Magdalena Fręch: Nie wyobrażam sobie życia bez tenisa…

618

1294289_570468682989533_444917606_oZ jedną z najlepszych polskich tenisistek młodego pokolenia spotykamy się na warszawskich Bielanach. Z Magdaleną Fręch, bo o niej mowa, rozmawiamy o trudach tenisowej kariery, satysfakcji z gry i jej ciekawych planach na przyszłość.

 

Magdalena Fręch (Polska, 1007) jest jedną z czołowych postaci młodzieżowego tenisa w Polsce. Jest mistrzynią Polski do lat 18, U-21, ma za sobą także sukcesy w turniejach ITF. W rankingu ITF Juniors była notowana już na 500 pozycji. Teraz rozpoczyna drogę na szczyt seniorskiego rankingu. Ponadto jest także wicemistrzynią Polski seniorek.17-letnia zawodniczka to prawdziwa nadzieja polskiego tenisa i płomyk światła wśród rodzimej tenisowej szarości.

 

 

Dlaczego w ogóle wybrałaś tenis? Skąd u Ciebie zainteresowanie białym sportem?

 

Tenisem interesowałam się niemal od zawsze. Pochodzę z bardzo usportowionej rodziny, więc było to dla mnie naturalne. Od dzieciństwa czynnie uprawiałam różne sporty. Bardzo mi się to podobało. Lubiłam każdą aktywność, która wiązała się z ruchem. Dlaczego akurat tenis? Może dlatego, że jest to indywidualny sport, a właśnie takie od najmłodszych lat preferowałam najbardziej. Dla mnie najważniejsza była ta radość z tego, że udaje mi się przebijać piłeczkę na drugą stronę kortu. Piękna jest też zmienność białego sportu. Zwycięzca każdego pojedynku jest wielką zagadką. To właśnie ta nieprzewidywalność mnie w tej dyscyplinie ujęła. Nie ma też w nim monotonii, cały czas coś się dzieje, jest niezwykle zmienny i też dzięki temu wspaniały. Zdecydowanie najbardziej kocham tenis za to, że jest niezwykle urozmaicony.

 

Zaczynałaś karierę jak miałaś 6 lat. Co dziś uważasz za najmocniejszy element w twoim wachlarzu tenisowych umiejętności?

 

Od tamtego czasu zmieniło się niemal wszystko. Dziś mam już za sobą lata treningów, jak na swój wiek jestem już naprawdę doświadczona. Dzięki temu, że kiedyś podchodziłam do treningów z wielkim zaangażowaniem, dziś udaje mi się odnosić coraz większe sukcesy. Na pewno jestem pozytywnie nastawiona do następnych lat mojej kariery. Z optymizmem patrzę w przyszłość i mam nadzieję, że jeżeli już teraz tli się jakieś światełko w tunelu, to w przyszłości uda mi się osiągnąć o wiele więcej. Na pewno jestem bardzo zdeterminowana do tego, aby w ciągu najbliższych lat odnosić wielkie sukcesy.

 

Trenujesz tenisa już od 11 lat. Jak z perspektywy czasu patrzysz na setki godzin treningów, lata wyrzeczeń i trudów, które musiałaś każdego dnia ponosić, aby dziś dojść do obecnego poziomu?

 

Na pewno nadal nie straciłam chęci do gry. Wciąż bardzo podoba mi się tenis. Każdego dnia wchodząc na kort z każdej przebitej na drugą stronę piłki czerpię niesamowitą przyjemność. Szczerze mówiąc, dziś z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dla mnie dzień bez tenisa jest dniem straconym. Oczywiście, nie zawsze jest tak różowo. Z drugiej strony, czasami przeżywam chwile zwątpienia. Raz na jakiś czas, gdy napięcie się skumuluje, miewam takie myśli, że chciałabym to wszystko rzucić w kąt i już nigdy nie wracać do tenisa i nie patrzeć na rakietę. Jednak po jakimś czasie wracają do mnie pozytywne myśli i na nowo rodzi się we mnie motywacja do dalszej ciężkiej pracy.

 

Czym poza tenisem się interesujesz?

