Łukasz Kubot: Z Marcinem mierzymy w igrzyska w Rio!

18

Z Łukaszem Kubotem, jednym z najlepszych deblistów świata, reprezentantem Polski w Pucharze Davisa rozmawiamy o nowym sezonie, Marcinie Matkowskim oraz młodych nadziejach polskiego tenisa.

Przed rozpoczęciem sezonu zaczął Pan współpracę z Marcinem Matkowskim. Jak podsumowałby Pan pierwsze miesiące wspólnej gry?

Szczerze mówiąc nie mamy na początku roku takich wyników, jakich byśmy oczekiwali. Odpadliśmy z Marcinem w I rundzie turnieju w Rotterdamie, a wiadomo, że liczyliśmy na znaczenie więcej. Na pewno nadal brakuje nam zgrania, większej ilości rozegranych meczów. Potrzebowaliśmy więcej odpoczynku. Ostatnio graliśmy niemal cały czas, tydzień po tygodniu. Po przerwie wracamy na turniej ATP World Tour 500 w Dubaju, a potem mamy maraton w Ameryce.

Co zadecydowało o tym, że wybrał Pan jako partnera na sezon 2016 właśnie Marcina?

Dobraliśmy się przede wszystkim dlatego, że chcielibyśmy wspólnie wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Pewnie, trzeba powiedzieć, że nie osiągamy takich wyników jakie byśmy chcieli. Brakuje nam przede wszystkim powtarzalności. Z jednej strony w najważniejszych meczach przegrywaliśmy z parami, które docierały do finałów turniejów wielkoszlemowych. Z drugiej jednak wiemy, gdzie popełniamy błędy, analizujemy je i próbujemy je możliwie jak najszybciej naprawiać. Jesteśmy na tyle doświadczonymi zawodnikami, że mamy świadomość tego, że lepsze rezultaty nadejdą prędzej czy później, czekamy tylko na swoją szansę, każdy kolejny mecz to zupełnie inna historia.

Czy patrząc z dalszej perspektywy szczyt formy szykujecie właśnie na igrzyska w Rio?

Na tym najwyższym poziomie, gdzie w głównej drabince będą sami najlepsi tenisiści, na pewno nie będzie łatwo. Ciężko jednak powiedzieć, kiedy dokładnie nasza ciężka praca przyniesie efekt, kiedy wszystko „odpali”. My patrzymy tylko na siebie, jesteśmy przygotowani na każdy kolejny tydzień, chcemy grać jak najlepiej. Uważam, że to po prostu kwestia czasu, kiedy wszystko zacznie właściwie funkcjonować.

W zeszłym roku obaj nie do końca byliście zadowoleni z występów w turniejach wielkoszlemowych z zagranicznymi partnerami. Marcin mówił, że czuł, że na Wimbledonie stać go razem z Nenadem Zimonjiciem na zwycięstwo w Wimbledonie. Czy czujecie, że ten sezon, już z rodakiem przy boku, może okazać się przełomowy?

Jeżeli o mnie chodzi to na pewno bym tego chciał. Ale wiadomo, jestem po ciężkiej operacji, przeszedłem długą i mozolną rehabilitację. Na razie bardzo cieszę się z tego, że mogę w ogóle grać i dalej walczyć na korcie. Co do Marcina to wiadomo, że miał bardzo dobry, jeżeli nie jeden z najlepszych sezonów w karierze jeżeli chodzi o jego powtarzalność. Zazwyczaj, jak wiemy rozgrywa się dwa, trzy, czasem więcej dobrych turniejów w roku. Marcin razem z Nenadem trzy razy byli w ćwierćfinałach Wielkich Szlemów. Właśnie powtarzalność i wielka regularność pchała ich do przodu. Jasne, Marcin nie wygrał w zeszłym roku żadnego turnieju, to też jest cel, który chcielibyśmy w tym sezonie osiągnąć. Mi udało się cztery razy zwyciężyć, ale wierzę, że gdy bardziej się zgramy, rozegramy więcej meczów. Kiedy wykorzystamy więcej nadarzających się szans na zwycięstwo, które oczywiście w każdym turnieju mieliśmy, ale wtedy brakowało nam powtarzalności. Jestem jednak pozytywnej myśli i wierzę, że w najbliższych tygodniach pokażemy na co nas naprawdę stać.

