kolt pisze:
Rafbat: mógłbyś się solidnie zdziwić gdybyś z nim zagrał. Ja się zdziwiłem i nie byłem jedyny. Bardzo rzadko lekceważę rywali przed meczem, a szczególnie takich z którymi nigdy nie grałem. Oczywiście są lepsi od niego gracze ale to jest według mnie klasyczny przykład jak ktoś z pokraczną techniką może robić punkty, i nie tylko samym bieganiem.
Znam doskonale zawodników z o wiele bardziej pokraczną techniką, którzy sami do końca nie wiedzą, jak uderzają bekhendem i grają bardzo skutecznie. Powiem szczerze, że wiele takich nagrań również widziałem i nie robi to już na mnie wrażenia - oczywiście zawsze się mogę mylić, ale moim zdaniem to nie to. Na ten moment, nikt mi nie powie, że ten gość z filmu będzie w stanie grać mocne piłki, jeżeli sam dostanie mocne uderzenie.
Przeanalizowałem również jego grę z fragmentów meczu finałowego tego turnieju. Niestety, ale prawda jest taka, że skoro tacy gracze w tym finale się znaleźli to jak sam zresztą powiedziałeś - to był turniej dla ludzi, którzy pierwszy raz w życiu rakietę w ręku trzymali, bo ci goście w żadnym z amatorskich turniejów, na które do tej pory jeździłem, nie doszliby do fazy pucharowej, bądź dalej, niż do maksymalnie drugiej rundy bez fazy grupowej.
Chłopak może dla kogoś, kto również nie miał styczności z trochę bardziej profesjonalnym amatorskim tenisem, że tak powiem (chodzi mi o styczność z jakąkolwiek poprawnością techniczną, trenerem, itp), będzie wyglądał w grze imponująco, bo na swoje potrzeby i na swoim podwórku jest skuteczny. Zdarzają się tego typu ewenementy, gdzie techniki nie ma, ale zawodnik jest ścianą i nie da się go skończyć. W to, że może zdarzyć się ewenement, gdzie bez chociaż szczątkowo ułożonej techniki, amator będzie grał ofensywnie i wygrywał - nigdy nie uwierzę. Przebijaków, którzy bez techniki potrafią osiągać świetne wyniki w amatorskim tenisie mogę wymienić bez żadnego problemu kilkunastu, z którymi zetknąłem się osobiście. Natomiast amatora, który bez techniki będzie grał chociażby bekhend na tak skrajnie zgiętym łokciu (jak kolega w filmie), będzie atakował i wygrywał - nie widziałem i nigdy i śmiem wątpić, że nigdy nie zobaczę.
Jaki z tego morał? Mówimy prawdopodobnie o różnych poziomach i sam parę lat wstecz, wiele razy nazbyt ambitnie oceniałem swoje możliwości, czy umiejętności. Teraz wiem, że na moim regionalnym podwórku, czyt. kilka okolicznych powiatów, jestem zawodnikiem numer dwa. Jeżeli jednak pojadę parę kilometrów dalej, często ludzie przypominają mi, jaki jestem słaby, chociaż potrafię atakować 1hbh, gram nieprzyjemne slajsy, niepoprawne technicznie, ale skuteczne woleje, serwuję z powodzeniem kick'i, czy american twista lub gram forhend z bardzo dużą rotacją - i jednocześnie wiedząc, że potrafię wszystkie te uderzenia zagrać, czy też zademonstrować (mam uprawnienia instruktorskie), wiem, że jestem pionkiem, jakich wielu. Jednakże zawsze będę w tenisa grał, zawsze będę się po przegranych meczach złościł, bo ambicja nie pozwala mi przechodzić obok tego obojętnie, ale też zawsze będę na kort wracał, żeby po prostu próbować.