1:6, 6:4, tiebreak 10:7
Mam nadzieję, że nie było to nasze ostatnie spotkanie, więc założę taki temat.
Nasze sympatyczne spotkanie odbyło się na kortach "Spin" w Rzeszowie (nawierzchnia NovaCrylic), piłki Wilson USO.
Mięliśmy zaplanowane dwie godziny gry. Po rozgrzewce na kara, przeszliśmy do odbijania z końcowej i stało się dla mnie jasne, że w razie meczu łatwo nie będzie. Po pierwsze Willy jest szybki i biega do wszystkiego, a w trakcie odbijania bardzo dobrze prezentował się jego jednoręczny liftowany bh (zresztą często się na niego przestawiał), a i fh był pewny, głęboki i dosyć agresywny (czasami nawet zbyt agresywny). W sumie zafundowaliśmy sobie całkiem sporą dawkę odbijania i jak nic wychodziło mi, że Willy to przynajmniej NTRP 3.5.
Po takiej dawce przebijania postanowiliśmy zagrać na punkty i przy próbach serwisu na szczęście zauważyłem gdzie mogę szukać szansy na wygranie. Willy serwuje dosyć pewnie, natomiast brakuje serwisowi trochę mocy (rotacja jest według mnie w porządku, kwestia poprawy wyrzutu i może być zdecydowanie lepiej).
Mój plan gry był taki, że nie mogę się wdawać w dłuższe wymiany, bo nie wytrzymam tego kondycyjnie, w związku z tym musiałem bazować na dobrym serwisie i szybko kończyć wymianę w pierwszej lub drugiej piłce, a przy gemach serwisowych Willego, atakować z returnu i powielać schemat. W pierwszym secie schemat w zasadzie się sprawdzał, piłki były jeszcze dosyć szybkie, Willy nie był przyzwyczajony do mojego serwisu, w związku z czym dużo punktów zarobiłem serwisem, lub zaraz po nim. Starałem się też grać w taki sposób, żeby otwierać sobie, którąś część kortu, a następnie grać w otwarty kort lub przeciw nogom z ewentualnym atakiem na siatkę.
Bardzo dużo mi wchodziło (no może oprócz własnego gema serwisowego przy stanie chyba 4:0), a że Willy często był spóźniony, bh grał trochę dziwnym blokiem, a z fh zupełnie niepotrzebnie "strzelał". Pomimo dosyć wysokiego wyniku w pierwszym secie było dużo walki i wygrana nie przyszła mi wcale tak łatwo, co zresztą wyszło w dalszej części pojedynku.
Po pierwszym secie zrobiliśmy krótką przerwę, w czasie której, żeby nie wyjść na niegościnnego opowiedziałem Willemu jak powinien zagrać w drugim secie.
I zagrał dokładnie to co powinien. Początek był jeszcze na moją korzyść, nie licząc gema otwarcia, który oddałem przy własnym serwisie (trochę się zastałem i rozluźniłem po pierwszym secie), następnie wygrałem trzy gemy, ale już było mocno pod górkę. Willy zaczął szanować piłkę, trzymał wymiany, a przede wszystkim nie było już łatwo wygranych piłek. Coraz częściej zaczął spychać mnie do defensywy i kończyć krótsze piłki. Niestety jak to zwykle bywa, wraz z narastającym zmęczeniem po mojej stronie pojawiło się więcej niedokładności i to co do tej pory lądowało przy liniach, teraz często wychodziło w aut, lub było nie dość agresywne. Chyba punktem kulminacyjnym był ósmy gem już przy stanie 4:3 dla Willego, który graliśmy dosyć długo. Było w nim kilka bardzo długich wymian, które kosztowały mnie mnóstwo sił (mocno się przeganialiśmy). Miałem w nim kilka dobrych okazji, żeby go wygrać, niestety to Willy go zakończył i zapisał swoje konto.
W drugim secie stać mnie było jeszcze na wygranie jednego gema, gem na 6:4 w zasadzie oddałem już prawie bez walki, popełniając jakieś proste błędy, w czasie kiedy Willy trzymał równy wysoki poziom gry.
Tiebreak do dziesięciu był dosyć wyrównany chyba do stanu 6:5 dla mnie, później dwie piłki dla Willego, znowuż jakaś niesamowita wymiana, którą przegrałem, przegrywam jeszcze następną piłkę, wygrywam jedną ale ostatnią chyba pakuje w siatkę (zdaje się, że był to mój pierwszy zepsuty wolej w spotkaniu), co kończy nasze myślę bardzo udane spotkanie.
Bardzo fajna gierka, w sympatycznej atmosferze.
Dużo mi dała, dawno nie grałem dwóch godzin singla w dodatku z przeciwnikiem, który potrafi długo utrzymać piłkę w grze i jest lepszy kondycyjnie.
Mam nauczkę, że muszę lepiej rozkładać siły oraz trochę zmienić swoją grę kiedy widzę, że przychodzi kryzys (nie mówiąc już o tym, że do końca spotkania nie należy podawać przeciwnikowi sposobu na wygranie na tacy ).
Było dużo naprawdę fajnych wymian i wiele naprawdę ładnych winerów po obu stronach (między innymi, bardzo ładne krosy Willego z bh). Obaj chodziliśmy do siatki i w zasadzie zawsze to były dobrze przygotowane i wykończone akcje.
Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze w niedługim czasie powtórzyć równie owocne spotkanie i mam też nadzieję, że może zawita na TFie.
Co warte podkreślenia, sędziowanie było na najwyższy światowym poziomie i żaden z nas nie prosił o "challange".