Dziś miałem małe "spięcie" z młodym policjantem drogówki
, to znaczy objechałem gościa jak burą sukę.
Co do jednej kwestii rację miałem na pewno, co do drugiej mam pewną wątpliwość, może Wy się wypowiecie?
Jadę ulicą, ulica rozszerza się na trzy pasy przed skrzyżowaniem w kształcie litery "T".
Jeden pas - jazda w kierunku przeciwnym do mojego, drugi pas - do skrętu w lewo dla mojego kierunku jazdy, trzeci pas - do skrętu w prawo dla mojego kierunku jazdy.
Pomiędzy pasem 1 i 2 (patrz wyżej) stoi autobus, przed nim samochód inspektorów ruchu MPK z włączonym żółtym sygnałem świetlnym (tzw. kogut). Za autobusem stoi w poprzek radiowóz z włączonym sygnałem świetlnym. Natomiast z mojego kierunku jazdy na chodniku stoi drugi radiowóz bez włączonych świateł (zaparkowany).
I teraz dwie sprawy:
1) Z chodnika wchodzi mi centralnie pod maskę umundurowany policjant z urządzeniem do pomiaru odległości i zaczyna mierzyć jezdnię w poprzek. Zero sygnalizacji wobec mnie, że ma zamiar wejść i mam się zatrzymać. Wyhamowałem dość ostro. Otwieram szybę i do niego:
- Co ty gościu robisz?!
- A co pan munduru nie widzi?!
- No i co z tego?! Policjant może wejść na jezdnię, ale powinien to zasygnalizować, a nie pchać się pod koła jak jakaś krowa! Mundur sam w sobie do niczego mnie nie obliguje. Kto pana przepisów uczył?
Gość zdębiał.
I do tego momentu to jestem pewien, że miałem rację. Nawet umundurowany policjant nie może bez zasygnalizowania tego kierowcy tak sobie włazić na jezdnię.
2) Policjant do mnie:
- Nie widzi pan, że nie można tu jechać?! Był wypadek. (Pokazuje mi ten samochód MPK z włączonym żółtym światłem na dachu).
No więc ja znowu do niego:
- Nie, nie widzę, od kiedy to samochód z żółtymi sygnałami to pojazd uprzywilejowany? Taki sygnał ostrzega tylko, że na coś należy zwrócić uwagę, nie zatrzymuje/blokuje ruchu. Macie radiowóz na chodniku to włączcie sygnały świetlne i postawcie go w poprzek, wtedy OK.
Gość znowu zdębiał.
No to ja dalej walę jak w bęben:
- Poza tym to czemu nie mogę przejechać? Na jakiej podstawie blokuje pan przejazd? Policja nie może zamykać drogi, czy wyłączać pasa ruchu, bo ma taki kaprys. Proszę mi wskazać podstawę. Mój pas ruchu nie jest zablokowany pojazdem po kolizji, nie trwa na nim akcja ratunkowa, nie przeprowadzani są pasażerowie, nie ma elementów karoserii jakie mogły odpaść w momencie kolizji, nie ma rozlanych płynów eksploatacyjnych. Pas jest drożny, a pan tylko wykonuje czynności pokolizyjne związane z potrzebą sporządzenia dokumentacji. To niby czemu nie mogę jechać, bo pan sobie chce w spokoju pomierzyć? Może pan wstrzymać ruch i pomierzyć, ale nie wyłączyć pas z ruchu na czas poza tego rodzaju czynnością.
Gość lekko w szoku:
- To niech pan już przejedzie ....
To był młody chłopak, ale mimo wszystko ...
Ja też bym z nim nie dyskutował gdybym nie miał w aucie świadków.
I tu mam małą wątpliwość co do tego auta MPK. Nie śledzę jakoś dokładnie różnych zmian w przepisach ruchu. Nie mam 100% pewność czy w takiej sytuacji takie auto nie zyskuje uprawnień pojazdu uprzywilejowanego. To pytanie do Was, może ktoś coś wie?
Oczywiście i tak, nawet gdyby, to stał na innym pasie ruchu, jak wspomniałem - mój był drożny.