Na ciekawy artykuł natknąłem się w sieci, szukając porady na dolegające mi od pewnego czasu skurcze. Myślę, że zawarte w nim informacje mogą się przydać osobom mającym już jakieś doświadczenie życiowe , prowadzącym sportowy oraz procentowy tryb życia (wiadomo o co chodzi), nadużywającym kawy, czy herbaty. Dlaczego jest ciekawy? Dlatego, że na temat suplementacji minerałów panuje niedostatek wiedzy nie tylko wśród takich laików jak ja, ale i internistów (tak, udałem się w tej sprawie do internisty, ale w trakcie wizyty ręce mi opadły, sam więcej wiedziałem, nawet bez zaglądania do google.pl, jedyny plus, że sobie badanie krwi zrobiłem).
Będąc święcie przekonanym, że to wystarczy zacząłem oczywiście zażywać tabletkę magnezu (Chela Mag B6 firmy Olimp) do śniadania. Jak się okazało bez wyraźnej poprawy. I nie mogło być inaczej, bo uzupełnianie niedoborów magnezu to długotrwały i nie tak prosty proces (popełniłem np. błąd przyjmując go w trakcie śniadania obfitego w wapń).
Na wszelki wypadek gdyby tamta stronka zniknęła z sieci umieszczam też treść w spojlerze:
SPOILER:
Magnez jest jonem wewnątrzkomórkowym, dlatego oznaczanie jego poziomu we krwi jest kompletnym nieporozumieniem - można w ten sposób wykryć co najwyżej niektóre zaburzenia jego gospodarką, np w cukrzycy. We krwi jest jedynie odrobina z całego naszego magnezu, reszta jest "schowana" w komórkach organizmu i w kościach.
Na początek może wyjaśnię, skąd biorą się niedobory. To że ze złej diety to oczywiste, ale dlaczego? Już odpowiadam. Przede wszystkim białe pieczywo. Biała mąka jest kompletnie pozbawiona składników mineralnych, w tym również magnezu. Przyjrzyjmy się zawartości biopierwiastków w 100 gramach chleba oraz w 28 gramach otrąb (otręby to to co zostaje po wyprodukowaniu białej mąki a co zazwyczaj się wyrzuca), w procentach dziennego zapotrzebowania: Chleb, 100 gram:
- 6% magnezu
Otręby, znane jako śmieci, 28 gram:
- 43% magnezu
Dla porównania, "niedobry" chleb z pełnego przemiału, 100 gram:
- 25% magnezu
Faktem jest, że otręby lekko utrudniają wchłanianie magnezu, ale faktem jest też, że bez nich organizm zużywa wapń i magnez z zapasów organizmu w procesie trawienia.
Druga przyczyna to wyjałowienie gleb, coraz mniej i mniej magnezu jest w produktach które spożywamy. Rolnik produkuje byle więcej, byle taniej, my też nie patrzymy specjalnie na jakość.
A najistotniejszą chyba przyczyną zaniku magnezu jest picie kawy, herbaty, coli i napoi gazowanych. One wypłukują go w tempie ekspresowym.
Jak wygląda postępujący niedobór? Na początku wszystko jest OK, jesteśmy młodzi, jemy w miarę dużo w miarę zdrowo, nie pijemy kawy, nie pijemy coli (no... teraz dzieciaki piją na potęgę, za moich czasów tego nie było, heh). Mamy pewien zapas magnezu w organizmie, u zdrowego człowieka wynosi on około 30 gram. Wypłukujemy, wypłukujemy... stopniowo nasycenie spada. Dużo wypłukać nie możemy, organizm zaczyna uruchamiać mechanizmy obronne, ale cudów nie ma - jeśli więcej tracimy niż zdobywamy, stopniowo braki się pogłębiają, tracimy po 20-30 mg dziennie. W końcu, po kilku czy kilkunastu latach mamy - załóżmy - tylko 15 gram magnezu. Zaczyna się ostra jazda o której zaraz napiszę, ale proszę zapamiętać tę liczbę - 15 gram. Zapewne nie jest ona trafna, ale dość obrazowo pozwoli mi przedstawić potem problem suplementacji.