 

Szczerze mówiąc, poza tenisem mam bardzo mało czasu na jakiekolwiek inne zainteresowania. Przede wszystkim wciąż chodzę do szkoły, i to właśnie ona pochłania większość mojego czasu wolnego. Także w wolnym czasie z reguły zajmuję się nauką i przygotowywaniem zadań domowych i zaliczaniem przedmiotów. Poza tym na relaks staram się przeznaczać weekendy, podczas których spotykam się ze znajomymi, czy regeneruje siły pomiędzy kolejnymi turniejami. Jako, że nie mam indywidualnego toku nauczania bardzo dużo mojej poza tenisowej aktywności poświęcam szkole. Powoli jednak zaczyna mnie to jednak coraz bardziej męczyć i coraz częściej nie chce mi się poświęcać aż tylu godzin na przebywanie w szkole. Nie mam swojego ulubionego przedmiotu. Ogólnie rzecz biorąc ostatnio mury szkoły nie są dla mnie miejscem przyjemnym.

 

Gdybyś nie była tenisistką to czym chciałabyś się zajmować w życiu?

 

Nawet się nad tym nigdy nie zastanawiałam. Odkąd pamiętam chciałam zostać tenisistką i zawsze marzyłam o tym, aby występować z rakietą w ręku. Nawet na samym początku, jak rodzice pokazali mi podstawy tego sportu, wiedziałam, że właśnie to chcę robić w życiu.

 

Kto zainteresował Cię tenisem, czy w ogóle sportem?

 

Wszystko zaczęło się od gry na asfalcie. Wtedy jeszcze odbijałam małymi paletkami, praktycznie bawiąc się w tenisa. Zaczęło się od prostych gierek. Natomiast później przechodząc obok pary już wyczynowo trenującej tenis, zainteresowałam się tym i postanowiłam, że ja także chcę spróbować swoich sił w tej dyscyplinie. Od początku biały sport bardzo mnie zafascynował, podobało mi się płynne przebijanie piłek na druga stronę i szybka, niezwykle wszechstronna gra innych graczy. Poprosiłam rodziców, żeby zapisali mnie do ŁKT Łódź. Zgodzili się i od tamtej pory nadal poprawiam swoje umiejętności w łódzkim klubie. Muszę powiedzieć, że bardzo przyjemnie to wszystko się dla mnie potoczyło.

 

Jakie to jest uczucie, już będąc na korcie, zmierzyć się z naprawdę dobrą zawodniczką, która nie tyle dorównuje ci rzemiosłem tenisowym, co nawet jest od Ciebie lepsza?

 

Na pewno gdy staję naprzeciw dziewczyn lepszych ode mnie mam jeszcze większą motywację, żeby być coraz lepszą i lepszą, by w końcu i te lepsze zawodniczki pokonać. Z pewnością na moich barkach ciąży także jakaś presja, aby pokazać się z jak najlepszej strony i nie zawieść oczekiwań trenera i rodziców.

 

Trenujesz w łódzkim ŁKT, jednym z najlepszych klubów w Polsce.

 

Zdecydowanie. Teraz właśnie nasz ośrodek przechodzi gruntowny remont. Zostanie w znacznej części rozbudowany. Budowa ma zostać zakończona w przyszłym roku, także myślę, że cały kompleks będzie gotowy na czas i już w naprawdę świetnych warunkach będzie można powrócić do treningów.

 

Mimo, że tenis jest sportem indywidualnym, jak generalnie oceniasz poziom tej dyscypliny w wydaniu klubowym?

 

W zeszłym roku z ŁKT zajęliśmy dziesiąte miejsce w Polsce. Jednak poziom rodzimego tenisa klubowego na pewno nie powala. Dla mnie jednak gra dla klubu to naprawdę coś wyjątkowego. Mimo, że trenuje tam każdego dnia to jednak atmosfera w Łodzi jest wyśmienita, wszyscy traktują się po przyjacielsku. Na dodatek sam klub pomaga mi jak może, nawet mimo tego, że wciąż nie posiadam sponsora. Naprawdę wykonują tam kawał dobrej roboty, starając się ułatwić mi jak najbardziej wszystkie sprawy organizacyjne i administracyjne.

