Szczerze: szanuję ją za to że kiedyś była najtwardszą psychicznie zawodniczką w czołówce, za jej umiejętność wyciszenia (tak, wiem Maria i wyciszenie w jednym zdaniu brzmią podejrzanie
), skupienia się na swojej grze (te pamiętne podskoki plecami do kortu z jednoczesnym poprawianiem strun), za tym jak każda kolejna wygrana piłka nakręcała ją do dalszej walki i wychodzenia ze - zdawać by się mogło - już przegranych gemów, setów czy całych meczów.
Nigdy nie podobał mi się jakoś szczególnie jej tenis, jak wszystkich wkurzały mnie te słynne wrzaski (największy koszmar tamtych lat? Mecze Azarenka-Szarapowa...) i jakoś tak przesadnie jej nie kibicowałem. Ale podziwiałem właśnie tą jej twardość psychiczną.
Elegancja poza kortem, szerokie zainteresowania, smykałka biznesowa i nieziemskie nogi także zwracały moją uwagę. Niekoniecznie w tej właśnie kolejności
.