"Umarł król, niech żyję król " !
Boże dziękuję Ci za to, że przyszło mi żyć, oglądać i być świadkiem historii którą kreuję geniusz tej dyscypliny Roger Federer.
Finał mocno średni, ale było to do przewidzenia, Robin w 1 secie sztywny jak manekin, później się rozluźnił, ale nie na tyle by ograć mistrza.
Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy głoszą herezję typu, że RG mu się nie należał, wygrał, bo poodpadali Nadal, Djoko i Szkot, albo jeszcze lepsze, że miał farta, no przepraszam, ale to jest dziecinada. Nikt nie kazał Nadalowi forsować się przed RG, jak miał problemy z kolanami trzeba było postawić na odpoczynek. Hmmm ciekawe jaką by wymówkę wymyślili, gdyby po tym odpoczynku i tak odpadł z Soderlingiem, może to, że nowa koszulka go uwierała.
Co do incydentu, karygodne zachowanie ochrony, aż strach faktycznie pomyśleć o innym scenariuszu, całą ekipę bym wywalił z hukiem. Ten kretyn wyglądał mi na kibica Barcy niestety...
Wimbledon tak jak pisałem, będzie formalnością i to dopiero będzie moment historyczny 15 WS :shock:
I jeszcze jedna sprawa, któryś z komentatorów wspominał, ze Robin jest nie lubiany w kuluarach, czy tam między zawodnikami z touru. Ja nie wiem gdzie on to wyczytał, lub skąd on to wie, ale to kompletna bzdura. Strasznie (przynajmniej takie odnosiłem wrażenie) miły i sympatyczny gracz, nie rozumiem tych głupich plotek.
BM pisze: Od tego całego farta aż się rzygać chce... Na szczęście finału nie będę oglądał...
Co przykuło twoją uwagę (?), bo chyba nie "kiepska gra Federera".