No dobra, może w końcu opiszę objawy niedoboru magnezu:
- przede wszystkim utrata witalności, złe samopoczucie, budzenie się bez energii
- w dalszej kolejności przychodzi nerwica i depresja - tak, one w zasadzie zawsze pojawiają się przy niedoborach magnezu
- przy naprawdę poważnych niedoborach zaczynają się problemy ze strony układu nerwowego - "skakanie" mięśni, nagłe odczucia ciepła na skórze, wrażenie iż coś łazi nam po skórze głowy, charakterystyczne skakanie powieki
- charakterystyczne jest pocenie się w nocy
- bardzo spada odporność na infekcje
- zaburzenia rytmu serca - nagle nasze serce jakby "zwija się" i czujemy, że na chwilę, jedno bądź dwa uderzenia przestaje pracować bądź pracuje za szybko
- wraz z utratą magnezu spada też poziom potasu, co doprowadza do takich objawów jak strzelanie stawów czy zaburzenia pamięci
Jeśli wystąpią powyższe objawy, oznacza to, że mamy naprawdę bardzo poważnie wypłukany z organizmu magnez. Musimy go niestety uzupełnić. Parę słów o tym, jak to zrobić.
Przede wszystkim, czekolada czy orzeszki nie wystarczą - nie przy tak ostrych niedoborach. Jeśli przez 10 lat wypłukiwaliśmy sobie jakiś pierwiastek z organizmu, nie uzupełnimy tego braku w tydzień czy dwa, a już na pewno nie paroma czekoladkami. Trzeba niestety potuptać do apteki i kupić magnez z witaminą B6, najlepiej od razu parę opakowań.
Teraz trochę matematyki, jedna tabletka zawiera około 50 mg magnezu. Nasze zapotrzebowanie na ten pierwiastek wynosi co najmniej 300 mg / dobę. Piszę co najmniej, bo osoby poddane silnemu stresowi (np nerwicowcy), sportowcy czy ludzie pijący dużo kawy mają znacznie większe zapotrzebowanie, w sytuacjach ekstremalnych czasem nawet do 1000 mg / dzień. Załóżmy jednak, że potrzebujemy "tylko" 300 mg. W żywności dostarczymy sobie powiedzmy 200 mg, mamy więc 100 mg niedoboru. Jeśli ustalimy dawkę na 6 tabletek dziennie, wchłoniemy nieco ponad 200 mg magnezu. W efekcie w osoczu zostaje nam raptem 100 mg magnezu nadmiaru, który zostanie osadzony w komórkach. Jeśli mamy teraz 15 gram niedoboru, łatwo wyliczyć, że uzupełnienie magnezu potrwa... 150 dni. Tak, niemal pół roku. A co by było, gdybyśmy zastosowali "zalecaną" dawkę 1 tabletki / dzień? Zapewne doszlibyśmy do wniosku, iż suplementacja magnezu nic nie daje i ludzie którzy mówią że im pomógł bajki opowiadają.
Jak widać, suplementować przy ostrych niedoborach trzeba naprawdę solidnie, najlepiej odstawić na ten czas kawę, herbatę czy napoje gazowane. Górna bezpieczna dawka magnezu z witaminą B6 wynosi 10 tabletek / dziennie, powyżej już mogą pojawić się komplikacje - co prawda są one niezwykle rzadkie, ale po co kusić los. I tak nie wchłoniemy takiej ilości. Sugerowałbym 6-8 tabletek / dziennie w porcjach po 2 tabletki przez pierwszy tydzień czy dwa, potem można zejść do 4-6 tabletek. Główne zagrożenie tutaj to witamina B6, która w zbyt dużych dawkach jest toksyczna. Już po tygodniu - dwóch powinniśmy poczuć bardzo wyraźną różnicę, powinny zacząć zanikać objawy takie jak skakanie mięśni, powiek, poranne zmęczenie.
