Łukasz Kubot: Nowe pokolenie jest niesamowite!

54

Tęsknił Pan za kolejnym sezonem?

To już tradycja, że między świętami, a sylwestrem pakuję się w samolot i wyjeżdżam do Australii, gdzie szykuję się do pierwszego z czterech turniejów wielkoszlemowych. Zawsze przylatuję tutaj z uśmiechem na twarzy, bo nie dość, że mam fajne wspomnienia, to jest kapitalna pogoda i mam bardzo dużo znajomych, których tutaj spotkałem i poznałem w Australii.

Jak czuje się po kontuzji Marcelo Melo?

Spodziewaliśmy się tego. Czekałem na ostatnią chwilę na decyzję Marcelo, czy przyleci, czy nie. Aczkolwiek po sezonie, który mieliśmy i problemach zdrowotnych, które się cały czas tworzyły w ciągu całego sezonu Marcelo podjął się zabiegu. Z tego co wiem powoli wchodzi w trening i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia, bo jest ono najważniejsze. Jesteśmy w kontakcie. Wiem, że Marcelo Myślę, że będzie miał wszystko za sobą i tego mu w tym Nowym Roku przede wszystkim życzyłem.

Nadal będziecie ze sobą współpracować?

Umówiliśmy się przed startem tego sezonu, że będziemy kontynuować współpracę w tym roku. To są urazy, które trzeba wziąć pod uwagę. Na dzień dzisiejszy nie podejmuję żadnych decyzji, czekam cierpliwie na Marcelo. Plan pierwotny był taki, żeby zagrać Australię, później Rotterdam, Acapulco i Indian Wells oraz Miami. Teraz może ten plan ulec zmianie, ale zobaczymy, jak się ułoży stan zdrowia Marcelo. Czy będzie mógł podróżować, bo wiadomo że występ w Europie wiąże się z daleką dla niego podwóżą. Myślę, że za dwa tygodnie będziemy wiedzieć coś więcej.

Horacio Zeballos to bardzo charakterystyczny, ciekawy i sympatyczny zawodnik. Dlaczego akurat Zeballos, bo przecież na brak zainteresowania na pewno Pan nie narzekał?

Wszystko działo się na ostatnią chwilę. Ale trzeba powiedzieć szczerze, że nie było też zbyt dużego wyboru, bo wszystkie drużyny są poumawiane. Jest początek roku, także wszyscy przyjechali głodni gry. Akurat tak się ułożyło, że zarówno mój partner, jak i partner Zeballosa złapał kontuzję, więc połączyliśmy swoje siły. Patrząc na listę zawodników i kto, gdzie gra wybrałem Horacio powiedziałem, że chciałbym z nim spróbować zagrać w Australii. Zobaczymy, jak to się ułoży. Zagraliśmy turniej w Auckland, przegraliśmy pierwszy mecz, bardzo zacięty, z późniejszymi mistrzami. Teraz jest turniej wielkoszlemowy. To taka impreza, gdzie wszystko się może zdażyć. Nie wiadomo, kto, gdzie z formą trafi. Ale robimy wszystko, aby zagrać jak najlepiej. Staramy się koncentrować z dnia na dzień i budujemy pewność siebie przez treningi.

Czy po jednym turnieju jest Pan w stanie cokolwiek powiedzieć o nim, jako o partnerze po tej samej stronie siatki?

Z Marcelo przez ostatnie dwa lata złapaliśmy automatyzm. Po jednym meczu bardzo trudno cokolwiek powiedzieć. Ważne, że zagraliśmy turniej przed Australian Open. Na pewno potrzeba czasu, z Marcelo docieraliśmy się około trzy miesiące. Koniec końców to mój wybór. Pracujemy nad tym i wszystko się może zdarzyć. Możemy tutaj zajść daleko, lub możemy przegrać w pierwszej rundzie. Chcemy wykorzystać szansę. Możemy przecież cieszyć się naszą grą. Liczymy na to, że będziemy mieli dużo radości z gry po tej samej stronie siatki. Zawsze przyjeżdżam do Australii naładowany pozytywnie, miałem kapitalny off-season, gdzie dużo się przygotowywałem, więcej czasu spędzałem na rehabilitacji oraz na przygotowaniu ogólnym, fizycznym, niż na treningach tenisowych. Zawsze ten przylot z Polski do tego ciepła wiąże się z dużą ilością pozytywnej energii, chęcią grania. Życzył bym sobie żebym został w tym słońcu, gorącej atmosferze, która panuje w Melbourne Park, jak najdłużej. Nie mam tutaj żadnych oczekiwań. Gramy razem po raz pierwszy, chcę się dobrze bawić na korcie, mieć radość z gierki i to jest dla mnie na dzień dzisiejszy najważniejsze.

Ciepło i atmosfera Melbourne Park sprzyja Polakom. Kamil Majchrzak po raz pierwszy w życiu dostał się do turnieju głównego z eliminacji.

