Pim-Pim powraca!

26

Gdy w lutym br. Joachim „Pim-Pim” Johansson, niegdyś 9 „rakieta świata”, ogłosił zakończenie kariery, wydawało się, iż będzie kolejnym graczem, który z powodu problemów ze zdrowiem przedwcześnie zakończy przygodę z tenisem, koncentrując swoje wysiłki na komentowaniu turniejów w telewizji lub prowadzeniem własnej szkółki tenisowej.

Ryzyko wystąpienia kontuzji w profesjonalnym tenisie jest bardzo wysokie. Przeciągające się problemy zdrowotne zmusiły wielu wybitnych zawodników do wcześniejszego zawieszenia rakiety na przysłowiowym kołku. Gdy w lutym br. Joachim „Pim-Pim” Johansson ogłosił zakończenie kariery, wydawało się, iż będzie kolejnym graczem, który z powodu problemów ze zdrowiem przedwcześnie zakończy przygodę z tenisem. [exec]include(„https://www.tenis.net.pl/in/sylwetki.inc”);[/exec]Tym bardziej, iż jak sam stwierdził: „Kontuzja pleców jest na tyle poważna, że rezygnacja z uprawiania wyczynowego sportu jest jedynym słusznym rozwiązaniem.”

Ostatni mecz, jaki Johansson rozegrał, miał miejsce w październiku zeszłego roku podczas turnieju w Sztokholmie (zwycięstwo przeciwko Argentyńczykowi Carlosowi Berlocqowi). Na początku października br. szwedzki tenisista, który do niedawna dzierżył rekord w liczbie zaserwowanych asów w jednym meczu (51 w spotkaniu z Andre Agassim w IV rundzie Australian Open 2005), obwieścił niespodziewanie swój powrót do zawodowego tenisa.

Ten mierzący prawie 2 metry wzrostu zawodnik, mający na swoim koncie trzy tytuły singlowe w turniejach ATP (Memphis, Adelajda, Marsylia) oraz jeden deblowy (Bastaad), wsławił się m.in. pokonaniem Andy Roddicka w ćwierćfinale US Open w 2004 roku (do dzisiaj to jego najlepszy występ w historii startów w Wielkim Szlemie). Znany jest jednak przede wszystkim z nieprzeciętnych umiejętności serwisowych. W podsumowaniach sezonu 2004 zajął drugie miejsce w kategoriach: liczby asów w sezonie (869), obronionych break pointów (73%) oraz wygranych serwisów (92%).
W zeszłym tygodniu, dzięki przyznanej mu dzikiej karcie, Johansson wystąpił w turnieju głównym Stockholm Open – w tym samym, w którym dokładnie rok wcześniej? rozegrał swoje ostatnie spotkanie. Zresztą odbywający się w stolicy Szwecji turniej pod wieloma względami jest dla niego wyjątkowy. To właśnie tutaj, w 2002 roku, wygrał swoje pierwsze spotkanie z cyklu ATP (przeciwko Alberto Portasowi). Johansson i tym razem nie zawiódł publiczności zgromadzonej w Royal Tennis Hall, pokonując w pierwszej rundzie Francuza Nicolas Mahut 7:5, 7:6. Co prawda w drugiej rundzie przegrał z późniejszym triumfatorem turnieju Davidem Nalbandianem, udowodnił jednak, że nadal potrafi grac w tenisa, dając nadzieję na szybki powrót do dawnej formy. Kolejny start Szweda planowany jest na początku 2009 roku, natomiast regularne zmagania powinien rozpocząć w drugiej połowie następnego sezonu.

Miejmy nadzieję, że Joachim Johansson na dłużej zagości w tenisowej czołówce, na co z pewnością liczy wielu kibiców tenisowych w Szwecji. Od trzech lat żaden z zawodników z tego kraju nie może przebić się do pierwszej dziesiątki rankingu ATP, natomiast drużyna narodowa od dziesięciu lat próbuje bezskutecznie powtórzyć sukces z 1998 roku, gdy w finale Pucharu Davisa pokonała reprezentację Włoch 4:1.

Michał Hasik