Witam.
Kiedyś miałem kumpla co miał za free korty i grałem z nim nieraz po 5 godzin dziennie. Tak z 4 tygodniowo. Jak można się domyśleć kondycję miałem wyśmienitą. Niestety kolega zakończył przygodę z tenisem to i się skończyło granie za free tyle godzin i kondycja.
Przed sezonem, przygotowywałem się treningiem z Adidas Micoach. Pewnie wielu tu to zna. Nic to nie dało. Kiedyś granie i micoach to było w sam raz. Ale sam micoach już niestety nie. W tym roku ani razu nie wygrałem trzysetówki, decydującego seta. Już nawet po pierwszym secie brakowało pary. Prawda jest taka, że mam taki styl że dużo biegam, więc muszę mieć kondycję.
Teraz pytanie, jak bardzo mam zapie**alać przez zimę, żeby mieć kondychę a'la Nadal czy Federer na poziomie amatorskim, bez grania po kilka godzin na korcie ? Co mam robić, ile. No w ogóle wszystko. Ja bym chciał, wchodzić w 3-ci set na świeżości. Wiem, że się tak da. Organizm musi szybko się regenerować po wymianach itd. Tylko co mam dokładnie robić. Pomóżcie. Interwały ale po ile ? Co jeszcze ?
Chce mieć mistrzowską kondycję, maks jaki może osiągnąć amator. I wiem, że czeka mnie mordercza praca, ale jestem gotowy. Już mam dość przegrywania z kondycją, nie rywalem. Pomóżcie.