McGyver pisze:Nie podoba mi się kierunek, w który poszło kibicowanie na korcie tenisowym. Te krzyki, wrzaski, dziwne przyśpiewki za bardzo przypominają mi kibicowanie na stadionie piłkarskim. Niestety kiedyś tenis był bardziej sportem elitarnym i kibice zachowywali jakiś poziom. Jak stał się dostępny dla zwykłego Kowalskiego, to na stadionach zaczęło pojawiać się pospólstwo, które ogląda tenis, bo to "modne".
Witam, będzie to mój pierwszy post na forum i od razu pozwolę się odnieść do zacytowanej odpowiedzi.
Każdy ma swój styl, ja zdecydowanie wolę oglądać takie mecze, przy których publiczność żyje. Znacznie lepiej to się ogląda, są lepsze emocje i człowiek przed telewizorem również bardziej się nakręca. Poza tym turniej jest w Stanach, tam na każdym kroku jest show i jest na to jakby przyzwolenie, nawet w tenisie. Oczywiście, większość atmosfery zrobili Argentyńczycy, ale jak dla mnie brali udział też w tym Amerykanie, ponieważ po pierwsze kochają DelPo jakim jest człowiekiem na korcie i poza nim, po dwa nie każdy lubi styl Isnera, a po trzecie najzwyczajniej w świecie chcieli obejrzeć trzeci set dobrego meczu.
Co do samego spotkania, to w pełni zasłużenie awansował Isner. Zagrał on świetne spotkanie, serwis jak zwykle na poziomie, ale i w wymianach nie był pasywny i szukał ofensywnej gry. To był jego dzień i wchodziło prawie wszystko, choć szczerze przyznać, że po obronieniu BP to Del Potro odwróci losy meczu. Big John pokazał ogromną determinację odporność psychiczną, zamykając to w dwóch setach.