 

Jesteś teraz 17-letnią uczennicą I klasy liceum. Jakim cudem w ogóle udaje Ci się łączyć szkołę z tak wymagającym sportem, jak tenis?

 

Na razie na spróbowanie, aby zobaczyć czy dam sobie radę w pierwszym półroczu, zdecydowałam się na normalny tok nauczania. Zobaczymy jak takie rozwiązanie się sprawdzi i co z tym dalej zrobić. Jeżeli zaliczę I klasę to będziemy myśleć, żeby wprowadzić jednak indywidualny tok. Generalnie bardzo ciężko jest łączyć naukę z tenisem. Gdy wracam zmęczona po treningu to nie tylko pozostaje mało czasu na same lekcje, ale także na odpoczynek po grze.

 

szpar2Wcześniej rozmawiałem o tym z chłopakami. Teraz chciałbym żebyś ty powiedziała mi jak wygląda przeciętny dzień zawodowej tenisistki.

 

Wstaję rano, myję się, jem śniadanie (śmiech) i wychodzę na trening. Po treningu na korcie jem lunch. Następnie na trzy cztery godziny idę do szkoły. Po zajęciach wracam do domu na szybki obiad, na trening ogólnorozwojowy. Cały cykl kończę około dziewiętnastej, dwudziestej, kiedy to jestem już w domu. Na pewno dużą wagę przywiązuję do pracy nad wydolnością organizmu, dzięki czemu mogę szybciej dobiegać do piłek, korzystać z mocniejszego uderzenia i grać bardziej wszechstronnie.

 

Jak twoi koledzy i koleżanki odbierają to, że jesteś zawodową tenisistką?

 

W gimnazjum były z tym niewielkie problemy. Chodzi mi tutaj bardziej o nauczycieli. Co do kolegów i koleżanek, wszyscy są do uprawianego przeze mnie sportu bardzo pozytywnie nastawieni. Zawsze, kiedy wracam z jakiś imprez, bardzo lubią słuchać różnego rodzaju historii, tego co mi się podczas danego wyjazdu przydarzyło. Nie odczuwam żadnego dyskomfortu, wszyscy są do mnie przyjaźnie nastawieni i ja staram się im tym samym odwdzięczać.

 

Czy jest dziś ktoś na kim wzorujesz swoją grę?

 

Wzoruję się na kilku zawodniczkach i każdą z nich cenię za coś innego. Z każdej staram się coś innego też czerpać, wykorzystywać w mojej grze. Szarapową lubię za jej żelazną psychikę i koncentrację, Serenę za wytrwałość w dążeniu do celu. Azarenkę za jej styl gry, który wydaje mi się najbliższy temu prezentowanemu przeze mnie.

 

Co sądzisz o grze Agnieszki Radwańskiej i o niej samej?

 

Nie znam jej. Jednak jej styl gry jest na pewno zupełnie inny od tego który prezentują zawodniczki z czołowej dziesiątki rankingu WTA. Jednak bardzo cieszę się z tego, że udało jej się w tym gronie najlepszych odnaleźć, nawet pomimo braku siły fizycznej. To co mamy z Agnieszką podobnego to to na pewno to, że obie bardzo dobrze czujemy się zagrywając skróty. Odróżnia mnie od niej z pewnością to, że lubię zagrywać mocne piłki z końca kortu. Dodatkowo, jako, że dużo zawodniczek w Tourze gra dziś na siłę mocno pracuję także nad wolejami, aby możliwie jak najbardziej skracać wymiany.

 

Jeżeli już o tym mowa, to jaki styl gry preferuje Magda Fręch?

 

(śmiech) Zdecydowanie bardziej atakujący, ofensywny. Nie mam jednak na myśli takiego bombardowania jak np. Azarenka, cały czas uderzać z całej siły. Chciałabym także, aby w prezentowanym przeze mnie tenisie było widać także trochę finezji.

 

Obecnie zaliczasz się zarówno do ostatniego rocznika kadetek, jak również do grupy juniorek. Jak młodzi Polacy prezentują się na tle rywali zza granicy?

