A ja grałem przy -3 a może i -5. W zeszłym tygodniu w balonie zepsuł się nadmuch, akurat w największe mrozy. Na zewnątrz było -9.
Oczywiście nikt z obsługi nie poinformował, że jest awaria. Gramy, gramy, ale tak coraz dziwniej się robi: strużki potu na plecach zamieniają się w sople, piłki nie widać bo człowiek otoczony chmurą pary, piłka odbija się jak kartofel.
W końcu zrozumieliśmy co się dzieje i schodzimy z kortu. I tak nas skasowali! Jak i innych zresztą.
Takie rzeczy tylko w Piotrkowie.
Mogę jednak powiedzieć, że poniżej zera gra się bardzo ciężko. Piłka traci swe właściwości i mączka chyba też. No i bardzo nieprzyjemne jest połączenie potu i ujemnej temperatury. Ale przeżyłem... przynajmniej do dzisiaj.