ATP i tym podobne dopiero się odmrażają a nasza liga już ruszyła!
Od miesiąca zmagam się z kontuzją nadgarstka(?), która nie pozwala mi na normalne uderzenia z FH ale gdy dzwoni Prezes to przecież nie można odmówić
W sobotę mecz ze Szczytnem a ja miałem zagrać debla w parze z partnerem (Andrzej) z którym zwykle dobrze nam szło.
Po 2-ch singlach bez niespodzianek (faworyci wygrali) mieliśmy remis 1:1. Po kawce i ciachach wyszliśmy na dobrze już nagrzany kort by zagrać debla. Przeciwnicy bojowo nastawieni a my w rozsypce bo zamiast z Andrzejem (kontuzja!) gram z Grześkiem, który niby zdrowy ale jakiś dzisiaj nieobecny i anemiczny wyszedł na kort. Uprzedziłem kolegę, że jestem nie w pełni sprawny ale dam radę i się zaczęło: 0:2, 1:2 (wygraliśmy mój serwis), 1:5, 1:6 (przegraliśmy mój serwis, bo szukałem rozwiązań
). Graliśmy katastrofalnie słabo, zupełnie obok, błędów mnóstwo, w ogóle nie czułem wsparcia partnera a rywale poczuli krew i atakowali. Miałem nadzieję, że wystarczy się trochę skupić i odwrócimy sprawę ale w drugim secie było podobnie: 1:1 (znowu mój serwis), 1:4, w przerwie odbyliśmy rozmowę motywującą ostatniej szansy a ja postanowiłem poświęcić nadgarstek co dało 2:5. Ostatnia szansa, Grzesiek serwuje by w końcu wygrać swojego pierwszego gema i po przewagach wygrywa! Wygrywamy też kolejne i doprowadzamy do 7:5. Trzeci set zaczyna się wyrównanie, 2:2, ale potem odskakujemy na 4:2 i chociaż mój nadgarstek to już trup to na szczęście partner się rozkręcił i jakoś, mimo sporej liczby banalnych błędów, jakoś utrzymujemy tę przewagą: 6:4!
Cały mecz zakończył się remisem:
Biskupiec - Szczytno 3:3
PS. Gdyby ktoś nie wiedział to informuję, że granie slajsa z FH w deblu nie ma przyszłości