Stać nas na naprawdę wiele rzeczy – rozmowa z Mirosławem Skrzypczyńskim

182
Andrzej Szkocki

W piątek i sobotę w Kalisz Arenie polska reprezentacja okazała się lepsza od drużyny Salwadoru w spotkaniu Grupy Światowej II Pucharu Davisa, dzięki czemu zapewniła sobie miejsce w przyszłorocznych play-offach do Grupy Światowej I. W kwietniu czeka nas za to pojedynek kobiecej ekipy prowadzonej przez Dawida Celta w ramach rozgrywek Billie Jean King Cup. Nasze zawodniczki powalczą z Brazylią w Bytomiu.

Poza tym w najbliższych miesiącach mamy jeszcze kilka dużych imprez, a to wszystko w roku, w którym wypada 100. rocznica powstania Polskiego Związku Tenisowego. O tym, co się już wydarzyło oraz o tym, co się wydarzy w niedługim czasie porozmawialiśmy z Prezesem Polskiego Związku Tenisowego – Mirosławem Skrzypczyńskim.

Po raz drugi widzimy się w Kaliszu w tych trudnych czasach. Mimo braku publiczności, rozgrywki Pucharu Davisa nie zostały odwołane.

Mirosław Skrzypczyński, Prezes Polskiego Związku Tenisowego: Staramy się tak organizować imprezy, aby były one przede wszystkim bezpieczne. Robimy wszystko co tylko jest możliwe. Nowością są zakupione przez nas bramki, które dezynfekują zawodników, dzięki czemu oni czują się bezpiecznie. Po prostu stosujemy się do wszystkich procedur i zaleceń, które ogłosił Państwowy Inspektorat Sanitarny, Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Sportu. To wszystko pomaga organizować imprezy takie jak tutaj. Oprócz tego staramy się, aby wszystkie nasze zawody były organizowane w takim reżimie sanitarnym i przez to jak widzimy, okazuje się, że nie mamy jakichś wielkich przypadków czy problemów, tylko wszystko idzie w dobrym kierunku.

Oceniając poziom sportowy, jak Pan ocenia występ Polaków na tle egzotycznego przeciwnika z mocnym liderem?

Jak się okazuje, jednak to nie jest wszystko takie proste. Wydaje się, że to tylko drużyna Salwadoru, a wystarczy, że jeden dobrze gra i już robi się mecz. Natomiast nasi zawodnicy byli fantastycznie przygotowani. Bardzo dobrze przygotowany Kacper Żuk, Kamil Majchrzak zagrał naprawdę świetne zawody i bardzo się cieszę, że przyjechał, ale przede wszystkim atrakcją był nasz mistrz Wimbledonu Łukasz Kubot. Jak zawsze perfekcyjny, świetnie przygotowany, do dyspozycji reprezentacji Polski, także ta drużyna rośnie, a do tego są kolejni młodzi chłopcy z ekipy Lotos PZT Team, którą finansujemy i widać, że ci chłopcy są przygotowywani do dużej gry i oby im się poszczęściło i powiodło.

Kibice, którzy w zeszłym roku kupili bilety na mecz z Hongkongiem mieli obiecane, że Puchar Davisa odbędzie się w Kaliszu i będą mogli oni skorzystać z biletów. Minął rok, a kibice dalej nie mają wstępu. Czy to oznacza, że za rok znowu reprezentacja zawita do Kalisza?

– Prawdopodobnie tak. Rozmawiamy w tej chwili. Są fantastyczni prezydenci miasta, którzy jak widzimy, są pozytywnie nastawieni do sportu, bo tutaj nie tylko tenis, ale też inne dyscypliny. W ogóle jest tutaj bardzo dobra atmosfera dla tenisa, więc wszystko wskazuje na to, że ponownie może być to Kalisz.

Nie uciekając już tak daleko w przyszłość, czy w związku ze wzrostem zakażeń, pojawiły się jakieś głosy o odwołaniu terminu kwietniowego spotkania Billie Jean King Cup między Polską a Brazylią?