Suplementacja powinna trwać przynajmniej miesiąc, najlepiej dwa. Potem można przestać brać tabletki i zacząć zdrowo się odżywiać. Ważne jest, aby odstawiać tabletki stopniowo - organizm przyzwyczajony do dużych dawek suplementu "zapomni", jak się wchłania magnez z żywności.
Parę zasad bezpieczeństwa:
- powinniśmy jednoczesnie z magnezem brać wapń, nadmiar jednego z tych pierwiastków w osoczu potrafi wypłukać "konkurencję". Pomiędzy dawką magnezu a wapnia powinna być przynajmniej godzina różnicy, inaczej jedno zablokuje przyswajanie drugiego
- potas - warto pić sok pomidorowy w czasie kuracji magnezem, starczy pół litra dziennie.
- witamina B complex - 2 tabletki dziennie wystarczą. Chodzi o to, że organizm wypłukując nadmiar witaminy B6 jednocześnie wypłucze inne witaminy z grupy B
- osoby z niewydolnością nerek nie powinny poddawać się terapii takimi dawkami suplementów, jako że może to skończyć się nieprzyjemnie. Nic zagrażającego życiu czy zdrowiu, ale strachu się człowiek naje.
- jeśli wystąpią jakieś objawy przedawkowania, typu zaburzenia oddychania, do lekarza czy na pogotowie, bez kombinowania. Co prawda mamy o wiele większą szansę że zatrujemy się jedną tabletką witaminy C niż że przedawkujemy magnez takimi dawkami o jakich piszę, ale na wszelki wypadek wspomnę o tej ewentualności
Hmm to może by jeszcze warto dodać takie artykuły dotyczące potasu i żelaza, zwłaszcza ten pierwszy (tzn. jego brak) również odpowiada w dużej mierze za skurcze, zwłaszcza te pojawiające się podczas snu - nie wiem czy ktoś z Was miał takie, ale ja swego czasu miałem to regularnie przez dłuższy czas.
Na szczęście po kilku miesiącach udało się zlikwidować nocne napady .
P.S.
Jacek a tak swoją drogą to jakby to powiedzieć, stary bierz się za siebie, najpierw łokieć, teraz skurcze... żeby nie być Garym, to nie powiem, że się sypiesz.
basic pisze:... żeby nie być Garym, to nie powiem, że się sypiesz.
Ja też tego nie powiem. Ani nawet nie napiszę. Głupio by mi było tak stwierdzić, przegrywanie z kimś, kto się sypie chwały nie przynosi.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Może to i tylko puste słowo z mojej strony, ale chwała za ten wątek, wiele osób pomimo coraz większej "aktywności" suplementacji magnezem w reklamach nie zdaje sobie sprawy jak bardzo go potrzebuje - to taki niedobór pierwiastka współczesnego człowieka. Jeszcze raz dobrze, że obok tenisa jest tu i coś więcej, czegoś co jak tenis może poprawić samopoczucie .
Przegrywam regularnie - czy to znaczy, że słabo gram w tenisa... .(?)
Nowa rakieta to tylko 5 lekcji z trenerem, dlatego tak łatwo zmienić ramę.
W torbie: PS 6.1 95 2013(Strung Weight:311g), BLX 6.1 95 Team 2011, Head Speed S, Pure Drive Lite RG
JCz pisze: Magnez jest jonem wewnątrzkomórkowym, dlatego oznaczanie jego poziomu we krwi jest kompletnym nieporozumieniem - można w ten sposób wykryć co najwyżej niektóre zaburzenia jego gospodarką, np w cukrzycy. We krwi jest jedynie odrobina z całego naszego magnezu, reszta jest "schowana" w komórkach organizmu i w kościach.
