Oglądałem ten odcinek Drogówki gdzie była akcja ze stacji benzynowej. Uważam, że tam policjant popełnił błąd. Tak samo więc i tu - sprawcą kolizji jest kierowca autobusu a Socha mandat za parkowanie na przystanku? ... Nie jest to takie oczywiste. Ona się zatrzymała, parkowanie następuje o ile pamiętam powyżej minuty, także o parkowaniu nie ma mowy. Gdy chcemy się bezpiecznie zatrzymać i np. zmienić za kierownicą to przystanek, nieużywany w danej chwili, jest dobrym miejscem, jest to dozwolone o ile pamiętam, ale mogę się mylić.
Tu tak w ogóle jest klasyczny przypadek z jakim kierowcy mają problem - czym innym jest najechanie na auto stojące a czym innym kolizja dwóch aut pozostających w ruchu.
Zauważcie jak oglądacie już programy typu Drogówka czy Wypadek-Przypadek, jednym z podstawowych pytań jest czy oba pojazdy były w ruchu? Czym to skutkuje? Nawet jak wyjadę z podporządkowanej na środek skrzyżowania, zatrzymam się bo nie mogę zjechać a wtedy ktoś we mnie rąbnie to ja dostanę mandat za wjechanie na skrzyżowanie gdy nie mogłem go bezpiecznie opuścić ale za najechanie odpowie kierowca jaki we mnie wjechał mimo, że był na pierwszeństwie. Chodzi o to, że pojazd stał i wtedy nie jest to kolizja a najechanie. Kolizja jest gdy oba pojazdy są w ruchu. Naprawa będzie z OC tego co miał pierwszeństwo. Kierowcy często tego nie rozumieją i potem tylko koszty w sądzie rosną ...
Chodzi też o rozgraniczenie przewinień w kodeksie, to, że ktoś popełnia czyn zabroniony nie oznacza, że inni mogą robić co chcą. Jak wjadę na miejsce dla niepełnosprawnych to nie znaczy, że niepełnosprawny może zaparkować mi za zderzakiem i mnie zastawić. Jak wezwiemy policję to ja beknę za parkowanie na miejscu do jakiego nie jestem uprawniony a niepełnosprawny za zastawienie (czyli też za parkowanie
).
Sami wiecie jak złośliwi są tramwajarze, każdy doświadczony kierowca wam powie żeby nigdy nie stać bokiem na obrysie torów bo złośliwie przerysują auto, niby jechałem z boku... Jak już to wjechać na środek torowiska, wtedy nie kozaczą bo sprawa jest ewidentna, wjechałem, stałem, on na mnie najechał, świadków pełno.
Ciekawe jak to się ostatecznie zakończy, może w sądzie? W końcu naprawa to pewnie jakieś 40.000zł-50.000zł i nie w warsztacie pana Franka tylko w ASO wg. tzw. technologi poroducenta ...
Zwyczajnie potocznie słowa kolizja i najechanie czasem używa się wymiennie i się ludziom myli.
Jak patrzę na tą sytuację to oceniam ją dwojako. Kodeksowo winny jest kierowca autobusu, kropka. Natomiast Kornacki zachował się jak blondynka, wstyd. To jest duże miasto, jak już chcemy wsiadać do auta od strony ulicy to upewniamy się czy nic nie jedzie, otwieramy drzwi, wsiadamy i natychmiast zamykamy te drzwi. Tym bardziej jak siedzimy w takim GT z drzwiami jak stodoła, to nie Fiat 500. A facet wsiadł jak basza, drzwi na oścież i zadowolony ...
Tak po ludzku facet się trochę ośmieszył ...