 

Na pewno za granicą jest więcej tenisistek w moim wieku, które prezentują mniej więcej podobny poziom umiejętności na terenie całego kraju. Nie ma tak, że jest jedna zawodnika i później następuje przepaść, tylko tam dziewczyny w moim wieku grają na bardzo równym, wysokim poziomie.

 

W swoim roczniku, w kadetach i juniorach, jesteś najlepsza w Polsce. Powoli dorównujesz już także seniorom (9 na liście PZT).

 

Faktycznie, do czołówki mam już coraz bliżej. Jednak po tym jak do rankingu dodano siostry Radwańskie nie będzie mi łatwo. Mam jednak nadzieję, że będzie lepiej i uda mi się wskoczyć na wyższą pozycję.

 

Grasz może z chłopakami?

 

Nie. Tylko czasami w klubie gram sparingi z amatorami, występującymi w międzynarodowych turniejach. Czasami rolę partnera do gry pełnią także trenerzy.

 

Czy poza kortem udaje Ci się zawiązywać jakieś przyjaźnie?

 

Zdecydowanie najwięcej moich znajomych pochodzi z kręgów tenisowych. W weekendy spotykam się z przyjaciółmi z Łodzi. Mimo, że czasu wolnego mam naprawdę bardzo mało zawsze staram się znaleźć chwilę na spotkanie z najbliższymi. Jeżeli uda mi się z nimi gdzieś wyjść dwa razy w miesiącu to już uznaję taki wynik za dobry.

 

Ostatnio zwyciężyłaś w Mistrzostwach Polski U-21. To o tyle zaskakujące, że od pozostałych zawodniczek byłaś 3-4 lata młodsza. Powiedz, jak to się robi?:)

 

(śmiech) Niby zwyciężyłam, ale trzeba pamiętać o tym, że w imprezach tego rodzaju nie grają najlepsze zawodniczki w kraju. Te lepsze skupiają się już tylko na imprezach ranki ITF i WTA. Z drugiej strony w Polsce jest mało zawodniczek, które prezentują naprawdę wysoki poziom. Przecież w naszym kraju nie ma znowu tak wiele czołowych tenisistek, które znaczą coś za granicą i na światowych listach. Jeszcze gorzej sytuacja ma się w młodszych rocznikach.

 

2Preferujesz grę pojedynczą, czy debel?

 

Zdecydowanie singiel. W ogóle chciałabym się skupić tylko na singlu. Jednak jeżeli nie będzie mi w tej konkurencji wychodziło nie będę wzbraniać się z występem w deblu. Na razie jednak jest na takie rozważania za wcześnie. Wszystko okaże się za parę lat.

 

Grasz w młodzieżowej reprezentacji Polski. Mogłabyś przybliżyć czytelnikom naszą młodą kadrę?

 

W wydaniu juniorskim działa to na takiej samej zasadzie, jak w kobiecym Fed Cup. Selekcjonowane są trzy najlepsze juniorki i jeżdżą na drużynowe Mistrzostwa Europy, bądź Indywidualne Mistrzostwa Europy. Razem ze mną w zespole występowała także Oliwia Szymczuch i Katarzyna Wysoczańska.

 

Jesteś prowadzona przez trenera Andrzeja Kobierskiego. Co mu zawdzięczasz?

 

Tak naprawdę niemal wszystko. To on nauczył mnie tego wszystkiego co potrafię dzisiaj. Najpierw jednak trenowałam z jego ojcem. Później oddano mnie w ręce Pana Andrzeja. Trenowali mnie oni od samego początku, gdy byłam jeszcze sześcioletnią dziewczynką. Wszystko co do tej pory osiągnęłam pod względem tenisowym zawdzięczam właśnie tym dwóm trenerom. Teraz pracujemy nad moim najsłabszym elementem, jakim jest smecz. Mam nadzieję, że szybko uda się go dopracować.

 

1185092_513431148734832_370051632_nMasz już za sobą pierwsze występy w turniejach rangi ITF i WTA. Ostatnio wygrałaś w Trnawie. Czy bardzo odczuwasz różnicę poziomów pomiędzy imprezami juniorskimi, a tymi zawodowego cyklu?

