Stało się.
W ramach wyrywania Młodego z dotychczasowego środowiska i testów odnajdowania się w zupełnie nowym, zapisaliśmy go na półkolonie tenisowe. Coś tam w poprzednich latach sporadycznie pykał na korcie, tym razem pięciodniowy turnus bez mamusi i tyrana po 7 godz. dziennie zabawy, w tym jakieś 3 godziny na korcie.
Spodobało mu się do tego stopnia, że jak się czymś zatruł i "womitował" jak kot rano, to się kazał wieźć na zajęcia po krótkim odpoczynku bo "już mi lepiej". Codziennie zdawał pełną relację czego się nauczył, a dobił mnie w ostatni dzień, jak zakomunikował, że umie już uderzać forehand z powietrza.
Żarty żartami, ale oczywista 90% dzieciaków stawiło się na półkolonie z własnymi rakietami. Sensu żadnego to nie ma, poza oczywistym, że nowy gadżet jest przedmiotem westchnień i naturalnym napędzaczem do biegania na treningi. Szkodnik gromkim głosem zażyczył sobie również Mikołaja w lecie, na razie został odbity warunkiem, że jak mu się spodoba i będzie wszystko ok, to dostanie na drugi turnus. Owa chwila zbliża się wielkimi krokami.
5 lat, 122cm wzrostu, 21kg wagi. Siły ma aż za dużo, koordynacyjnie nieco gorzej, ale bez tragedii. Oczywiście żadne tam wyczyny nie wchodzą w grę, tudzież kupowanie paletki na 5 lat z góry, ma być czerwona (to on), z przewagą grafitu (to ja), z pełnym pokrowcem (to on) i w ogóle oczojebna, żeby koledzy posiwieli z zachwytu.
Przeleciałem oferty ST i innych, ale głupi jestem zupełnie. To jak, pomożecie?