„PS”: Radwańska obawia się pierwszego meczu

32

Gdybym mogła, chętnie zamieniłabym się miejscami z Martą Domachowską. Moje losowanie nie było brylantowe” – mówi „Przeglądowi Sportowemu” najlepsza polska singlistka przed spotkaniem z Olgą Sawczuk.

Pierwsza runda Australian Open wcale nie musi się skończyć jej łatwą wygraną. Nasza najlepsza singlistka w sobotę dopingowała młodszą siostrę, która w trzeciej rundzie eliminacji nie sprostała Julii Schruff. Przed tym meczem „Isia” nie spodziewała się, że Urszula tak łatwo odda pole Niemce i „urwie” jej zaledwie trzy gemy (przegrała 3:6, 0:6).

AGNIESZKA RADWAńSKA: Niestety, z Ulą czasami jest tak, że po dobrym występie przychodzi kryzys i słabszy mecz. Jednak nie ma co tragizować, są jeszcze dwie polskie szanse. Bardzo cieszę się z wysokiej formy Marty Domachowskiej.

Ale chyba zazdrościsz rodaczce losowania? Po awansie do turnieju głównego miała od ciebie więcej szczęścia.

– To prawda. Gdybym tylko mogła, natychmiast zamieniłabym się z nią miejscami. Jestem rozstawiona, a tymczasem trafiłam na bardzo silną przeciwniczkę. Tymczasem Marta wyszła z kwalifikacji i spotka się z rywalką z drugiej setki. O sprawiedliwości trudno w tym przypadku mówić. Niestety, taki bywa tenis.

Obawiasz się meczu z Sawczuk?

– Troszeczkę. To gro?na zawodniczka, która kiedyś mnie już przecież pokonała. Wiem, że wszyscy widzą mnie walczącą w trzeciej rundzie z „Kuzi” (Swietłaną Kuzniecową – przyp. red.), ale ja naprawdę nie wybiegam tak daleko…

„Więcej w Gazecie Wyborczej”