Zainspirowana ostatnimi przemyśleniami i poszukiwaniami z nimi związanych, pozwolę sobie reaktywować temat i wtrącić swoje 3 grosze, nie do końca odpowiadając na pytanie z pierwszego postu, ale odnosząc się do tematu ogólnie
.
Paweł Habrat powiedział kiedyś, że tenis to król gier mentalnych i z mojej strony 100% zgody.
W tenisie można wygrać mecz, zdobywając sumarycznie mniej punktów. Od naszej kontroli emocji na korcie, zależy też poniekąd nastawienie przeciwnika. Sami podejmujemy decyzje, to głowa wygrywa/ przegrywa kluczowe momenty i w efekcie cały mecz. A jakby tego było mało, jest wyjątkowo dużo czasu na myślenie
. Ponoć w czasie meczu tenisowego, czysta gra to 30% całego spotkania.
Psychologia sportu w tenisie ma olbrzymi potencjał. Jednak daje tak samo dużo możliwości, ile stawianych jest przeszkód. Moim zdaniem (wśród zawodników) podstawowym problemem może być nastawienie trenera i zawodnika. W tenisie ta więź jest bardzo silna, trener jest od wszystkiego i to, co mnie zastanawia, to to, czy w tej relacji, i teamie ogólnie, jest miejsce na dodatkową osobę.
Przechodząc dalej, zacytuję Radwańska, która powiedziała w jakimś wywiadzie: "(...)jeśli sportowiec potrzebuje pomocy psychologa, nie powinien być sportowcem". U nas w kraju, psychologia ma wciąż mocno pejoratywne znaczenie i zawodnicy nie chcą "tego" potrzebować. A prawda jest taka, że psychologia sportu to cały wachlarz możliwości umożliwiający osiągnięcie 100% możliwości fizycznych i mentalnych: relaksacja, motywacja, budowanie pewności siebie poprzez poznawanie swoich mocnych i słabych stron, tzw. rezerw, praca nad osiąganiem konkretnych celów i skupienie na nich w czasie meczu, a nie na wyniku. Gdy w/w cele są osiągnięte, wynik zadba o siebie sam. Psycholog często dostrzeże w nas to, czego sami nie jesteśmy w stanie zauważyć i ma taki wachlarz możliwości "pomocy", których nie ma trener. I przede wszystkim psycholog sportu może tylko pomóc zawodnikowi, nigdy zaszkodzić.
A teraz do rzeczy: Mam takie subiektywne przekonanie, że amatorzy często, gęsto są zafiksowani na dążeniu do doskonałości i nie chcą po prostu grać, tylko grać najlepiej. Ich motywacja jest czysto wewnętrzna, wszystko co robią, robią dla siebie. Lubią to co robią, bo robią to, mimo że nie muszą
. Często jednak przez to, że ich technika nie jest doskonała skupiają się głównie na pracy nóg, technice uderzenia etc. a zapominają o głowie i to nie z powodu braków technicznych a mentalnych, przegrywają kolejny mecz w GPWA
. Hipotetycznie, zakładając, że bylibyście grupą eksperymentalną, nie skorzystalibyście?
Podsumowując, myślę że spotkanie z psychologią sportu jest przydatne nie tylko na korcie, ale w życiu ogólnie. Skoro jesteśmy dobrzy (tak sądzimy), dlaczego nie być lepszym i w końcu najlepszym? (nawet jeśli to tylko granie amatorskie)
.
Na zachętę, z nieco innej strony- reklama Nike z udziałem Michaela Jordana[youtube]
http://www.youtube.com/watch?v=45mMioJ5szc[/youtube]
W końcu nie ma czegoś takiego jak porażka, jest tylko informacja zwrotna
.