Zieliński: Sztuką jest wygrać, kiedy nie idzie

152

Deblowy pojedynek między Polakami a Hongkongiem przyniósł nadspodziewanie wiele dramaturgii w sobotnim starciu dwudniowej rywalizacji rozgrywanej w kaliskiej Arenie w ramach Pucharu Davisa. Ostatecznie górą wyszli z niej Jan Zieliński oraz Szymon Walków (czytaj więcej).

Przede wszystkim przez półtora seta kontrolowaliśmy to, co się działo na korcie. Parę gemów mieliśmy okazje na podwójne przełamanie, nie wykorzystaliśmy ich i to się zemściło. Były nerwy na nasze życzenie. Przez ostatnie dwa tygodnie przechodziliśmy trudne momenty i te trudne mecze nas budują. Dzisiaj musieliśmy po pewnym kryzysie wrócić na kort i zagrać dobry tenis w trzecim secie. Debel jest tak naprawdę grą taktyczną, schematyczną, ważne jest, żeby partnerzy się dobrze znali. Dlatego w ostatnich tygodniach połączyliśmy siły, wygraliśmy dwa turnieje ITF i byłoby super, gdybyśmy to mogli kontynuować. Ale zobaczymy jak będzie, przez obecną sytuację na świecie trudno jest przewidzieć które turnieje się odbędą, które zostaną odwołane. Nie wiadomo gdzie jechać, a gdzie lepiej nie – rozpoczął konferencję pomeczową Walków.

Ciężko nie zgodzić się z wrocławskim tenisistą, ponieważ w początkowej fazie pojedynku wydawało się, że rywale z Hongkongu nie mają pomysłu, ażeby zaskoczyć gospodarzy, którzy wrócili do kraju po serii udanych występów w turniejach ITF w Wielkiej Brytanii.

– Trochę się skomplikowało w drugim secie, lecz sztuką jest wygrać, kiedy nie idzie. Bo kiedy wszystko się dobrze układa, wtedy każdy jest mądry, umie grać w tenisa. A w trudnym meczu trzeba ogarnąć głowę. Nie wykorzystujesz sytuacji, ale czyścisz głowę. Sztuką jest się pozbierać. Debiut w reprezentacji to nie tyle presja, co pozytywna adrenalina, ale i emocje, które świadczą o tym, że ci zależy. Grasz przy publiczności, której zależy, choć tu było wąskie grono tylko. Grasz dla kraju, ludzi na ławce, kapitana, a nie tylko dla siebie, jak w Tourze. To jest pozytywny stres, a nie negatywny. Tylko trzeba się do tego przyzwyczaić. Znamy się wszyscy w drużynie nie od dziś, nie ma osoby, której nie znamy. Niektórzy są debiutantami, jak my, niektórzy pierwszy raz w roli kapitana, ale wszystko zmierza w dobrą stronę. Mamy silny team i zmierzamy w dobrym kierunku- dodał Zieliński.

W ostatnim sobotnim spotkaniu debiut w reprezentacji zaliczy Maks Kaśnikowski. Szesnastolatek z Warszawy zmierzy się z Wai Yu Kaiem.