Z moim rocznikiem jeszcze nie było źle w "młodszych latach", dopiero później się skopało i teraz każdy rocznik gra coraz mniej, coraz gorzej. Sprawa jest jeszcze taka, że systematycznie w szkołach zmniejsza się ilość WF-ów. Na wsiach w gimnazjum jest od 4 do 5. W mieście maksymalnie 3. W liceum mam jedną godzinę, tak aby móc pograć. Druga to jest hala zajęta przez 5 klas. Sam mam tak, że rodzice wolą dawać na korki z angielskiego, z którego i tak zdawać matury nie będę bo przez 9 lat uczyłem się tylko niemieckiego, niż nawet na jedną grę w tygodniu. Cóż poradzić? Wg niektórych ludzi to sport chyba jest w ogóle nie potrzebny, nic bardziej mylnego...
EDIT: Podłączę się jeszcze trochę do dyskusji. Czas jest na tyle cenny, że powinien być z umiarem wykorzystywany, chore ambicje rodziców i multum godzin dodatkowych lekcji nie są dla nikogo pożyteczne, na wszystko nie będzie czasu, więc trzeba wybrać. Przykładowo godzina angielskiego, czy matematyki + godzina czegoś co dziecko chce ćwiczyć, robić, wyjdzie tylko na dobre. Jest czas na odpoczynek, hobby i pracę. Co innego jak rodzice dowalą córuni balet, angielski, matematykę, fizykę, pianino, gitarę, no i rosyjski! Grunt to zdać maturę na 100%, dziecko młode jest, po co mu czas wolny?