„Rzeczpospolita”: Powrót córek marnotrawnych

    36

    Karatanczewa i Dokić – obu wróżono wielką przyszłość. Jedna wpadła w wieku 15 lat na dopingu, druga stała się ofiarą ojca.

    Media lubią, kiedy obrażona 14-letnia dziewczynka z Bułgarii twierdzi bez oporów, że ?skopie tyłek? Marii Szarapowej. Te słowa pierwszy raz rozsławiły Sesil Karatanczewą. Rok i dwa miesiące później w Wielkim Szlemie w Paryżu wygrała w trzeciej rundzie z Venus Williams i zaczęto się przyglądać uważnie także tenisowi pyskatej nastolatki.

    Zamiast zdobywać tenisowe szczyty, została pierwszą tenisistką ukaraną dyskwalifikacją za doping. Broniła się tak, że świat zapamiętał, ale nie uwierzył.
    – Na wynik testu wpłynęła moja ciąża, którą usunęłam ? mówiła. Sąd Arbitrażowy w Lozannie nie dał się przekonać, wyrok był surowy: dwa lata dyskwalifikacji i zwrot 290 tys. dolarów nagród.

    Sława Jeleny Dokić zaczęła się od zwycięstwa nad Martiną Hingis w pierwszej rundzie Wimbledonu 1999. Razem z nią tenis dostał też ojca Damira, który zrobił wiele, by gazety nazywały go ojcem z piekła rodem i wysyłały na leczenie psychiatrycznie, a organizatorzy zabraniali wstępu na trybuny. W czasie turniejów pił, awanturował się, obrażał sędziów i działaczy, atakował kamery i mikrofony. Powody mogły być różne: zbyt wysoka cena ryby z frytkami, złe pytanie czy decyzja o aucie.

    Więcej w Rzeczpospolitej