Rok temu na nawierzchni trawiastej w Londynie (pula nagród: 1 983 595 euro) rozpoczęła się dla najwyżej notowanego Marina Cilicia (Chorwacja, 1) niechlubna seria samych porażek w finale. Zła passa została zakończona na tym samym turnieju po tym jak pokonał grającego dzięki „dzikiej karcie” Novaka Djokovicia (Serbia) 5:7 7:6 (4) 6:3.
Wszystko mogło się skończyć jednak zgoła inaczej, ponieważ pod koniec drugiego seta, przy stanie 4:5, kiedy podawał Chorwat, były lider światowych list miał piłkę meczową.
Od ubiegłorocznej porażki w stolicy Wielkie Brytanii tenisista urodzony w Medjugorje grał w finałach imprez wielkoszlemowych. Zarówno w zeszłym sezonie na Wimbledonie, jak i na tegorocznym Australian Open sposób na Cilicia znalazł Roger Federer (Szwajcaria).
Wygrana 29-latka oznacza nie tylko przerwanie jego złej passy, ale też przedłużenie serii Djokovicia, który ostatni raz sięgnął po turniejowy laur sięgnął na trawnikach w Eastbourne w 2017 roku.
Finał:
Marin Cilic (Chorwacja, 1) – Novak Djokovic (Serbia) 5:7 7:6 (4) 6:3.