Takie masz przekonanie? Niby czemu nie Twoja?Artlight pisze:Wege i Wega to (chyba niestety) zupełnie nie moja bajka
Racja. Napisałam i nie przeanalizowałam, bo także teraz pozyskuję je głównie ze źródeł roślinnych. To jest pełne ziarna zbóż, rośliny strączkowe, orzechy, pestki, natka pietruszki etc... Najlepiej spożywane w towarzystwie witaminy C.karjar pisze:Liv to skąd teraz "pozyskujesz" żelazo, jako wegetarianka?
Przy moim lenistwie i zabieganiu okrutnie trudno jest mi się zmobilizować, by uważać co jem. Ciągły niedoczas sprawia, że wpycham w siebie głównie przetworzone świństwa. Wiem, wiem, to tylko wymówki, ale mnie dość skutecznie ograniczają .karjar pisze:Takie masz przekonanie? Niby czemu nie Twoja?Artlight pisze:Wege i Wega to (chyba niestety) zupełnie nie moja bajka
Obecnie masz do dyspozycji całą masę wędlin wege opartych na składnikach roślinnych, które smakiem w zasadzie nie odbiegają od "oryginałów" a są 100 razy zdrowsze.Artlight pisze: Do tego dochodzi głupie przeświadczenie, że warzywami czy owocami to się nie da najeść.
Tylko jej część odpowiedzialna za przekonania i przeświadczenia.Artlight pisze:Głowa, głowa do wymiany.... .
Marcin_L pisze:.
Weryfikacja przyszła po 2-3 latach. Kolega pośliznął się na ulicy, jakoś oparł się rękami o ziemię, a okazało się, że popękały mu kości przedramion. I nie chciały się zrosnąć miesiącami. Badania wykazały zaawansowaną osteoporozę. W przypadku osteoporozy niezwykle ważne jest spożywanie jak najmniejszych ilości białka poch. zwierzęcego (mięso, cały nabiał włącznie z mlekiem i jego przetworami), dlatego ze nadmiar białka jest największym wrogiem kości. Prowadzi do odwapnienia, gdyż białko spożywane w nadmiarze nie może być w organizmie magazynowane i jest zamieniane w węglowodanu bądź tłuszcze, ale żeby tego dokonać potrzebny jest wapń, który pobierany jest z kości, co prowadzi do odwapnienia.
Wrócili do mięcha i nabiału i wyniki im się poprawiły.
Dobrze że coś napisaliście bo zapytałbym jak jakiś Szpilka: A co to są? Pedały?napalm pisze:Ale że niby miałbym zrezygnować z mojego ulubionego mutton madras?
Oj, nie ma szans.
Ale podziwiam ludzi którzy mają tyle samozaparcia.
Swoją drogą posiadanie znajomych wegan/wegetarian jest strasznie upierdliwe. Na spotkaniach trzeba wymyślać i gimnastykować się nad potrawami specjalnie dla nich. Nawet na moim własnym weselu znalazły się dwie osoby (na kilkadziesiąt), które oczywiście musiały mieć inne menu.
To nie kwestia samozaparcia tylko wyboru. Samozaparcie sugeruje wysiłek, a tak wcale nie jest. Przynajmniej w znanych mi przypadkach.napalm pisze: Ale podziwiam ludzi którzy mają tyle samozaparcia.
Mam znajomą (nie powiem dokładnie czy weganka czy wegetarianka, je sushi, to chyba wegetarianka?), która swojego faceta chciała przekonać do jej filozofii. Pamiętam jego wzrok jak patrzył w mój talerz kiedy w knajpie zamówiłem sobie jak zwykle mięsiwo. Swoja drogą nie są już razem. Przypadek?karjar pisze:To nie kwestia samozaparcia tylko wyboru. Samozaparcie sugeruje wysiłek, a tak wcale nie jest. Przynajmniej w znanych mi przypadkach.napalm pisze: Ale podziwiam ludzi którzy mają tyle samozaparcia.
Nie zmusisz nikogo do zmiany. Tak, jak napisałem to kwestia własnego wyboru. On raczej nie miał chęci, więc była kwestia czasu. Co tu ma do rzeczy przypadek, czy nie?napalm pisze:Mam znajomą (nie powiem dokładnie czy weganka czy wegetarianka, je sushi, to chyba wegetarianka?), która swojego faceta chciała przekonać do jej filozofii. Pamiętam jego wzrok jak patrzył w mój talerz kiedy w knajpie zamówiłem sobie jak zwykle mięsiwo. Swoja drogą nie są już razem. Przypadek?
A to niby dlaczego?abaszydze pisze:Dla mnie to zboczenie.
Bo jest niezgodne z naturą.karjar pisze:A to niby dlaczego?abaszydze pisze:Dla mnie to zboczenie.