WTA Indian Wells: Koniec przygody sióstr Radwańskich!

18

RadwańskaKolejny dzień prestiżowego turnieju, który rozgrywany jest na twardych kortach w amerykańskim Indian Wells przeszedł do historii. Jako, że poznaliśmy już pary ćwierćfinałowe, a impreza odbywająca się w kompleksie Tennis Garden powoli zbliża się ku końcowi, nadarza się więc idealna okazja do tego, aby pokusić się o podsumowanie dotychczasowych rezultatów.

 

Bezsprzecznie największy zawód kibicom i nie mniejszy bukmacherom sprawiła, niestety, Polka, Agnieszka Radwańska. Rozstawiona w turnieju z numerem trzecim, krakowianka, była sprawczynią największej sensacji meczów IV rundy BNP Paribas Open. 24- letnia tenisistka znad Wisły poległa jednak nie w starciu z rywalką, Rosjanką, Marią Kirilenko, tylko przegrała spotkanie z własnym ciałem i widocznie osłabioną chęcią zwycięstw. Radwańska podczas całego spotkania z Kirilenko nie potrafiła odnaleźć właściwego rytmu gry, brakowało jej energii, a przede wszystkim mentalności zwycięzcy. Nie można także zapomnieć o widocznym już przemęczeniu organizmu naszej tenisistki, czego dobitnym dowodem były słynne już niebieskie plastry, które mają za zadanie uśmierzyć ból cierpiącej zawodniczki, aby ta mogła właściwie funkcjonować na korcie.

 

Jednak nie można nie mieć pretensji do Agnieszki. Jako czwarta rakieta świata Isia przyzwyczaiła nas, że podczas ważnych spotkań, czy nawet pojedynczych wymian, nie schodzi poniżej wyznaczonego poziomu. Poza brakami w fizycznym przygotowaniu Polki, szwankowało także mentalne. Widać, że obecnie z formą psychiczną naszej zawodniczki nie jest najlepiej. Wiele razy mając już przeciwniczkę ?na widelcu?, nie wytrzymywała presji i psuła, wydawałoby się proste zagranie. Dość powiedzieć, że spotkanie IV rundy Indian Wells dla krakowianki było swoistą drogą przez mękę. Brak koncentracji i konsekwencji w trzymaniu się założeń taktycznych nakreślonych przed spotkaniem skutkowało chaotyczną, kompletnie zdezorganizowaną grą Polki.

 

Nie chodziło o to, że Radwańska nie miała sposobu na grę z Kirilenko i wygranie tego spotkania. Nie, Polka przegrała tą rywalizację już w głowie, traktując walkę z Rosjanką jako przetarcie przed prawdziwą walką z Petrą Kvitową. Dziś ta pewność siebie, często pomocna, okazała się zgubna. Kluczem do trumny i zakończeniu udziału w turnieju rangi Premier Mandatory w Indian Wells (pula nagród 5,04 milionów dolarów) było rozkojarzenie i tak wręcz narcystyczna pewność w to, że zwycięstwa nie trzeba wypracować. Ten mecz miał się po prostu sam wygrać. Na nieszczęście dla Radwańskiej, los lubi płatać różne figle. Tenis jest sportem nieprzewidywalnym i właśnie teraz o tym przekonała się 24-letnia tenisistka. Miejmy nadzieję, że z tej niewątpliwie dobrej lekcji pokory Isia wyciągnie właściwe wnioski i już w przyszłym tygodniu zobaczymy odmienioną, pełną wigoru i pewną siebie (chociaż nie nadmiernie…), Agnieszkę Radwańską.

 

Nieco mniej polscy sympatycy tenisa spodziewali się po młodszej z sióstr Radwańskich, Urszuli. Nie ma się co dziwić, przed Ulą postawiono zdecydowanie cięższe i wymagające o wiele więcej wysiłku wyzwanie niż przed Agnieszką. 22-letnia krakowianka stanęła naprzeciw byłej liderce światowego rankingu, Białorusince, Wiktorii Azarence. Co zaskakujące, Ula była bardzo trudną, żeby nie powiedzieć równorzędną przeciwniczką dla silnej Azarenki. To czego nie zobaczyliśmy w grze Isi, mogliśmy podziwiać w wykonaniu jej młodszej siostry. Polka grała na dużym luzie, była pewna siebie i swoich poczynań na korcie, a co najważniejsze nie poddała się już w momencie rozpoczęcia spotkania, co w porównaniu z wieloma innymi tenisistkami, która miałyby się zetknąć z Azarenką było sprawą nie podlegającą dyskusji. Ten mecz pokazał nie tylko to, jak bardzo przez ostatni rok dojrzała sama zawodniczka, ale, co ważniejsze, wskazał on drogę Urszuli, w którą stronę powinna podążać, jeżeli chce dogonić w rankingu WTA, Agnieszkę.

 

Kipiąca wręcz z niej chęć do gry i pokazania się z jak najlepszej strony to bardzo dobre symptomy, mimo przegranego, przecież, meczu. Jeżeli w dalszym ciągu Ula będzie w tak szybkim tempie piąć się w górę rankingu , a przy tym nie zaniedba dalszego rozwoju jeżeli chodzi o tenisowe rzemiosło, już w niedalekiej przyszłości Radwańskiej może udać się zrealizować jej wielkie marzenie. Jako, że do czołowej dziesiątki rankingu coraz bliżej, a sama tenisistka nie zamierza zwalniać tempa i rezygnować z walki o piękne zwycięstwa i czołowe lokaty, można zaryzykować stwierdzenie, że o swoją pozycję w tenisowym świecie powinna zacząć obawiać się dotychczas nietykalna rakieta numer jeden w Polsce, Agnieszka Radwańska. A coś mi mówi, że będąca przez lata w cieniu bardziej utytułowanej siostry, Urszula może dogonić ją szybciej niż ktokolwiek myślał.