Vivid pisze:Grać na punkty ile się da, przy ludziach
A poza tym to mam dla Ciebie złą wiadomość
Odporności psychicznej i spokoju nie można się nauczyć czy wytrenować. Albo się z tym rodzisz albo nie. Można to oczywiście do pewnego stopnia, nawet dużego, opanować, ale zawsze pozostanie to swoistą "protezą" w stosunku do naturalnego daru.
Aż boję się wypowiedzieć, bo zaraz zaatakuje mnie cała stado czapkujących sobie kolegów.
Następnych kilku nazwie mnie zapewne trollem, bo odbiorą to za prowokacje.
Wszystko można wytrenować, a już szczególnie odporność psychiczną i spokój.
Napisałeś tezę tak jakby to była jakaś mądrość nie podlegająca dyskusji. Nie zgadzam się i nie dlatego, że chcę mieć inne zdanie i się droczyć. Tak się składa, że znam wielu zawodowych pokerzystów. Sam grałem przez wiele lat w pokera.(Teraz nie gram bo jest nielegalny;)).
Tam zachodzi podobny mechanizm, który opiszę.
Stawiając pierwsze kroki w pokera czuje się podniecenie nawet grając w turnieju, gdzie nie płacimy wpisowego (freerol). Po kilkudziesięciu takich nie ma już emocji. Potem, gdy wspinamy się po limitach i gdy przechodzi się na stawki dwukrotnie wyższe - zawsze pojawia się stres, przyśpieszone tętno, pocenie, drżenie rąk, niepewność w środku itd. To wszystko mija, wystarczy zagrać ileś tam godzin, czy tysięcy rozdań i mija. Jeśli znowu idziemy grać wyżej przechodzimy to samo, choć pewnie nieco krócej. Podobne emocje pojawiały się u mnie, gdy robiłem sobie przerwy powyżej trzech tygodni.
Miałem przyjemność wysłuchania kilku szkoleń z mindsetu. (Lech Rumski - nie podam serwisu bo jest komercyjny). Gdzie omawiane były mechanizmy wywołujące stres i sposoby jak z tym walczyć. Nie będę się rozpisywał, ale grać, grać i jeszcze raz grać na punkty to najlepsza metoda. Zrozumienie skąd bierze się lęk i niepewność, przyśpieszy pozbycie się tremy na korcie. Być może, u niektórych trema zawsze będzie. Ale może być kontrolowana w stu procentach, wręcz może być wiatrem w plecy i pomagać przetrwać ból czy zmęczenie.
I na koniec powiem, że grając w tenisa w lidze tez łapie mnie "paraliż". W momentach doganiam wynik - czuje jakąś lekkość w ręce. I mrowienie na plecach.
Mimo, że to zwykła liga, gdzie nie mam nic do stracenia a do wygrania - może dyplom.
Wierzcie, lub nie ale w pokera przegrywałem (i wygrywałem) tysiące razy kwoty za które można by kupić z 10 ton tych dyplomów. Mózg trochę nie rozumie kategorii rywalizacji w jakiej się uczestniczy i "pomaga" w złych momentach. Sporo fajnych rzeczy można wynieść z książki "Tenis - wewnętrza gra".
Koniecznie zadaj sobie pytania- co się stanie jak wygrasz i co się stanie jak przegrasz?
I graj wszystko co się da na punkty. Nawet jak trenujesz serwis, licz celne i niecelne.
Jeśli problem będzie Ci dokuczał w dalszym ciągu- koniecznie porozmawiaj z psychologiem sportowym.
Sukcesów.
No i pewnie będzie Ci łatwiej, jeśli kilku ludzi powie, że im się udało z tym wygrać a nie, że to jest niemożliwe. Mnie się udawało i to wiele razy.
Ps. Ostatnio A. Radwańska w wywiadzie na onecie zdradziła, że gra w pokera przed meczami. Może to jest metodą samą w sobie na pokonanie stresu.