Dla mnie w takich wyjazdach najważniejsza jest chyba kadra i program. Oczywiście jak to ma być urlop to lokalizacja ma znaczenie. Ale jak ma to być jednak spotkanie z tenisem w dużej dawce to po pierwsze ważne by nie popsuto tego co się już ma, a jak coś się poprawi to super.
To trochę tak jak mi ktoś proponuje dobry interes - ja się zawsze pytam ile mogę stracić. Jak to akceptuję to możemy pogadać o zyskach.
Tenis to nie jest sport na weekend. Szkolenie i dochodzenie do pewnego akceptowalnego poziomu trwa i kosztuje (pracy, pieniędzy też ...).
Mam kolegów od lat zarabiających latem na różnych turnusach w ośrodkach wypoczynkowych, nie tenisowych. Taka nauka tenisa w 2 tygodnie. Na pierwszy rzut oka absurd. Ale jednak niekoniecznie. Nawet 1 godzina dziennie przez te 12-13 dni pozwala laikowi względnie sprawnemu i zdolnemu ruchowo coś ogarnąć. Czyli łapie fajne podstawy FH i BH, wolej plus podstawy serwisu.
Jak coś z tego będzie dalej to już jego wybór, ale po takich zajęciach nie wyjdzie już na kort tylko piłki szukać.
Kwestia programu zajęć i organizacji, pewnych uproszczeń, chodzenia na skróty itd.
Jadąc na taki tenisowy obóz treningowy warto zatem zapoznać się z kadrą i jej osiągnięciami czy praktyką.
Warto też wnikliwie i z refleksją przeanalizować program, pogadać jak to ma wyglądać.
W końcu nie polega to na tym, że mam 2x1,5h treningu dziennie i jest super. Jak ktoś słyszy - No, jedziemy i trenujemy to ... dziękujemy ...
Ale jak trenujemy, co trenujemy itd.?
Nie oczekujmy indywidualnego podejścia do każdego bo to w końcu wyjazd i zajęcia grupowe, ale jednak w tym "szaleństwie" metoda musi być by jak napisałem na wstępie przynajmniej nam ktoś nie popsuł tego co już mamy.
Bo oczywistą oczywistością dla fana tenisa jest, że przebywanie na korcie z takimi samymi maniakami już samo w sobie jest super
Dam prosty przykład - jeżeli nawet ktoś jest kompletnym samoukiem i ma technikę odbiegającą od klasyki to gdy na pierwszy trening przyjdzie trener i chce nam wszystko prostować to reakcja jest jedna - panu już dziękujemy! Może pan najwyżej przynieść piłki i możemy pograć sparingi czy tak sobie poklepać. Ale głębsze dłubanie w technice na zajęciach grupowych w 2 tygodnie?!
Mile widziane drobne korekty, zwrócenie uwagi co poprawić i jak, czyli wskazówki na przyszłość, taka "praca do domu", do tego trochę taktyki w praktyce, bo do tego dostęp samouk ma ograniczony, no i jeszcze kilka innych spraw
Czasem nie chodzi nawet o sam "czysty" tenis rozumiany jako gra. Przykład? Ilu samouków dobrze gra na wślizgach i doślizgach? Niewielu. A na kortach ziemnych jakie u nas królują to podstawa i klucz do sukcesu. Może i FH czy BH gość ma jaki ma, ale jak nauczyć go nie dobiegać a dojechać do piłki to wyraźnie mu skuteczność meczowa wzrośnie, zapewniam.