Puchar Federacji: Kania przegrywa. Wszystko w rękach Fręch!

27

Bez Agnieszki Radwańskiej i Magdy Linette, ale z Magdaleną Fręch oraz Katarzyną Kawą w składzie reprezentacja Polski przystępuje do decydującego dnia rywalizacji o pozostanie w Grupie Światowej II Fed Cup.

W pierwszym meczu dnia mierzyły się reprezentantka Polski Paula Kania oraz Ya-Hsuan Lee. 20-latka z Tajwanu klasyfikowana jest na 186. miejscu w rankingu WTA i z pewnością będzie równorzędną przeciwniczką dla notowanej trzydzieści pięć lokat niżej sosnowiczanki. Zdobywczyni dwóch tytułów deblowych w tym sezonie to, pod nieobecność Su-Wei Hsieh pierwsza rakieta swego kraju. Ostatnio urodzona w Tajpej zawodniczka jest w wyraźnym „gazie”. Półfinały w japońskim Kofu oraz Canberrze pozwoliły jej zameldować się w drugiej setce list światowych. Dzięki dobrej postawie w ostatnich tygodniach kapitan Shi-Ting Wang powołała tenisistkę na mecz z Polską.

 

Kania po występach w Indian Wells, Monterrey oraz Katowicach pod nieobecność drugiej rakiety świata bierze na swoje barki miano pierwszej rakiety, oraz całą ciążącą na tym mianie presję. Mimo młodego wieku niezwykle doświadczona tenisistka do rywalizacji przystąpiła bez presji i mimo porażki w inauguracyjnym meczu nie mogła zbyt wiele zrobić w starciu ze świetnie dysponowaną rywalką.

 

Planem było zmieniać jej rytm. Grać krótkie piłki, slajsy. Na każde moje zagranie rywalka miała jednak dobrą odpowiedź. Zagrała bardzo dobry mecz i nie mogę mieć do siebie żadnych zastrzeżeń – mówiła po sobotnim meczu Kania.

 

Gdy o godzinie 12 sosnowiczanka wychodziła na kort w inowrocławskim OSiR już od samego początku można było wyraźnie dostrzec, że jest znacznie bardziej umotywowana, aniżeli 24 godziny wcześniej. Odwaga, czasem granicząca wręcz z brawurą opłaciła się. Ryzykowna gra tuż nad siatką i potężne uderzenia ze świetnie funkcjonującego forhendu pozwoliły grupie około 2,5 tysiąca fanów obserwować piękny, widowiskowy i szybki pojedynek. Skończona wynikiem 6:2 partia wlewała ogromne nadzieje w serca kibiców na objęcie tak wyczekiwanego i potrzebnego prowadzenia.

 

Rywalka jednak im dłużej trwało niedzielne starcie, tym grała coraz lepiej. Kombinacyjna, pełna niekonwencjonalnych zagrań gra to był wyraźnie klucz do rozszyfrowania taktyki Polki. Mimo walki i czasem wręcz szaleńczego dopingu to reprezentantka Tajwanu mogła cieszyć się ze zwycięstwa w II partii.

 

Przebieg III seta to już prawdziwy rollercoaster emocji. Od przegranego własnego serwisu do piłki odbitej ramą i niewymuszonego błędu rywalki w piątym gemie. Później przyszło kilka niesamowitych punktów rozegranych przy siatce. Dropszoty, slajsy kończone potężnymi forhendami pozwoliły Polce na odrobienie strat i wyrównanie stanu spotkania na 3:3. Losy tej partii rozstrzygnęły się w dziewiątym gemie, kiedy to po podwójnym błędzie serwisowym Kani Tajwanka prowadziła już 5:4.

 

Uskrzydlona tym sukcesem doprowadziła Paulę na skraj wytrzymałości. Sosnowiczanka aż rzuciła z bezsilności rakietą o kort , by choć w niewielkim stopniu rozładować kłębiące się w niej złe emocje. Lee jednak nie chciała oddać pola polskiej tenisistce i walczyła ze wszystkich sił. Ostatecznie jednak, z powodu nadmiaru negatywnych emocji na korcie Polka uległa niżej notowanej rywalce 7:9 i to reprezentacja Tajwanu w następnym spotkaniu będzie walczyć o zwycięstwo i pozostanie w Grupie Światowej II.

 

 

Z Inowrocławia dla TenisNET: Piotr Dąbrowski