Historycznie w wielkich szlemach kobiety grały również 5-setówki (do trzech wygranych setów).
Dopiero po tym, jak jakaś zawodniczka w Wimbledonie zasłabła (grała w gorsecie, takie to były czasy
), to stwierdzono, że pięciosetówki to dla kobiet za dużo.
Orędowniczka równouprawnienia finansowego kobiet, Billie Jean - King, sama twierdzi, że nie ma przeciwwskazań co do tego, żeby kobiety grały pięciosetówki.
Obecnie pewne jest to, że faceci są dyskryminowani w Wielkim Szlemie; jest to oczywiste, wystarczy spojrzeć jaka jest stawka w przeliczeniu za wygranego gema
.
Jestem za równą płacą za równą pracę - czyli: grasz do trzech wygranych setów (pięciosetówkę), dostajesz więcej.
Poza Wielkim Szlemem to powinien o wszystkim decydować rynek
.
Nie wiem, czy w naszych "równościowych" (sic!) czasach jest szansa na proste zwiększenie stawek dla panów, ale wydaje mi się, że można by zawodnikom, bez względu na płeć, płacić jakiś bonus za liczbę rozegranych gemów. Wówczas, niejako bocznymi drzwiami, pula dla panów byłaby większa.