Quito: Estrella Burgos po raz drugi obronił tytuł

32

W życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki i turniejowe zwycięstwo Victora Estrelli Burgosa (Dominikana) w Ecuador Open (pula nagród: 482 060 dolarów). W tym roku została rozegrana trzecia edycja zawodów i po raz trzeci to Dominikańczyk okazał się najlepszy. To niesamowite osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że ma już 36 lat, a w żadnej innej imprezie z cyklu ATP World Tour nie był w stanie dotrzeć nawet do finału.

Finałowym przeciwnikiem Estrelli Burgosa był tylko rok od niego młodszy Paolo Lorenzi (Włochy). Tenisista z Półwyspu Apenińskiego został rozstawiony w Quito z numerem trzecim i w trzech wcześniejszych starciach nie stracił nawet seta. Do finału przystępował więc w roli faworyta, ale nie udało mu się oszukać przeznaczenia, choć w tie-breaku decydującego seta miał nawet piłkę meczową. Czary Estrelli Burgosa wciąż jednak działają, a Quito co najmniej  na kolejne dwanaście miesięcy, pozostanie pod jego panowaniem.

Pierwszy set toczył się pod dyktando serwujących. Obaj zawodnicy pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe, nie doprowadzając do choćby jednego break-pointa. W tie-breaku zdecydowanie lepszy był 35-letni rzymianin, który wygrał 7:6(2).

Lorenzi poszedł za ciosem i w drugiej odsłonie rywalizacji prowadził już 4:2. Od początku turnieju tylko raz dał się przełamać, więc wydawało się, że trofeum zaraz padnie jego łupem. Estrella Burgos rozpoczął jednak wówczas wspaniałą pogoń, wygrał pięć z kolejnych sześciu gemów i drugiego seta zakończył zwycięstwem 7:5, tym samym doprowadzając do remisu i decydującego seta.

Trzeci set to mała zamiana ról. Tym razem 4:2 prowadził Estrella Burgos, ale jemu taka zaliczka również wystarczyła do triumfu. Powtórzył się scenariusz z pierwszej partii, kiedy to o wszystkim zadecydował tie-break. Kibice zgromadzeni na trybunach byli wniebowzięci, ponieważ nie mogli wymarzyć sobie bardziej wyrównanego i generującego większe emocje widowiska. W trzynastym gemie emocje sięgnęły zenitu. Lorenzi wyszedł na prowadzenie 6:5, ale nie wykorzystał piłki meczowej. Chwilę później sam miał nóż na gardle i jemu nie udało się już wyjść z opałów. Estrella Burgos wygrał 6:7(2) 7:5 7:6(6) i po raz trzeci w karierze wygrał turniej ATP.

Po meczu Dominikańczyk oszalał ze szczęścia i w podskokach dotarł do swojego boksu trenerskiego, gdzie został pieszczotliwie uściskany. To niebywała historia, która wręcz nie miała prawa się zdarzyć. Estrella Burgos udowodnił, że niemożliwe nie istnieje i po raz kolejny okazał się najlepszy w Quito. W stolicy Ekwadoru legitymuje się doskonałym bilansem piętnastu zwycięstw, przy zerze po stronie porażek.

_

Wynik meczu finałowego:

Victor Estrella Burgos (Dominikana) – Paolo Lorenzi (Włochy, 3) 6:7(2) 7:5 7:6(6)