Ich przeznaczenie jest inne, ich budowa jest inna - to tak, jak porównywać busa do sportowego coupe lub luksusowej limuzyny. To nie ma dawać maksimum frajdy czy być mega komfortowe, tylko ma służyć możliwie długo, możliwie dużej liczbie osób (w moim przypadku).
Btw. Na szybko licząc, uśredniając, że mam 15 godz. treningów tygodniowo, piłki ciśnieniowe, w najgorszym wypadku musiałbym kupować raz na 2 tyg, czyli 120 szt na miesiąc. Uśredniając cenę puszki (20 zł), daje to 600 zł miesięcznie. Mnożąc przez 7 miesięcy (w tym roku sezon halowy zaczął się ze startem października i do tej chwili miałem raptem kilka treningów na powietrzu), wychodzi 4200 zł. W tym samym czasie, spokojnie wystarczają mi 2 op. piłek ciśnieniowych (2x 60 szt.), kupowanych w Tygerze po 270 zł. Tak więc, w porównaniu do piłek ciśnieniowych, wychodzi oszczędność rzędu 87%. Zważając, że piłki te są na tyle komfortowe, że czasami po prostu gramy nimi jakieś debelki, etc., uważam, że totalnie nie ma sensu inwestować w piłki ciśnieniowe - no chyba, że standardowo do każdego treningu będę doliczał koszt puszki piłek, ale wtedy to się już w 100 zł nie zamkniemy.