Katarzyna Kawa: Zawsze trzeba mieć plan B!

132

22-letnia Katarzyna Kawa w ostatnim czasie stara się odbudować wypracowany przed laty ranking i powrócić do czołówki. Z tenisistką, która poraża optymizmem i zawsze z uśmiechem na ustach patrzy w przyszłość rozmawiamy o niełatwym życiu tenisisty, walce o sponsorów i o dbaniu o nie tylko tenisową przyszłość.

 

Czy przed występem w Katowicach awans do 1/4 finału wzięłabyś w ciemno, czy szybkie odpadnięcie z singla i przegrany super tie-break debla pozostawia pewien niedosyt?

 

Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że zagram z Magdą tego debla. To, że w ogóle dostałam się tutaj i wygrałam pierwszy mecz tak utytułowaną zawodniczką (w parze z Rumunką Olaru grała była wiceliderka rankingu Vera Zvonareva). Na pewno to super wynik i brałabym go w ciemno, ale stojąc dzisiaj na korcie i przegrywając w 10:12 z piłki meczowej w super-tie breaku pozostaje ogromny niedosyt.

 

Czyli wspólny występ w parze z Magdą Fręch zaliczasz do udanych? Jak ci się z nią grało?

 

Tak naprawdę to nie wiedziałam się czego spodziewać, bo grałyśmy ze sobą dopiero po raz drugi w deblu i był to swoisty eksperyment. Jednak naprawdę dobrze się złożyło, że zagrałyśmy razem. Na pewno wzajemnie uzupełniamy się na korcie, Magda jest zdolną dziewczyną, więc nasza współpraca układała się tutaj naprawdę nieźle.

 

Ostatnio wróciłaś z Brazylii, gdzie dwukrotnie byłaś w ćwierćfinale imprezy ITF, a nawet wygrałaś turniej tej rangi. Czy sądzisz, że w najbliższym czasie stać Cię na jeszcze lepsze wyniki?

 

Na pewno. Z drugiej strony ja dopiero wchodzę w sezon. Przez ostatni miesiąc byłam w Brazylii na pięciu turniejach. Z początku nie były one najlepsze w moim wykonaniu. Jednak z meczu na mecz grałam coraz lepiej. Myślę, że również po tym turnieju dostałam dużo pozytywnej energii i wiary w siebie po tym pierwszym wygranym deblu. Moja forma też jest coraz lepsza, więc jestem dobrej myśli. To dopiero początek sezonu, także liczę na to, że będę miała coraz lepsze wyniki.

 

Gdzie widzisz siebie pod koniec roku, czego od siebie oczekujesz?

 

Ciężko mnie zadowolić (śmiech). A tak serio to naprawdę ciężko planować, bo wiem, że mam duże możliwości, tym samym prawie każdy wynik będzie dla mnie niedosytem. Natomiast bardzo bym chciała zagrać Wielkie Szlemy, czyli awansować w okolice pierwszej dwusetki rankingu WTA.

 

Myślisz bardziej o US Open, czy skupiasz się już na przyszłorocznym Australian Open?

 

Jak najbardziej chciałabym zdążyć jeszcze na US Open.

 

Od półtora roku jesteś zawodniczką AZS Poznań. Jak oceniłabyś współpracę z klubem?

 

Klub bardzo mi pomaga. Ta zmiana była mi na pewno bardzo potrzebna. Klub daje mi wszystko czego potrzebuje, tj. mam gdzie mieszkać, gdzie trenować, mam także zapewnionego trenera (głównym szkoleniowcem Kawy jest Grzegorz Górczyński – przyp. red.). Szkoda tylko, że nie ma w zimie kortów krytych, np. z taką nawierzchnią jak jest tutaj. Przede wszystkim bardzo pomagają mi finansowo. Nie muszę za nic płacić. Jasne, mam ograniczone godziny w których mogę trenować, ale cała reszta jest na wysokim poziomie.

 

Z racji tego, że mamy niewiele dziewczyn w rankingu WTA nie czujesz, że kobiecy tenis w Polsce jest niedoinwestowany, brakuje sponsorów?

 

Mogę powiedzieć na swoim przykładzie. Faktycznie nie mamy jako takiej pomocy. Wszystkie wyjazdy i wszystkie koszty turniejów muszę opłacać z własnej kieszeni. Także to naprawdę nie jest łatwe dla kogoś, kto nie ma sponsora, bowiem każda podróż wiąże się z dużymi wydatkami, a jak wiadomo to nie jest tani sport. Często zdarza się tak, że na wiele imprez nie jestem w stanie zabrać trenera, już nie mówiąc o fizjoterapeucie, bo mnie na to po prostu nie stać. Z tego powodu cały czas sama jeżdżę na turnieje, naprawdę nie jest łatwo.

 

Czy udaje Ci się nawiązywać bliższe relacje z dziewczynami z touru? Panuje bowiem pogląd, że poza zdawkowymi rozmowami nie ma czasu, ani chęci na nic więcej.

 

Jasne, na zasadzie koleżeńskiej jak najbardziej tak, gadamy ze sobą, może się nie przyjaźnimy, ale nawiązujemy w miarę bliskie stosunki. To jest jednak na tyle indywidualny sport, że niezwykle ciężko zawiera się jakieś przyjaźnie.

 

Jesteś jedną z niewielu dziewczyn w tourze, które dbają o swoją edukację. 

 

Uważam, że po prostu trzeba mieć plan B na życie i staram się do tego dążyć. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się życie i gdzie nas zaprowadzi.

 

Rozmawiał: Piotr Dąbrowski