Właśnie zabierałem się za recenzję
Jak Obiektyw napisał mogę dopisać sobie drugi mecz do wygranych.
Korty jak zwykle dywan w Falenicy, a piłki to dziewicze Roland Garrosy (tak, wiem że to piłki na clay ale są moimi ulubionymi więc.... )
Na kort pojechałem po 3 sporych kiełbaskach śląskich domowej roboty ociekających tłuszczem i smażonej cebuli z morzem ketchupu i musztardy. Miałem jeść lekko tego dnia ze względu na wieczorną grę ale zapachy z kuchni pracowej (na przeciwko której mam swój pokój) były za silne . Pozatym przed samą grą zabolał mnie lewy bark. Najpierw szybkie smarowanie Amol'em a przed samą grą BenGaj (czy jak tam się tą maść nazywa). Do tego dwa apapy w roli blokera.
Jak widać szedłem na kort z nieciekawą miną - miałem ogromną chęć pograć bo właśnie obejrzałem mecz Fed'a z Murray'em a tutaj takie dwa klopsy na początek. Ale nic to - trzeba grać
Od samej rozgrzewki wisialo cos w powietrzu, wszystko siedziało wręcz koncertowo a i nogi pracowały po obu stronach bardzo zgrabnie. Czuć było że będzie ciekawie.
No i było - pierwszy set rozstrzygnął się dopiero przy stanie 4:4 kiedy przełamałem niezwykle nieprzyjemnie serwujacego Obiektywa. Potem mój gem rozstrzygnięty na moją korzyść chyba w 4 równowadze.
Drugi set zaczął się od oddania dwóch gemów Radkowi (cebulka zaczęła wydostawać mi się nosem....). Potem nadrobienie strat i dochodzimy do tiebreak'a: tego rozstrzygam na swoją korzyść 7:2.
Wchodzimy na trzeci set i Radek zaczyna grać niezwykle szybko i skutecznie - mieliśmy jeszcze ok 40 minut do końca więc teoretycznie da się ugrać dwa sety. I widzę że Obiektyw chce doprowadzić do remisu w setach. Gra jak z nut, piekielne ataki i bieganie po całym kocie. Doszliśmy w 15 minut do stanu 5:1 (!) dla Radka. A ja nie mam już sił... Ależe teraz ja serwuję więc zacząłem spieszyć się powoli - poukładałem sobie grę, uspokoiłem łomoczące serce i dałem sobie złapać drugi oddech. Wygrałem tego gema chyba po 10 minutach walki. Potem nadrobiłem i wyrównałem (!). Potem chwila dekoncentracji i oddany gem na 6:5 - ale potem już reszta moja. Tiebreak wygrany do 3 i cały mecz mój
Wynik końcowy: Obiektyw 4:6 6:7(2) 6:7(3) ESP
Podsumowując: stanowczo nas najlepszy mecz. Ogromna wola walki z obu stron i wiele zagrań na naprawdę wysokim poziomie. No i przedewszystkim bardzo dużo kombinowania. Więkoszść piłek była bardzo mocno wypracowana sytuacyjnie, praktycznie winnery z pierwszej piłki można policzyć na jednej ręce.
Muszę siebie pochwalić za niespotykaną regularność i opanowanie. No i max 4 podwójne przez trzy sety to swoisty rekord u mnie.
Radek też grał bardzo dobrze - świetnie czył piłkę i do końca drugiego seta nie było wiadomo kto wygra cały mecz.
No to zobaczymy co bedzie w piątek