Kamilowi należą się wielkie gratulacje, za to czego dokonał, bo przejść eliminacje wielkich turniejów jest bardzo ciężko. Oczywiście zależy to też od drabinki, szczęścia w losowaniu, ale myślę, że będzie to dla niego niesamowite doświadczenie. Mamy początek stycznia, sezon jest bardzo długi i mam nadzieję, że Kamil to wykorzysta i będzie to dla niego kolejny bodziec, bo szykuje się przed nim Margaret Court Arena, wielki kort z dużą ilością publiczności. Będzie bardzo dużo Azjatów. To jest dla niego świetne przygotowanie i pokazanie, że może grać na największych stadionach na wielkich imprezach. Wielkie gratulacje dla Kamila i jego trenera za to, co robią. Mam nadzieję, że to będzie bodziec i będzie to jeden z pierwszych etapów, które dalej spowodują, że Kamil będzie nam przynosił na kortach bardzo dużo radości z gry.

Z kolei Hubert Hurkacz dopiero co wygrał w Canberrze. Teraz w I rundzie czeka na niego Ivo Karlovic.

Jasne, chłopaki kapitalnie wchodzą w sezon. Mecz będzie bardzo trudny, szczególnie będzie dużo czynników zewnętrznych decydowała. Jaka będzie pogoda, czy będzie wiatr wiał, pora dnia. Te małe rzeczy będą miały duże znaczenie na koniec. Grali ze sobą w Cincinnati, na pewno jest to nieprzyjemny tenisista, chociaż on jest nieprzyjemny dla Huberta, jak i Hubert dla niego. Chorwat jest nieobliczalny. U niego wszystko zależy od dnia, od tego jak będzie serwował, Dużą rolę będzie odgrywało też to, że Hubert ma bardzo dużo meczów rozegranych. Wiemy, że Karlovic był w finale w Pune, gdzie o parę piłek przegrał w finale z Kevinem Andersonem. To też są ważne mecze, także jeden i drugi ma bardzo dużo pewności siebie. Będą decydować małe punkty, możemy się spodziewać też kilku zwrotów, które mogą zdecydować o wyniku. Ja wierzę, że będzie niewygodnie returnować Hubert dla Ivo i wykorzysta swoją szansę, ale pamiętajmy, że jest to turniej wielkoszlemowy i trzeba wygrać trzy sety i dla jednego, jak i drugiego nie będzie to łatwe.

Skoro Kamil pozytywnie zaskoczył, to Iga Świątek wykonała krok wręcz niesamowity.

Nie powiedziałbym. Znamy możliwości Igi. Widać, że jest przygotowana, w eliminacjach zagrała fantastycznie. Wcześniej grała w ostatniej rundzie eliminacji w Auckland, te mecze na pewno też jej pomogły w przygotowaniach do Australian Open. Wygrała przegrany mecz, gdzie wyciągnęła niesamowicie mecz w trzech setach w I rundzie z Olgą Danilovic. Potem pociągnęła dalej i złapała ten moment. Jest w turnieju głównym. Uważam, że to jest tenisistka, która w tym roku, jeżeli zdrowie i obowiązki szkolne jej pozwolą i wszystkie sytuacje życiowe się poukładają to będzie nam przynosić dużo radości na korcie, bo ma, ja mówię na to taki specjalny tenis, który może zrobić dużo zamieszania na kortach całego świata w damskim tenisie.

Nie czuje się Pan mentorem dla całej młodej generacji, która dosyć pewnie wchodzi do dorosłego tenisa?

Oczywiście. Ja zawsze służę radą. Ostatnio miałem okazję trenować z Wojtkiem Markiem i Piotrem Pawlakiem. Proszę popatrzeć, to jest przyszłość naszego tenisa i ta młoda generacja chłopaków coraz lepiej sobie radzi. Dawno nie było tak, że w tym wieku tenisiści byli tak wysoko i grali w juniorskich turniejach wielkoszlemowych. Jest to duży postęp, trzeba się z tego cieszyć, co mamy w tym elitarnym sporcie i miejmy nadzieję, że ci chłopcy pociągną za sobą kolejną grupę młodszych tenisistów. Chłopcy wiedzą bardzo dobrze, że mają zawsze moje wsparcie, zawsze mogą ze mną na każdy temat porozmawiać. Staram się być z nimi, Kamilem, czy Hubertem Hurkaczem w kontakcie jak najczęściej. Zawsze jeżeli mogę im w czymś pomóc, czy wyrazić swoją opinię to jestem w stanie, ale decyzja zawsze należy do nich. Chłopcy rozwijają się, łapią doświadczenie. Najlepszym przykładem dla mnie jest Hubert Hurkacz, gdzie obserwowałem go od początku jego przygody z kadrą, czy zaczynał grać w coraz większych turniejach. Widziałem ten progres w tamtym roku, gdzie awansował do upragnionej setki. Kamil przeszedł eliminacje imprezy wielkoszlemowej i jest coraz pewniejszy siebie. To są niesamowite bodźce, bo o to chodzi, żeby rywalizować na największych kortach i grać z najlepszymi tenisistami. Może Kamil dostanie taki pozytywny bodziec, zobaczy, że może rywalizować. Kamil nie odpuści, bo jest wojownikiem na korcie. Fantastycznie, że mamy dwóch tenisistów w turnieju głównym bo dawno tego nie było.

Rozmawiał w Melbourne: Piotr Dąbrowski