Ernest Gulbis – kolejna gwiazda męskiego tenisa ?

31

Co jakiś czas przy okazji rozgrywania turniejów wielkoszlemowych na nieboskłonie pojawiają się prawdziwe gwiazdy, czasami to jedynie komety, które tylko na chwilę nam się objawią, by z firmamentu równie szybko zejść w zapomnienie. Przykładów z ostatnich lat mamy bez liku. Któż nie pamięta błysku Gillermo Corii na kortach w Paryżu wraz z Martinem Verkerkiem, czy szaleńczej gry Marcosa Bagdatisa na poprzednim Australian Open.
W tym roku zabłysnęły mocnym światłem już dwie bliżej nie znane nikomu postacie. Najpierw w Australii furorę zrobił Jo-Wilfried Tsonga, wdzierając się przebojem do światowej czołówki i eliminując w drodze do finału całą plejadę wyżej notowanych graczy.
Podobną sytuację zafundował nam na Roland Garros młody, bliżej nie znany nikomu łotysz Ernest Gulbis. Kto w tym sezonie uważnie obserwował rozgrywane turnieje, ten zauważył ogromny skok Gulbisa w rankingach i kilka wygranych meczów z wartościowymi graczami. Jednak nawet dla tych kibiców tenisa jego dojrzała gra na RG była sporym zaskoczeniem, a nieznaczna przegrana z numerem 3 światowego rankingu Novakiem Djokowicem, pozwala pytać o jego ambicje w kolejnych turniejach ATP.
Na odpowied? gwiazda to, czy jedynie kometa jakich wiele było na tourze, przyjdzie nam chwilkę zaczekać.