„GW”: Jak Francuzi stworzyli Tsongę

55

Finał nierozstawionego Jo-Wilfrieda Tsongi nie był dziełem przypadku. Wprost przeciwnie. W Australian Open Francuzi zebrali owoce genialnego systemu szkolenia – Skąd on się wziął? – pytał nieco ironicznie Roger Federer o Francuza. Odpowied? nie będzie krótka.

Sportowe geny

Ojciec pochodzi z Konga, był piłkarzem ręcznym, dziś prowadzi zajęcia z wychowania fizycznego. Brat jest nie?le zapowiadającym się koszykarzem. Matka (Francuzka) od zawsze była wielkim kibicem męża, a teraz synów. Evelyne Tsonga opowiada, że Jo-Wilfried był stworzy do sportu, najpierw uwielbiał grać w piłkę nożną i ping-ponga, na tenis postawił w wieku osiem lat, nie rezygnując wcale z wcześniejszych pasji.

Sportowe geny w niewielkim stopniu tłumaczą jednak drogę 22-letniego tenisisty do finału na Rod Laver Arena. Takich chłopaków są na świecie tysiące. Ale nie każdy trafia pod skrzydła francuskiej federacji tenisowej.

System…

W szlifowaniu talentów nie ma nic rewolucyjnego. Potrzeba tylko żelaznej konsekwencji i… ogromnych pieniędzy. Dzieciaki w wieku od siedmiu do 10 lat uczęszczają do rozsianych po całym kraju tenisowych klubów. Najlepszym, zazwyczaj dwóm-trzem, oferuje się rozszerzony program treningowy, udział w turniejach oraz zaproszenie do Narodowego Programu. Ten działający już na szczeblu departamentów skupia chłopców w wieku od 10 do 12 lat i dziewczynki od 10 do 13 lat. Najlepsi awansują do jednego z pięciu ośrodków krajowych. Tsonga trafił do INSEP, czyli Narodowego Instytutu Kultury Fizycznej i Sportu.

Cały artykuł znajdziesz na stronach Gazety Wyborczej