Federer bliski zakończenia kariery

30

Zapewne nikt z fanów Szwajcara nie przypuszczał, że tak to się wszystko potoczy. Mając zaledwie 27 lat, będąc na samym szczycie, Roger Federer oficjalnie ogłasza, że nigdy wcześniej nie był tak bliski odejścia ze światowego tenisa. Co go do tego skłoniło? Jakie były powody takiej decyzji?

Na zamkniętej konferencji prasowej, która odbyła się dzień po pokazowym meczu z Petem Samprasem w Madison Square Garden Federer udzielił kilku bardzo szczerych i osobistych odpowiedzi. Padały pytania o stan zdrowia, powody ostatnich porażek, ogólnej słabszej dyspozycji i o plany na przyszłość. Szwajcar narzeka na drobne kontuzje, które przydarzają mu się coraz częściej. Przez większość swojej kariery tego typu urazy go omijały. Teraz jakby to wszystko się nagromadziło. Podkreślał również, że czołówka bardzo się zacieśniła i każdy mecz kosztuje go dużo więcej energii niż kiedyś. Poza tym nie jest tajemnicą, że Federer sporo przytył od czasów swojej największej świetności. Nie jest już tak szybki i zwinny na korcie. Te wszystkie elementy składają się na obecne porażki. Niestety nie wróżą też niczego dobrego na przyszłość. Szwajcar zapytany o plany na najbliższy sezon zszokował wszystkich dziennikarzy i wyznał, że największym jego celem w tym roku jest Roland Garros. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, co stawia na szali.
„To jedyny wielki szlem, którego jeszcze nie wygrałem. Od dwóch lat poważnie zaprząta mi głowę. To najwyższy czas aby sprostać temu wyzwaniu. Jeżeli nie uda mi się w tym roku, w kolejnym próbować już nie będę. Jeżeli natomiast mi się uda… to pewnie zrobię tak samo” – powiedział Federer zapytany o plany na ten sezon. Po chwili dodał:
„Dopiero teraz dochodzi do mnie ogrom tego, czego dokonał Pete. 14 wielkich szlemów to nie lada wyczyn. Chciałbym obronić Wimbledon, wygrać go po raz szósty i zakończyć karierę dobrym występem na US Open. Jeżeli mi się to uda, to zrównałbym się z Petem. Wygranie Roland Garros w takim wypadku byłoby nie tylko piętnastym wielkim szlemem w mojej karierze, ale również wisienką na torcie – Pete nigdy go przecież nie wygrał”.
Zapytany o to, czy nie będzie żałował takiej decyzji odpowiedział:
„Z pewnością nie. Na korcie osiągnąłem dużo więcej, niż myślałem zaczynając swoją zawodową karierę. Jeżeli zaszedłem tak wysoko, to chciałbym również sam z tej wysokości zejść. Tenis nie zniknie z mojego życia. Tylko ja zniknę z ekranów telewizorów”.