– Na ten moment gramy, wszystko przygotowujemy. Wszystko będzie zrobione perfekcyjnie i bezpiecznie, także myślę, że nie będzie żadnego problemu, żeby tę imprezę przeprowadzić.

Można powiedzieć, że inne dyscypliny mogą pozazdrościć tenisowi, bo ciągłość zaplanowanych zawodów w Polsce nie została przerwana, a wszystkie turnieje odbywają się zgodnie z kalendarzem. Czy zostało to zauważone chociażby przez Ministerstwo?

– Oczywiście, dlatego też możemy na coraz większe finansowe, co jest widoczne. Taką przyjęliśmy strategię. Ona jest kosztowna, ale dzięki temu, że pozyskujemy coraz to nowych partnerów, to stać nas na naprawdę wiele rzeczy, a przede wszystkim stać nas na bezpieczne rozgrywanie zawodów.

Mimo pandemii, mam wrażenie, że przedstawione przez Związek cele udało się zrealizować. Wymieniając pokrótce mistrzostwa Polski z rekordową pulą nagród, cykl turniejów Lotos PZT Polish Tour, czy Narodowy Dzień Tenisa.

– Staram się być człowiekiem słownym, staram się wywiązywać z zobowiązań. Nie rzucam słów na wiatr. Jak coś mówię, to staram się mówić rzeczy, które są do zrealizowania, nie opowiadać bajek. Jak widzicie wszyscy, udaje nam się zarówno sportowo, ale przede wszystkim biznesowo, bo dzisiaj możemy powiedzieć, że jesteśmy Związkiem, którego stać na bardzo wiele i to widać po różnych programach, które finansujemy. Myślę, że ten okres mojej kadencji, przynajmniej moim zdaniem, uważam, że to, co 4 lata temu wydawało się niemożliwe i być może wielu powątpiewało, to jak widać, wszystko się udało. Uważam, że wraz z moimi przyjaciółmi z Zarządu, którzy ze mną pracują, spełniliśmy pokładane nadzieje w tym, o czym rozmawialiśmy 4 lata wstecz.

Słuchając Pana łatwo można wywnioskować, że nie widzi się Pan Prezesem na kolejną kadencję?

– Swoje zrobiłem, czas pokaże. Nie ukrywam, że to co się udało zrobić, to kosztowało mnie bardzo dużo czasu, ale przede wszystkim zdrowia. To nie są proste rzeczy, jeżeli to ma być na takim poziomie. Dla mnie bardzo ważna jest rodzina i czas spędzony z nią, a przez te 4 lata ten czas był mocno ograniczony.

Mimo wszystko, jeszcze kilka imprez czeka nas w tym roku, których zwieńczeniem ma być jubileuszowa gala.

– Przed nami rzeczywiście mecz kobiecej reprezentacji, potem nasz sztandarowy produkt, czyli cykl turniejów zawodowych Lotos PZT Polish Tour. W tym roku będzie to 13 turniejów, więc ogrom. Oczywiście jeszcze 95. Mistrzostwa Polski Kobiet i Mężczyzn z rekordową pulą nagród, ponad 700 tysięcy złotych. To jest taki szczyt szczytów jak na polskie warunki, to już naprawdę duży turniej zawodowy. No i oczywiście, Narodowy Dzień Tenisa i na koniec gala z okazji stulecia Polskiego Związku Tenisowego. To będzie takie podsumowanie tego co zrobiliśmy, co udało nam się zrobić przez te lata.

Czy widzi Pan w takim razie jakiś konkretny, niezagospodarowany obszar działań dla potencjalnego następcy?

– Każdy musi mieć swoją wizję. Zostając Prezesem Związku miałem swoją, którą przedstawiłem i nakreśliłem i jak widać, każdy musi mieć swój plan. Bez planu nigdy nie da się nic zrobić, ale plan to jest jedno, a determinacja i realizacja to drugie. Albo ktoś ma, albo nie, natomiast każdy musi jakiś plan założyć, bo każdy ma inne możliwości i wizje, więc ja nigdy nie staram się komuś podpowiadać i wchodzić butami w realizację jego zamierzeń.

 

Rozmawiał w Kaliszu Marcin Stańczuk