 

Różnica poziomów jest na pewno kosmiczna (śmiech). Przede wszystkim widać ją pod względem mentalnym i doświadczenia poszczególnych dziewczyn. Zawodniczki załóżmy z miejsc 1000-500 grają podobnie, niemal tak samo. Jedyne co się zmienia to ilość błędów i nabywane wraz z kolejnymi turniejami doświadczenie, które później procentuje. Zwiększa się także pewność siebie. Gdy na kort wychodzi setna tenisistka na świecie i ma się zmierzyć z, dajmy na to, osiemsetną, to mimo tego, że na początku tej różnicy nie widać, to prędzej czy później wygra ta wyżej klasyfikowana. Przede wszystkim lepiej podejdzie do tego spotkania pod względem psychicznym. Jeżeli chodzi o imprezy WTA to mam za sobą już debiut w turnieju w Katowicach (International, pula nagród 235 tys. dolarów). Jednak ten występ nie był zbyt udany, gdyż odpadłam w kwalifikacjach, przegrywając chyba 0:6, 3:6.

 

Czy atmosfera takiego dużego turnieju w jakimś stopniu przytłoczyła Cię?

 

Tak, strasznie! (śmiech). Jednak brałam udział w tego typu zawodach po raz pierwszy w życiu, pierwszy raz przed taką publicznością. Ciężko było mi się też przyzwyczaić do tej specyficznej otoczki panującej na turniejach tej rangi. Niestety ten pierwszy set przeleciał bardzo szybko. Drugi był już bardziej wyrównany. Było zdecydowanie lepiej, po części dlatego, że już się bardziej oswoiłam z tą myślą występu w takiej dużej imprezie. Na pewno bardzo mi się takie zawody spodobały, gdyż było to tak jakby wykonanie kolejnego kroku naprzód i otwarcie sobie następnej furtki w drodze na szczyt, prawdziwy top. Mam nadzieję, że w przyszłym roku dostanę szansę ponownego występu w Spodku i uda mi się przebić do turnieju głównego. Może uda się zdobyć dziką kartę.

 

Teraz występowałaś w opolskiej Zawadzie dochodząc do ćwierćfinału. To zdecydowanie jeden z twoich największych sukcesów w karierze.

 

W Opolu grało mi się naprawdę bardzo dobrze. Mimo, że w ćwierćfinale nie wszystko mi wychodziło i pojawiły się drobne błędy techniczne to i tak jestem bardzo zadowolona. Świetny był natomiast mecz II rundy. Grało mi się bardzo przyjemnie, wychodziło mi niemal wszystko. Generalnie turniej uznaję za bardzo udany i mam nadzieję na coraz częstsze zwycięstwa w meczach o rankingowe punkty.

 

Jakie jest twoje największe tenisowe marzenie? Co byś chciała osiągnąć w swojej karierze?

 

Na pewno, jak każda tenisistka, chciałabym wygrać turniej wielkoszlemowy. Najbardziej ze wszystkich czterech podoba mi się Roland Garros. Dla mnie jest on najbardziej prestiżowy i najbardziej przyjazny. Z kolei najnudniejszy jest moim zdaniem Wimbledon. Przecież tam się wiele nie dzieje, serwis, wolej i tyle. Jednak z każdego trofeum w tych najważniejszych imprezach byłabym niezmiernie zadowolona.

 

Ostatnio przez Ministerstwo Sportu i Turystyki zostałaś objęta programem ?Talent?. Czy dzięki temu łatwiej jest Ci organizować wyjazdy na turnieje i zdobywać sprzęt?

 

Są to niestety tylko nieznaczne środki, które są przeznaczane na wyjazdy na turnieje. Dodatkowo, gdy teraz zostanę przydzielona do wyższej kategorii wiekowej juniora, np. jak chciałabym pojechać na turnieje WTA to jest to jednak bardzo kosztowne opłacić podróż i pobyt. Może byłoby lepiej gdyby w Polsce było więcej tego typu imprez. Tymczasem mamy tylko dwa turnieje w roku, w Opolu i Toruniu, także na miejscu jest tego naprawdę niewiele. Generalnie jeszcze w miarę blisko mamy do Niemiec, gdzie możemy dojechać samochodem, ale na pozostałe zawody zagraniczne musimy lecieć samolotem, co generuje naprawdę spore koszty. Na dodatek jako juniorka muszę jechać z trenerem,więc koszty automatycznie rosną.

