Mam nadzieję, że na Roland Garros już uda się pojechać – wywiad z Magdaleną Fręch

41

Pod koniec tego roku Magdalenie Fręch udało się wedrzeć do trzeciej setki rankingu WTA. Sezon zakończyła stosunkowo późno, bo jeszcze w grudniu grała w turnieju ITF w Dubaju (pula nagród: 100 tys. dolarów), a prosto ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyleciała do Warszawy, żeby trenować wraz z reprezentacją.

W trakcie zgrupowania kadry Fed Cup tenisistka z Łodzi świętowała swoje dziewiętnaste urodziny, a ostatni wywiad przed kolejną rocznicą urodzin udzieliła naszej redakcji. Zapraszamy do lektury!

Jak oceniasz zgrupowanie Fed Cup Futures? Cieszysz się, że możesz brać udział w pierwszym w historii przygotowaniu żeńskiej ekipy?

To super sprawa, że doszło to do skutku. Dobrze, że dziewczynom udało się zebrać na zgrupowaniu i mogą razem trenować, spotkać się, także jest to jedna z najlepszych rzeczy, jaką udało się osiągnąć.

Czy po kilku dniach zgrupowania możesz już powiedzieć, co dokładnie dał ci ten tydzień?

Myślę, że każda z nas indywidualnie wyciągnie coś dla siebie, bo wiadomo, że każda przyjechała ze swoim trenerem i traktujemy te treningi jak najbardziej normalnie. Zawsze gra z innymi tenisistkami, zwłaszcza tymi wyżej notowanymi, zawsze to poprawia nasz poziom gry.

Czy korzystając z okazji podpatrywałaś trenującą na korcie obok Agnieszkę Radwańską?

Jak się ma okazję, to zawsze podpatruje się lepszych. Ta łatwość z jaką Agnieszka gra treningi i właściwie nie męczy się na nich. Ogląda się to naprawdę bardzo fajnie i myślę, że jest to motywacja dla wszystkich, żeby być na samej górze.

Patrząc z punktu widzenia mentalności, czy widzisz, że jest coś takiego, co robi Radwańska, czego ty nie robisz lub zdarza się zaniedbywać, co może przybliżyć ciebie do czołowej setki?

Na turniejach jest niezwykle opanowana i skoncentrowana na każdej piłce i każdą stara się rozgrywać bardzo dokładnie. Myślę, że strefa mentalna jest dla niej bardzo ważna i myślę, że ja też muszę jeszcze nad nią popracować.

A na samych treningach?

Cały czas staram się nad tym pracować, ale wiadomo, to musi przyjść z czasem.

Miałaś małe opóźnienie z dotarciem na zgrupowanie z powodu meczu na futuresie z Patty Schnyder (Szwajcaria), ale skupiając się na samym meczu ze Szwajcarką? Czy było to duże przeżycie dla Ciebie?

Nie traktuję tak tego, bo byliśmy ze sobą na paru turniejach i razem trenowałyśmy, więc nie było to żadne zaskoczenie, aczkolwiek miałam większe oczekiwania od siebie i chciałam z każdej piłki ją skończyć, a wiadomo, że to tak nie działa. Im bardziej się chce, to w ogóle nie wychodzi. Poza tym przylecieliśmy za późno do Dubaju. Mieliśmy opóźnienia samolotu, także ta aklimatyzacja skróciła się o jeden dzień.

W Dubaju przebywał w podobnym terminie Hubert Hurkacz, który grał sparingi z gwiazdami światowego tenisa. Co prawda, byłaś o wiele krócej w Dubaju, ale czy być zdążyłaś spotkać się z jakąś topową tenisistką?

U kobiet tak to nie działa niestety, bo dziewczyny raczej nie zapraszają innych zawodniczek. Wolą wziąć sparingpartnera, czy trenera, który gra. To im wystarcza. Inne zawodniczki widuję tylko na turniejach.

Ten wyjazd do Dubaju był spowodowany nadzieją, że jeżeli rozegrasz bardzo dobry turniej to załapiesz się na kwalifikacje Australian Open?

Absolutnie nie myślałam o Australian Open i nie stawiałam sobie takiego celu. Jakbym się załapała, to oczywiście byłoby bardzo fajnie, ale jest to jednak bardzo duża liczba punktów, także nie skupiałam się na tym i nie był to mój cel numer jeden.

Możesz już nam zdradzić, jakie są twoje plany startowe na najbliższe miesiące?

Plan na najbliższe miesiące to złapanie około 70 punktów, bo tyle mi brakuje, żeby złapać pewną pozycję w kwalifikacjach do Wielkiego Szlema i mam nadzieję, że na Roland Garros już uda się pojechać.

Masz już w takim razie pomysł, w jaki sposób złapać te punkty?

– Myślę, że na początek zaczniemy od ITF-ów. Zmienia się ranga tych turniejów, więc będzie ich mniej, będzie trudniej na każdym turnieju. Zobaczymy jak pójdzie?
Rozmawiali: Marcin Stańczuk i Szymon Adamski