Po blisko 1,5 miesięcznej przerwie znów spotkaliśmy się na korcie. Zagraliśmy w tym tygodniu dwa pojedynki. Szczegółowe wyniki podane w pierwszym poście zaś co najważniejsze oba zakończyły się moimi wygranymi. Pierwszy środowy meczyk praktycznie bez historii. Moje solidne trzymanie piłki w korcie przeplatane w miarę możliwości mocnym forhendem gdy nadażyła się okazja ku temu. Piotrek tradycyjnie żongluje rakietami co kilka gemów i nie wytrzymuje dłuższych wymian jesli do nich dochodzi.
Dzisiejszym mecz jakże odmienny od dotychczasowych. Po pierwsze Piotrek wyciągnął z zakamarków dwie rakiety o dużej wadze i małej głowie. Uważane za sprzęty trudne dla amatora w dłoni Napalma stały się narzędziami, które bardzo poprawiły jego grę w spotkaniach ze mną.
Po drugie praktycznie całe spotkanie kolega grał jedną rakietą co do tej pory nie miało miejsca.
Połączenie tych dwóch faktów dało mu bardzo dobry serwis, który w większości musiałem odgrywać dość pasywnie umożliwiając Piotrkowi budowanie akcji podczas, których grał dość precyzyjnie jak na niego. Pomimo tego mecz zakończył się moją wygraną dlatego też i ja musiałem coś grać aby taki wynik osiągnąć. Było mi dużo trudniej niż do tej pory o czym świadczy fakt że przez 2h udało nam się rozegrać "tylko" nieco ponad dwa sety co w porównaniu do poprzednich spotkań gdzie rozgrywaliśmy nawet pełne cztery mówi samo za siebie. Uratowała mnie jak zwykle regularność, kilka ostrych forhendów i..... wiatr który sądzę że mi pomagał
. Krótko mówiąc zbliża się moment mojej porażki z Piotrkiem bo wiek, siła uderzeń jest po jego stronie
. Mimo to, aby jednak zwiększyć swoje szanse zaczynam grać dużo ryzykownej czyli przy liniach. Kosztuje mnie to więcej błędów niż zwykle, ale coż...
Dzięki za grę i do następnego
.