 

Czyli generalnie sponsoring w Polsce leży?

 

Tak, zdecydowanie przydałby się ktoś kto pomógłby nam od strony finansowej. Cały czas szukamy takich osób, ale niestety jest jak jest, nie ma chętnych.

 

Czy PZT wam, młodym i obcującym zawodniczkom jakoś pomaga?

 

Na razie tego nie odczuwam. O ile dla chłopców są obozy treningowe w Sopocie, dla nas takich wyjazdów nie przewidziano. Sądzę, że wywyższanie chłopaków, tak jakby dziewczyny nie miały szans zaistnieć, wydaje mi się niesprawiedliwe. Niestety postawiono tylko to tenis męski. My mamy tylko ten program talent i nic poza tym. W praktyce to właśnie moi rodzice muszą finansować moje kolejne starty.

 

1383852_570451992991202_277729519_nWiele młodych tenisistek mówiło mi, że niewiele osiągnęliby bez rodziców. Jak to jest w twoim przypadku?

 

Na pewno jest to duże poświęcenie z ich strony. Przecież zawożenie na treningi, odwożenie i dostosowanie się do mojego bardzo aktywnego trybu życia, zdecydowanie wymagało od nich ogromnych chęci i poświęcenia swojego czasu. Generalnie ciężko pracują na mój sukces, nie mając przy tym prawie odpoczynku. Za to jestem im z całego serca wdzięczna.

 

Mówi się, że żeby wychować tenisistkę w twoim wieku trzeba wydać naprawdę potężne pieniądze. Czy to była dla nich łatwa decyzja?

 

Wszystko przychodziło wraz z kolejnymi sukcesami. Jeżeli od małego np. wygrywałam, nawet te najmniejsze turnieje to mi się to coraz bardziej podobało i miałam motywację żeby coraz więcej i coraz ciężej pracować. A jeżeli rodzice widzieli, że mi się to podoba, a na dodatek jest szansa na to, że mogę w tym sporcie odnosić sukcesy, postanowili właśnie zainwestować.

 

Z drugiej strony mówi się, że jesteś jednym z największych talentów obecnej generacji. Jak ty reagujesz na słowa takiej pochwały?

 

Jest to na pewno duża presja oczekiwań, ale ja staram się tym w ogóle nie przejmować. Zajmuję się przede wszystkim tym co do mnie należy i czego się ode mnie oczekuje. Później dochodzi do tego radość z gry i to wszystko co mi się w tej dyscyplinie podoba. Przecież tenis jest sportem indywidualnym, więc wszystko co robię robię dla siebie, idzie na moje konto. Jakby mi się nie powiodło to przecież wszyscy od razu mówiliby, że właśnie temu ?wielkiemu talentowi? nie wyszło. Jednak do wszystkich takich ocen podchodzę bardzo spokojnie. Osobiście staram się po prostu cieszyć grą i tym, że dostałam taką szansę od losu na to żeby być tenisistką.

 

Jesteś więc za tym żeby krok po kroku dążyć do czołowej pozycji na świecie? Chciałabyś być liderką rankingu, czy gdy mierzysz siły na zamiary, celujesz bardziej w dziesiątkę?

 

Na pewno tak. Zależy w jakim tempie przychodziłyby kolejne sukcesy. Jeżeli szybko, to na pewno wyznaczyłabym sobie inne cele. Generalnie Z każdym kolejnym występem stawiam przed sobą coraz bardziej ambitne zadania. Oczywiście, gdybym była w Top 10 moim celem byłaby pozycja liderki.

 

A co jest twoim celem na dzisiaj?

