Maja Chwalińska walczy o marzenia. Początek wyborny!

92

W Wimbledonie nadal pozostała nam reprezentantka Polski w singlu. Zamiast jednak Agnieszki Radwańskiej w ćwierćfinale mamy młodą Maję Chwalińską w II rundzie gry pojedynczej dziewcząt. Polka po wspaniałym spotkaniu pokonała Amerykankę Victorię Flores 7:6, 6:3. Tym samym po raz pierwszy od pięciu lat i występu w II rundzie Zuzanny Maciejewskiej (warto odnotować, że przegrała ona wtedy w trzech setach ze znaną dziś skądinąd Eliną Svitoliną) zdołała awansować do II rundy Wimbledonu juniorek.

Bardzo ciekawa jest także postać rywalki Chwalińskiej. Victoria Flores urodziła się w Fort Dodge w stanie Iowa. Jednak jej rodzice ? Manny i Mary Ann- pochodzą z Filipin. 18-latka uczęszcza do Georgia Tech w Atlancie, ale za przykładem rodziców czuje się rodowitą Filipinką. Zajmująca 48. lokatę w rankingu ITF juniorek Victoria gra w tenisa od trzeciego roku życia, a prowadzona jest przez rodziców, którzy są licencjonowanymi trenerami tenisa USTA.

Za każdym razem, kiedy wychodzę na kort jestem niesamowicie dumna z tego, że mimo iż gram pod flagą USA mogę reprezentować Filipiny. Choć urodziłam się w Ameryce to jestem stuprocentową Filipinką, a rodzice zawsze mi powtarzają że powinnam być dumna, że jestem stamtąd. Mam ogromne szczęście, że mogę trenować w USA, ale kiedy się zestarzeję chciałabym moje doświadczenie i umiejętności przekazać talentom z Filipin i tam dalej rozwijać tą dyscyplinę ? mówiła Flores.

Choć trzeba pochwalić 18-latkę za postawę poza kortem, to jednak za tą na zielonych trawnikach Wimbledonu słowa uznania należą się w większości Chwalińskiej. Na korcie numer siedem dała pokaz nie tylko ciekawego tenisa, ale przede wszystkim żelaznej dyscypliny, tak taktycznej, jak i mentalnej. Czasami aż dziwiło, że dziewczyna mająca zaledwie 15 lat na korcie może być tak spokojna.

Zawsze pierrwszym mecz jednak jest najtrudniejszy. Nie odczuwałam żadnej presji, raczej sama ją na siebie nałożyłam. nie obawiałam się tego spotkania, bo wiedziałam na co mnie naprawdę stać. Byłam bardzo podekscytowana, że wystąpię po raz pierwszy na Wimbledonie. Ale faktycznie, nie wiadomo z jakich powodów wyszłam trochę spięta. Zupełnie jakby moje ciało było trochę zestresowane. Początek nie był zbyt dobry i nie wyglądało to zbyt fajnie. Z czasem było coraz lepiej. Seta zamknęłam po bardzo dziwnym tie-breaku. To dodało mi pewności siebie i zaprocentowało w drugiej partii. Zaczęłam więcej atakować, co powinnam robić od początku meczu.

Chwalińska udowodniła innym, ale przede wszystkim sobie, że mimo niezbyt przecież długiego obycia z trawiastymi kortami można pokazać się z bardzo dobrej strony. A że rywalka pomagała? Cóż, gra się na tyle, na ile pozwala przeciwnik.

Ona nie czuła się zbyt dobrze w obronie, ale bardzo dobrze atakowała forhendem. A ja w pierwszym secie nie wiadomo z jakich przyczyn grałam jej na forhend. Ale później wyciągnęłam wnioski, ochłonęłam. Wzięłam też przerwę medyczną, bo miałam problemy z kostką. Dzięki temu miałam też trochę więcej czasu na przemyślenie pierwszego seta, ci bardzo dużo mi dało i przez to zagrałam znacznie lepiej w drugim

Teraz przed Polką starcie z rozstawioną z numerem piątym Ukrainką Martą Kostiuk. Czego spodziewać się po tak doświadczonej zawodniczce. Wydaje się, że pochodząca z Dąbrowy Górniczej zawodniczka ma już na rywalkę sposób.

Teraz zagram z Martą Kostiuk. Jest bardzo dobrą zawodniczką, w końcu wygrała Australian Open wśród juniorek. Bardzo dużo o niej wiem, bo byłyśmy razem w Stanach Zjednoczonych na dwóch turniejach, trenowałyśmy razem, grałyśmy razem debla. Raczej nie powinna mnie niczym zaskoczyć. Na pewno spodziewam się bardzo ciężkiego meczu i będę musiała zagrać najlepszy swój tenis, żeby z nią wygrać. Ale na korcie to bardzo szalona dziewczyna, tak w zachowaniu, jak i samej grze. Zobaczymy jak to będzie, najlepiej cieszyć się z gry i tego, że się tutaj po prostu jest. Wyjdę na luzie na kolejny mecz i po prostu dam z siebie wszystko.

Między meczami Polka lubi obejrzeć serial, czy też przeczytać dobrą książkę. Co będzie oglądać przed meczem z Ukrainką? – Plotkara, uwielbiam ten serial. A gdy przyjdzie nastrój na dobrą książkę? – Teraz czytam ?110 procent?. Bardzo mi się podoba, szczególnie odpowiedzi sportowców. Preferuję książki psychologiczne. Staram się z tego co przeczytam wyciągnąć wnioski i później zastosować je na korcie.

Widać więc, że jutro 15-letnia Kostiuk nie będzie miała łatwo ze swoją rówieśniczką.

 

Rozmawiał i notował w Londynie: Piotr Dąbrowski