Interia.pl: „Grzybowska była mistrzynią”

    21

    – Aby mieć szansę na to, by zostać numerem jeden, trzeba o tym marzyć. Mieć pewną wizję, a następnie wiele poświęcić. Doskonale o tym wiedziała jedna z polskich tenisistek. Niestety, przeszkodziła jej kontuzja – to opinia cenionego na świecie trenera tenisa, nazywanego „mistrzem motywacji” Warwicka Bashforda, pod wodzą którego sukcesy odnosili między innymi Amelie Mauresmo i Marcos Baghdatis. Pracował on też z Magdaleną Grzybowską, o której mówi: – To była prawdziwa mistrzyni.

    Jaka jest różnica między Warwickem Bashfordem, a „zwyczajnym” trenerem?

    – Moje cele skupiają się tylko i wyłącznie na ludziach, którzy chcą zmienić lub udoskonalić swoje życie.

    Używa pan podobno niekonwencjonalnych technik motywacyjnych.

    – Gdybym ci powiedział, jakich konkretnie, zdradziłbym swoje największe sekrety (śmiech). A poważnie: wszystko zależy od poszczególnego zawodnika. Zawsze trzeba dobierać odpowiednie pytania, by uzyskać odpowiedzi. Tak naprawdę, kiedy ludzie przychodzą do mnie po motywację, mówię im, że motywatorem nie jestem. Jestem za to panem, który odpowiada na pytania „dlaczego”, na przykład „dlaczego przegrałem ten mecz?”. Mówię im, że mogę pomóc, jeśli tylko chcą pracować nad sobą każdego dnia. W innym wypadku mogą iść do domu i przestać marnować nasz wspólny czas.

    Jest pan założycielem „Developing Champion People”. Kim jest „Champion Person”?

    – To ktoś, kto chce podążać za swoim marzeniem, rozwijając przy tym swoją pasję i dążąc do doskonałości. Oni zawsze podnoszą sobie poprzeczkę na najwyższy poziom i zawsze szukają sposobu, by dostać się na szczyt. Pozytywnie przyjmują słowa krytyki i ufają swoim trenerom, którzy chcą im pomóc w osiągnięciu celów. Bez nich mogliby sobie nie poradzić.

    Jak mogę zostać „Champion Person”?

    – To zależy, do czego chcesz dążyć. Przede wszystkim musisz wiedzieć, co jest twoim życiowym celem.

    Załóżmy, że chciałbym zostać mistrzem tenisa.

    – Mógłbym na ten temat całą książkę napisać. Aby mieć szansę na to, by zostać numerem jeden, trzeba o tym marzyć. Mieć pewną wizję, a następnie wiele poświęcić. Do z góry ustalonego planu zawodnicy muszą być przywiązani każdego pojedynczego dnia, każdego tygodnia, miesiąca. Wiele zależne jest także od trenera, choć trzeba pamiętać o tym, że to zawodnik, nie trener, musi przejąć inicjatywę. W innym wypadku nigdy nie zostanie mistrzem. Właściwa komunikacja pomiędzy trenerem, rodzicami i menadżerem (jeśli w drużynie jest taki) jest niezwykle istotna. Tenisista musi czuć się w tych relacjach komfortowo. To naprawdę może mieć wpływ na to, czy wygra, czy przegra spotkanie.

    Co powinien robić tenisista dzień przed meczem, aby dobrze się do niego przygotować?

    – Ale przecież przygotowania zaczynają się na miesiąc przed, a nie na dzień przed meczem, czy turniejem. Świetnym przykładem jest Andy Murray, który przed rozpoczęciem tego sezonu spędził dwa miesiące w Miami, tylko dlatego że tam są podobne warunki atmosferyczne do australijskich. Chciał być dobrze przygotowany do Australian Open. Jego styl życia jest w stu procentach tenisowy. On je, pije i nawet śpi z tenisem.

    A wracając do pytania: nie da się na nie tak po prostu odpowiedzieć. Składa się na to zbyt wiele czynników, a poza tym każdy gracz jest inny i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie.

    Są jednak pewne reguły.

    – Tak. Na przykład od tego, o której następnego dnia zawodnik gra mecz, powinno zależeć, jak długa będzie sesja treningowa. Tenisista musi spożywać wczesną nocą odpowiednie posiłki zawierające białko i sporo warzyw. Ale nie później niż przed dziesiątą! Poza tym zawodnik potrzebuje co najmniej dziewięć godzin snu. Dodatkowo dzień przed meczem zawsze dobrze jest koncentrować swoje myśli na czymś innym niż tenis, na przykład pograć w grę wideo, lub pooglądać film.

    A seks dzień przed meczem to dobry sposób na relaks?

    – To zdecydowanie nie jest dobry pomysł. Seks może odebrać zawodnikowi zbyt dużo energii.

    Więcej w Interia.pl