 

Chciałabym się znaleźć w czołowej pięćsetce rankingu WTA (obecnie znajduje się na 1007 miejscu, bez punktów z opolskiego Hart Open). Chcę już całkowicie odpuścić turnieje juniorskie, bo nie ma fu funduszy, a bez sensu jest wydawać kolejne pieniądze. Teraz chcę się poświęcić tylko imprezom z cyklu ITF i WTA. Jeżeli na zawody tej niższej rangi muszę przeznaczyć spore środki, to później dużo mniej zostałoby ich na te z cyklu WTA. Stawiam w całości na seniorskie imprezy, gdyż to właśnie dzięki nim mogę zdobywać kolejne punkty do światowego rankingu. Na początek ITF 10 tys. i 25 tys. Liczę na to, że dzięki grze w tych zawodach wykonam spory postęp i przez to będę w stanie wygrywać z wyżej klasyfikowanymi dziewczynami. Jednak niestety moje plany na sezon 2014 są zdeterminowane przez fundusze. Gdyby było ich więcej, to mogłabym występować w większej ilości tego typu imprez, a co za tym idzie, ogrywać się na tym wysokim poziomie.

 

Czy w Polsce są dziewczyny prezentujące poziom, który pozwoli im rywalizować o punkty?

 

Jest na pewno Zuzia Maciejewska (683 WTA ? przyp. red.). Ale ona jest już troszkę starsza. Generalnie z dziewczyn będących w mojej kategorii nieźle radzi sobie także 18-letnia Natalia Siedlińska (651 WTA ? przyp. red.), która ostatnio wygrała swój pierwszy turniej. Jednak w juniorkach sytuacja jest taka, że pomiędzy poszczególnymi tenisistkami jest spora różnica klas. Nie świadczy to więc dobrze o naszym rodzimym tenisie. Natomiast nie mówiąc o singlu duże szanse w grze podwójnej ma Oliwia Szymczuch.

 

33842_203050863193947_135334017_nJak oceniłabyś zakończony niedawno sezon?

 

Zdecydowanie jako bardzo udany. Z drugiej strony był bardzo ciężki, gdyż musiałam zmierzyć się zarówno z przeskokiem do wyższej kategorii wiekowej, jak i znacznie wyższym poziomem sportowym zawodniczek. Był to tak naprawdę mój pierwszy prawdziwy sezon w wydaniu seniorskim. Mam jednak nadzieję, że ten nadchodzący, 2014, będzie jeszcze lepszy. Chcę wciąż się poprawiać i coraz lepiej grać. Teraz byłam na obozie przygotowawczym w Zakopanem. Motywem przewodnim było chodzenie po górach, które miało na celu przygotować mnie kondycyjnie do trudów sezonu, który nadchodzi już wielkimi krokami. Żeby go wytrzymać fizycznie i być przygotowanym na sto procent.

 

Podsumowując cały sezon, co było największym sukcesem, a co największą porażką?

 

Moim największym sukcesem był na pewno wygrany ITF w Trnawie, ćwierćfinał w Zawadzie i Sharm-el-Sheikh. Jednak każde zwycięstwo, które daje kolejne punkty do rankingu WTA naprawdę bardzo dobrze smakuje. Oczywiście z drugiej strony były też porażki bardzo bolące, na przykład w ostatniej rudzie kwalifikacyjnej, czy w trzech setach naprawdę bolało. Miałam świadomość, że byłam tak blisko i mogłam ją dopaść, a zabrakło tych dwóch trzech punktów. Taki jest jednak tenis i jego uroki, z którymi jednak trzeba się zawsze pogodzić. Wciąż jednak kocham ten sport i nie wyobrażam sobie życia bez tenisa.

 

Gdy oglądasz dziewczyny z pierwszej setki rankingu WTA w telewizji, to czy ty się tam widzisz, za 2-3 lata?

 

Zdecydowanie. To jest jeden z moich największych i najważniejszych celów w życiu. Na pewno poświęciłabym dużo, żeby tego dokonać, ale też nie można powiedzieć, że wszystko, bo przecież zdrowie jest jednak najważniejsze. Jednak jeżeli wszystko potoczy się dobrze to mam nadzieję, że do tego dojdzie.

 

W jakim miejscu spotykamy się za 5-10 lat?

 

To mam nadzieję, że już u góry! Już w tej Top 20-30 bym się chętnie pokręciła.(śmiech)

 

Dziękuję za rozmowę!

 

Także dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników!

 

 

 

Notował i rozmawiał w Warszawie: Piotr Dąbrowski