Wiem, że to nie JCz napisał ale nie chciałem tego przytaczać w swoim poście.
Nie bardzo rozumiem o co w tym chodzi. W jaki zatem sposób stwierdzić, czy mam braki tego pierwiastka czy też nadmiar? Tak jak pisał Basic objawy przypisywane niedoborowi magnezu występują przy braku w organizmie innych pierwiastków. Zatem nie znając autora tego artykułu byłbym ostrożny.
basic pisze:... żeby nie być Garym, to nie powiem, że się sypiesz.
Uff, dobrze że mi tego oszczędziłeś.
nie ma problemu .
JCz pisze:
basic pisze:Na szczęście po kilku miesiącach udało się zlikwidować nocne napady
W jaki sposób? Pod okiem lekarza? Z potasem nie należy przesadzać.
Raczej ciężko jest przesadzić z potasem, ale głowy za to nie daję. Ja w każdym razie poza badaniami krwi nie korzystałem z lekarza.
Wprowadziłem do swojego żywienia sporo pomidorów i soku pomidorowego, którego osobiście nie znosiłem... najlepsze dla mnie były takie małe szklane buteleczki Cappy, ale niestety już daaaanwno nie widziałem takich (tak swoją drogą jest to idealny środek też na kaca, jeśli ktoś ma takie potrzeby ). Dodatkowo więcej bananów, papryki.
No, a poza tym robiłem ćwiczenia na rozciąganie łydek i achillesa przy okazji, ale z tego co wiem Ty takich rzeczy nie praktykujesz .
Kawy nie potrafię się wyrzec, a stres jest moim drugim ja.
Skurcze to mój stały problem od ponad roku. Na korcie doszło raz do takiej kuriozalnej sytuacji, że upadłem, bo mi się w biegu łydka przykurczyła i stopa już tak została, teatrzyk był. Albo po wybiciu do serwu stopa zostawała już w pozycji wyprostowanej, bo łydka nie chciała się odgiąć.
Skurcze łydek przekładają się na ból Achillesa, a stan zapalny w obrębie Achillesa może zakończyć się boleśnie i tragicznie.
W znacznym stopniu ograniczyłem problem ponieważ:
- wsuwam magnez i potas (codziennie do śniadania, wiem, że to może być nieefektywne, ale inaczej nie wezmę w ogóle, bo zapomnę);
- nie popijam w ogóle wody podczas gry, tylko izotoniki (moje kolorowe magiczne płyny, kilku przeciwników serio pytało mnie, czy nie stosuję dopingu ), one dostarczają pierwiastków i elektrolitów.
Marcin_L pisze:- wsuwam magnez i potas (codziennie do śniadania, wiem, że to może być nieefektywne, ale inaczej nie wezmę w ogóle, bo zapomnę);
Nie mogę znaleźć audycji, w której jeden z lekarzy wypowiadał się na temat przyjmowania różnych suplementów.
Generalnie konkluzja była taka, że jeżeli już chcemy uzupełniać, to tak jak to robi Basic, czyli owoce, warzywa, soki, a nie przez preparaty (pomijam kwestie meczu).
Super G V1 Pro NTRP - 4.0 Sam fakt istnienia prawa o ochronie uczuć religijnych jest najlepszym dowodem tego, że religie by nie przetrwały w warunkach prawdziwej wolności myśli i słowa.
"Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie?!".
Marcin_L pisze:Skurcze to mój stały problem od ponad roku.
No to współczuję, mnie dolega od trzech tygodni i muszę stwierdzić, że to uciążliwy problem. Na razie, poza TF-em nie odważyłem się wyjść na kort, żeby nie doświadczyć opisywanych przez Ciebie historii. Dieta radykalnie zmieniona, alkohol, kawa i herbata odstawione, nabiały ograniczone (zgodnie z teorią, że wapń wypłukuje magnez), a na stole zagościły m.in. kasza gryczana, orzechy, suszone owoce (morele ze względu na potas), sałatki i owoce (przeprosiłem się nawet z jabłkami), ciemne pieczywo. Poza tym wróciłem do Muszynianki, którą odstawiłem w sierpniu na rzecz wyjałowionego Żywca Zdrój (nie wiem co mnie podkusiło, 5 litrowe baniaczki szły w sporych ilościach, nawet do gotowania wody na herbatę).
