matirow pisze:PitS ja rozumiem że może jak się uprze. Bardziej wydawało mi się że to ludzie w średnim wieku często po jakieś tam karierze amatorskiej czy profesjonalnej biorą się za to. Albo człowiek młody ale grający od małego mający spore doświadczenie. Te jak to mówisz 5-6 lat trzeba intensywnie poświęcić i ciężko pracować. I tak się musi zająć czymś aby żyć czyli pracować bo te 5-6 lat to szmat czasu a skoro nie ma doświadczenia trzeba łożyć na kort, trenera, sprzęt. Ja też jestem początkującym graczem i wiem że teraz na jakąkolwiek karierę nie ma szans nawet trenerską bo to ja sam wymagam pomocy trenera
Mi pozostaje wyrobić się na jakiś tam poziom który pozwoli mi na rekreacyjne pykanie i wygrywanie z amatorami z mojego poziomu. Jednak jeżeli masz tam jakieś marzenia i spory upór to wszystko się może ułożyć tak jak planujemy. Więc powodzenia.
Oczywiście że masz rację, że to jest cholernie trudne bo tych paru lat, worka pieniędzy, braku gwarancji zatrudnienia po takim wysiłku należy jeszcze dodać talent tenisowy.
Daniz nam w jednym wątku zarzucił, że odpisujemy:
nie masz szans bo masz raka.
Podałem więc trudności jakie trzeba pokonać, choć nawet patrząc na to forum to połowa zapaleńców traci zapał po roku miłości do tenisa, a takich których ja pamiętam od początku mojej rejestracji policzyłbym na palcach rąk i nóg.
Ale może On akurat
nie ma raka?
Odpisałeś bardzo pragmatycznie, można zostać spawaczem, operatorem CNC, pójść na studia i zostać programistą CNC, ważne żeby w końcu robić to co się najbardziej lubi. najlepiej jeśli za to dobrze płacą. To bywa utopią ale miło próbować.
Zawodnicy albo medaliści MP którzy są trenerami maja łatwiej bo za nich świadczą ich wyniki, a to się wiąże z kasą. Jak widać śmietanę spijają w każdym zawodzie Ci, którzy są w nim dobrzy, reszta jako tako wiąże koniec z końcem.