Zbliża się mecz z Argentyną w ramach rozgrywek I rundy Grupy Światowej Pucharu Davisa. Wszystko wskazuje na to, że obok Jerzego Janowicza w singlu zagra jeden z przedstawicieli młodszej generacji tenisistów – Kamil Majchrzak, Hubert Hurkacz, Paweł Ciaś bądź nawet 17-letni Kacper Żuk. Czy sądzi Pan, że stać ich na zaprezentowanie dobrego tenisa w tak ważnej dla naszej dyscypliny chwili?

Oczywiście, że tak. Mamy bardzo zdolną młodzież. A potencjał Kamila, Huberta, czy Pawła jest naprawdę niesamowity. Na pewno będzie to dla nich wielkie przeżycie, ale wierzę, że dadzą z siebie wszystko i zaprezentują się z najlepszej strony. Na występ w Grupie Światowej razem z Marcinem i innymi chłopakami pracowaliśmy kilkanaście lat. W zeszłym roku w końcu nam się udało. Chłopaki będą mogli się wykazać. Mimo, że żaden z nich nie grał jeszcze do pięciu wygranych setów to kondycyjnie na pewno dadzą radę. Dużo ważniejsza będzie psychika, gramy przecież z bardzo ciężkim rywalem, jakim jest Argentyna proszę mi wierzyć, że ten doping, który zobaczycie i usłyszycie z trybun zrobi wrażenie nawet na takich uznanych zawodnikach jak Mayer, czy Pella. Mają bardzo dobrą drużynę, ale wierzę, że to my w tym pojedynku zwyciężymy. Mam nadzieję, że Jurek i Michał będą gotowi. Jeżeli chodzi o młodych, to oni są przyszłością więc na nich prędzej czy później będzie trzeba postawić. Na pewno stać ich na to, żeby zagrać świetne mecze. A dzięki temu nabiorą potrzebnego doświadczenia. Mam też nadzieję, że dla nich gra przed własną publicznością o tak wielką stawkę będzie bodźcem do jeszcze cięższej pracy i zmotywuje to ich na przyszłość. Pamiętam, jak sam zaczynałem mając 19 lat i wiem jakie to niesamowite uczucie. Na każdego przychodzi kolej, pierwszy raz, debiut na pewno nie łatwy. Grupa Światowa, oczekiwania, presja. Ale jestem pewien, że jeżeli wyjdą na kort, to sobie z nią poradzą i dadzą z siebie wszystko.

Czy nie czuje się Pan trochę źle z tym, że reprezentacja Polski tyle lat starała się o Grupę Światową, a nie możemy wystawić do walki najsilniejszych dział? Los nie obszedł się łagodnie z naszymi najlepszymi reprezentantami.

Jasne, zgadzam się. Ale co zrobić, musimy zmierzyć się z tą sytuacją, pogodzić się z tym jak jest i walczyć bez względu na wszystko. Na tym właśnie polega Puchar Davisa, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Trzeba powiedzieć szczerze, że jeżeli nie mamy takiego wyboru na powiedzmy sobie „ławce rezerwowych”, jaki ma drużyna Argentyny, doświadczony rywal i co dla mnie dosyć zaskakujące nadal nie wygrał jeszcze Pucharu Davisa, mając takich świetnych, doświadczonych zawodników. Musimy im stawić czoła, nasi młodzi zawodnicy nie mają nic do stracenia, to będzie dla nich wielkie przeżycie, podobnie zresztą dla mnie. No i cóż, zobaczymy jak to się wszystko ułoży.