W tej teorii o wypłukiwaniu organizmu przez ubogie w minerały wody coś musi być, skoro zbiegło się to z moimi problemami.
Plan uzupełnienia magnezu i potasu wdrożony w życie.
Nie jestem ekspertem, ale z tego co czytałem (i było to nie tylko w jednym artykule) to mimo zaawansowanej technologi, nadal naukowcy nie są w stanie wyprodukować syntetycznych witamin, które mogły być substytutem tych naturalnych.
Te wszystkie tabletki i suplementy to jest pic na wodę fotomontaż. Można sobie tym bardziej zaszkodzić niż pomóc. Większość syntetycznych witamin zostanie wydalona z organizmu z moczem i kałem, a z czym sobie organizm nie poradzi może nam przysporzyć problemów ...
Lepiej jest uważać na to co się je i jeśli ma się niedobory np. magnezu, jeść po to co go zawiera w dużych ilościach. Regularne spożywanie normalnych produktów żywnościowych (bogatych w witaminy ) jest lepszym rozwiązaniem.
Przykładem jest sławna witamina C, organizm wcale jej nie potrzebuje w takich ogromnych ilościach, a już na pewno nie syntetyczną. To wszystko jest reklama panowie i panie za która idą ogromne pieniądze. Obecnie syntetyczne witaminy dodają nam do napojów, soków, płatków, a wy jeszcze chcecie tabletki łykać ? Pogięło ?
Jeszcze dodam, że białe pieczywo na polepszaczach faktycznie nie jest dobrym pomysłem -> piekarze go nie jedzą .
A co do kawy to Włosi piją 3-4 kawy średnio dziennie - takie małe mocne (zwane w Polsce espresso) i żyją dużo dłużej niż Polacy. Składa się na to wiele czynników, ale jak nie mamy problemów z nadciśnieniem, to kawa ma więcej zalet niż wad.
Nie wiem tylko jakie wartości ma kawa "rozpuszczalna" (prażone odpadki z kawy), więc tu się nie wypowiem.
JCz pisze:
W tej teorii o wypłukiwaniu organizmu przez ubogie w minerały wody coś musi być, skoro zbiegło się to z moimi problemami.
Tu nie chodzi o wypłukiwanie w jakimś wyjątkowym stopniu, tylko o to, że minerały i inne ważne składniki "uciekają" z nas wraz z poceniem się. Woda zmineralizowana przynajmniej w pewnym stopniu uzupełnia te ubytki. W skrajnym przypadku można na słońcu, przy dużym wysiłku zasłabnąć, bądź zemdleć. Warto zauważyć, że im bardziej nawodniony organizm, tym więcej potu. Zatem pijąc wodę jałową pocisz się intensywnie nie dostając nic w zamian. Taką wersję wydarzeń przedstawiło mi dwóch lekarzy przy rożnych okazjach, gdy konsultowałem z nimi pewne reakcje organizmu, dobrze, że nie mojego.
NTRP 4
Prince Phantom Pro 100 "Mogę zaakceptować moją porażkę, każdy jej kiedyś doznaje. Ale nie zaakceptuję, że nie próbowałem" - Michael Jordan
"Jeśli ktoś mówi, że jestem lepszy, niż Roger, to myślę, że ta osoba nie wie nic o tenisie" - Rafa
Przedstawił koleś swoją opinię i tyle - jednak sensownych argumentów za nieprzyjmowaniem suplementów nie podał. Na temat magnezu powiedział akurat, że przyjmować można dopiero przy stwierdzonych niedoborach, a więc przyznał, że można.
