Fredzio Jakotaki…

79

Dwa lata temu Mariusz Fyrstenberg zakończył karierę, zapisując się na kartach historii jako jeden z najlepszych polskich zawodników. Zwycięzca osiemnastu zawodowych turniejów, finalista US Open, półfinalista Australian Open, pięciokrotny uczestnik oraz finalista turnieju Masters. W 2012 roku osiągnął szóstą pozycję w rankingu deblowym ATP. W zeszłym roku autor książek tenisowych dla dzieci i propagator programu „Tenis 10” – Michał Filipiak postanowił pokazać najmłodszym czytelnikom najciekawsze wydarzenia z bogatej kariery Mariusza, a także reprezentowane przez niego wartości, takie jak uczciwość, odpowiedzialność, czy pracowitość. Po kilku miesiącach współpracy powstała książka fabularna dla dzieci w wieku 7-10 lat pod tytułem „Fredzio Jakotaki i świat tenisowych wartości Mariusza Fyrstenberga”. Oto jej fragment:

Mecz pierwszej rundy

W historii Wimbledonu swoich sił próbowało wielu młodych zawodników. Zdolni osiemnastolatkowie, arcybystrzy siedemnastolatkowie, a nawet przewybitni szesnastolatkowie. Ale jeszcze nigdy, przenigdy na londyńskiej trawie w turnieju głównym mężczyzn nie wystąpił nikt w wieku Fredzia.

– Szanowni państwo, powitajmy brawami zawodników pierwszej rundy – zapowiedział po angielsku spiker. – Ze Stanów Zjednoczonych przylecieli panowie Michael Smith i John Sam. Ich przeciwnikami będą pochodzący z Polski panowie Mariusz Fyrstenberg i Fredzo…

– Fredzio – poprawił chłopiec.
– Fredzio… Jakotaky.
– Jakotaki. Fredzio Jakotaki – chłopiec ukłonił się, wchodząc na kort. Choć miał na sobie białe buty, spodenki i koszulkę, a na plecach dźwigał torbę z rakietami, sędzia wziął go za dziecko do podawania piłek.

– A gdzie pański partner? – zapytał Mariusza.

– Oto i on – wskazał na chłopca. Fredzio zdążył juz? wyciągnąć rakietę i poprosić o piłki jednego z ball boyów. Nie zwracaja?c uwagi na to, co działo się na korcie, wykonał kilka serwisów.

– Proszę sobie nie stroić ze mnie żartów – arbiter tracił cierpliwość. – To jest Wimbledon, najbardziej prestiz?owy turniej na świecie. Radze? natychmiast zabrać stąd tego chłopca i przyprowadzić własnego partnera. Ma pan na to pół minuty – spojrzał na zegarek. – Po tym czasie nasta?pi dyskwalifikacja.

Fyrstenberg, zachowując spoko?j, sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej długi list od dyrektora turnieju.

– To nie może być prawda! – skomentował sędzia. Chwycił krótkofalówkę i połączył się z autorem listu. Po chwili jakby nic się nie stało, wszedł po drabince na stołek sędziowski. Obraz?onym tonem nakazał przysta?pienie do rozgrzewki.

„Fredzio Jakotaki?” oraz inne książki Michała Filipiaka są dostępne na stronie internetowej www.redaktormarchewka.pl.