Interia.pl: Siostry na podbój w tym roku!

24

– Spokojnie, wszystko idzie w dobrym kierunku. Dziewczyny są dobrze przygotowane. Jeśli tylko ominą je kontuzje, to Ula za dwa miesiące będzie w pierwszej „pięćdziesiątce”, a Agnieszka po US Open znajdzie się w „dziesiątce” i to głęboko – powiedział w wywiadzie dla Interii.pl trener i ojciec sióstr Radwańskich Piotr Robert Radwański.

Najlepszą Polkę na korcie – Agnieszkę Radwańską polscy fani tenisa najczęściej mogą oglądać tylko w telewizji. W ostatni weekend kwietnia wystarczy się jednak wybrać do Gdyni, by obejrzeć ją na żywo. „Isia” – razem z siostrą Urszulą – wystąpią w barwach Polski w meczu Pucharu Federacji przeciw Japonii.

INTERIA.PL: Widać, że przedsezonowe przygotowania nie poszły na marne, bo „Isia” i Ula wyraźnie zrobiły postępy. Zadowolony Pan jest z nich?

Piotr Robert Radwański: To prawda, Agnieszka poprawiła serwis, ale też kilka innych elementów. Zresztą stale musi je poprawiać, bo sport zawodowy polega właśnie na ciągłym doskonaleniu się.

Byle „Isia” szła w tym kierunku, w którym zmierza, byle omijały ją kontuzje, to po US Open znowu będziemy się cieszyć z miejsca w pierwszej „dziesiątce” i to może głęboko!

Początek sezonu miał dla Was dwa oblicza. Z jednej strony znakomita postawa Uli, a z drugiej – nieoczekiwany spadek poza „dziesiątkę” Agi.

– Trudno mówić mi, czy spadek Agnieszki z pozycji 10. w rankingu WTA na miejsce 11. to już tragedia narodowa?! Wydaje mi się, że chyba jednak nie. Trzeba to oceniać w kontekście zupełnie innym.

Sezon się rozpoczął nieźle dla „Isi” – ćwierćfinałem w Sydney, w Melbourne było potknięcie, ale ogólnie Agnieszka grała może nie bardzo dobrze, ale dobrze. Taka jest jednak nasza cecha narodowa, że od razu, po jednym potknięciu następuje bicie piany. Za dużo spotyka nas nie tyle krytyki, co krytycyzmu. Odnoszę nawet wrażenie, że niektórzy się cieszą, że parę razy się nam noga powinęła.

Ale Polacy nie są szczególnym narodem w tym względzie. Jeździmy po całym świecie i dochodzę do wniosku, że to przywary ogólnoludzkie.

Trudno, trzeba z tym żyć. Jeśli się jest dobrym sportowcem, znajduje się na świeczniku, to wiadomo, że czasem trafi się w ogień krytyki i trzeba to brać pod uwagę.

Czyli nie ma powodu do niepokoju?

– Absolutnie nie. Przypominam, że to między innymi dzięki Agnieszce reprezentacja awansowała w Pucharze Federacji. W fazie grupowej pokonaliśmy wszystkie ekipy. Teraz gramy z Japonią i tak naprawdę po raz pierwszy w historii mamy szansę awansować do światowej czołówki. Jeśli się to uda, to nawet bez organizacji wielkiego turnieju, największe gwiazdy będą do nas przyjeżdżać, by grać w Pucharze Federacji!

Wracając do meczu Polska – Japonia, który czeka nas w Gdyni 25-26 kwietnia, jak team Radwańskich traktuje występy dla reprezentacji?

– Jesteśmy ciągle w toku przygotowań. Jeżeli utrzyma się tak piękna pogoda, to w Gdyni mam nadzieję pojawi się wielu kibiców. Z całej Polski, szczególnie mile widziani będą tam krakusy. Wprawdzie z Krakowa do Gdyni jest spory kawałek, ale ekspresem da się go przejechać w siedem godzin. To będzie akurat weekend, więc można miło spędzić czas: pokibicować, pooddychać troszkę morskim powietrzem. Dlatego zapraszam wszystkich serdecznie z flagami, z dobrym dopingiem do Gdyni!

Cały artykuł w Interia.pl