Przedstawił koleś swoją opinię i tyle - jednak sensownych argumentów za nieprzyjmowaniem suplementów nie podał. Na temat magnezu powiedział akurat, że przyjmować można dopiero przy stwierdzonych niedoborach, a więc przyznał, że można.
Pewnie że można ... tylko pytanie po co? Skoro zwykła dieta może ci zapewnić wystarczający poziom magnezu, czy innych witamin / minerałów. Jak ktoś lubi łykać tabletki i poprawia mu to samopoczucie to ok, ale jeśli rozmawiamy o tym co dobre dla organizmu, to warto to jeszcze raz przemyśleć, zanim zaczniemy się faszerować ( a nie daj boże jeszcze nasze dzieci)
widget pisze:Pewnie że można ... tylko pytanie po co? Skoro zwykła dieta może ci zapewnić wystarczający poziom magnezu, czy innych witamin / minerałów.
Jeszcze trzy tygodnie temu bym Ci przytaknął, z innej perspektywy na pewne problemy patrzy jednak człowiek zdrowy, z innej chory. Gdy jest ok, to faktycznie przeorganizowanie jadłospisu, czy zrezygnowanie z niektórych używek powinno wystarczyć, ale przy poważnych niedoborach organizm nie jest w stanie przetrawić produktów zawierających brakujące minerały w ilościach zapewniających powrót do zdrowia.
Wybaczcie OT ale w kwestii szeroko pojętej suplementacji...
Jest ciekawa stronka Science Based Medicine na której analizowane są badania na które powołują się producenci. 90% tego co jest w sprzedaży nie ma udowodnionych właściwości, które sugeruje producent. Badania i wyniki na które się powołują wcale nie świadczą o zbawiennym wpływie takich środków.
Osobiście w serwisie natrafiłem tylko na 1 przypadek gdzie bezsprzecznie skuteczność była. Dotyczył on jeśli dobrze pamiętam sylimaryny pozyskiwanej z ostropestu plamistego. I jeśli dobrze pamiętam olbrzymie dawki tego związku podaje się przy zatruciach grzybami, podobno osłania wątrobę. Mogę się mylić gdyż czytałem ten artykuł dawno, dawno temu...
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Najskuteczniejszym sposobem uzupełnienia magnezu jest łyknięcie 120 tabletek Slow-Magu bez witaminy B6. Łykamy 4 sztuki przed snem, przynajmniej godzinę po jedzeniu i dwie rano na czczo. I tak przez 20 dni. Żeby taka suplementacja była skuteczna stężenie magnezu musi pokonać barierę błon komórek i wniknąć do ich mitochondriów. To co napisałem spełnia te warunki. Czasami jeszcze zachodzi potrzeba poprawki wówczas, po upływie 3 tygodni od zakończenia poprzedniej kuracji, zażywamy 3 tabletki wieczorem przez 20 dni.
A generalnie jeśli chodzi o suplementacje to syf po prostu, działa na zasadzie tapetowania zmurszałych ścian, na zewnątrz ładnie, a w środku się sypie. Magnez należy do nielicznych wyjątków.
El Diablo pisze:Jest ciekawa stronka Science Based Medicine na której analizowane są badania na które powołują się producenci.
Dzięki ED, ciekawa stronka. Na przykład z tego artykułu (KLIK!) dowiedziałem się, że stosowanie suplementów w przypadku niedoborów magnezu nie jest pozbawione sensu.
Mnie podoba się że często są podawane artykuły z badaniami na które powołuje się producent.
Jako że mam dostęp do różnych baz danych z Uczelni to mogę sobie sam poczytać i ocenić wyniki.
Osobną kwestią jest naciąganie wyników co jest częstą praktyką, fajny artykuł na ten temat jest w archiwalnym numerze "Lab Times". Niestety zapodział mi się egzemplarz, żeby wskazać rocznik i numer.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.