Brazylia - Niemcy.
Argentyna - Holandia.
Zastanawiam się i jakoś nie potrafię wskazać faworytów w obu tych meczach półfinałowych.
Brazylia straciła swoją lokomotywę, bez Neymara nie będzie łatwo (ja akurat bardzo wysoko oceniam umiejętności Neymara), a i brak Silvy na pewno nie ułatwia. Dante ma zagrać za Silvę.
Argentynę ciągnie Messi. A
Holandię - Robben. Właśnie Robben - nie vanPersie. Robben, któremu VanGaal dał naprawdę dużo swobody, który hula na skrzydle, schodzi na pole karne, mija , ogrywa - ale i podać potrafi. Na dodatek imponuje kondycją - w takich warunkach. Durracelek.
Niemcy nie mają jednej lokomotywy. Ale mają bardzo wyrównany skład i wyjątkowo solidną ławkę. I dyscyplinę taktyczną. Ale mają też słabsze punkty - i to w obronie. I Mertesacker i Boateng do sprinterów nie należą. Przy wysokim pressingu - nie zdążają wracać. Wyjścia Neura to nie popisy - to odpowiedz na braki szybkościowe obrońców.
Argentyna i Brazylia może nie grają porywająco - ale z meczu na mecz lepiej.
Niemcy - według mojej oceny - najlepszy mecz zagrali z Portugalią.
Holendrzy - bujają się. Mają momenty znakomite, ale i momenty niemocy.
No i nie wiem.. I dobrze, bo gdy nie ma zdecydowanych faworytów* - to mecze są ciekawsze.
Osobiście nie chciałabym obejrzeć finału Niemcy - Holandia.
Każdy inna opcja - czemu nie. Dwa razy Ameryka Południowa - ok. każda mieszanka Ameryka - Europa - też w porządku.
-------
* - faworytów nie osobistych, a górujących jakością futbolu nad resztą stawki.
Mój osobisty faworyt został wyautowany już na początku turnieju..
Polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby.. - Stefan "Kisiel" Kisielewski