Panowie, dzięki wielkie wszystkim za wspaniale spędzony czas. 5h gry w tenisa praktycznie non-stop to dla mnie czysta abstrakcja, a jednak wczoraj się udało.
Co mogę powiedzieć o samej grze? Jedźmy po kolei.
1 mecz z
Roger: Cóż mogę powiedzieć - po prostu siła spokoju. Niezbyt dobrze wszedłem w grę, ale Roger uspokajał mnie, jak tylko mógł. W ważnych momentach wreszcie zaczęło wychodzić zarówno mi, jak i Jemu, co zaskutkowało tie-breakiem wygranym 7:0 przeciwko super-mocnej parze
Karjaj-TomPL.
2 mecz z
Suby: I tutaj znowu spokój. Suby wrócił do gry w tenisa po paskudnej kontuzji nadgarstka. Bardzo nietypowy styl gry - agresywny, mega-płaski pierwszy serwis. Patrząc z boku na kilka wymian z pierwszego meczu Suby'ego, myślałem, że będzie to typowa "nawalanka", a tu pełen zaskok. Tak "grzecznego" i pewnego forhendu dawno nie widziałem. Wszystko czyściuteńko grane, zwłaszcza na returnie - w efekcie po walce i 2 asach (!) w decydującym momencie tie-breaka, wygrywamy kolejny mecz przeciwko parze
Robertos-Lechu67. (tie-break bodajże 10:8)
3 mecz z
Lechu67: Lechu to bardzo ciekawy zawodnik z mega-pewnym forhendem i świetnym serwisem. Sam przyznaje, że ma problem z wejściem w tempo na bekhendzie, ale podczas gry w debla było to zupełnie nieodczuwalne. Dzięki rotacyjnemu serwisowi, nawet przy lżejszym, drugim serwisie mogłem swobodnie wywierać presję na siatce, co zdecydowanie ułatwiało grę. Z końcowej linii Lechu to ściana, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Płaskie piłki granę z bardzo dużą siłą; naprawdę solidny zawodnik. Mecz wygrany 6:3 przeciwko parze
Roger-Karjar
Z Lechem zagraliśmy również niepełnego seta singla (przy 5:1 przeszliśmy do grania debla). Tutaj z kolei większy problem sprawiał już bekhend, bo ciężko go w singlu całkowicie pokryć. Lechu, jak popracujesz nad tym elementem (bo reszta jest co najmniej dobra) to naprawdę będziesz siał popłoch.
4 mecz z
Karjar: Karol to bardzo poukładany zawodnik. Chyba nie skłamię, jeśli powiem, że to właśnie przeciwko Niemu najciężej mi się grało - czy też z Nim najlepiej mi się grało (chociaż tutaj ciężko mi wyłonić, czy lepiej współpraca układała się z Karjarem, czy z TomPL'em). Bardzo pewny forhend, bardzo pewny bekhend, bardzo pewny serwis, ciąg na siatkę - grać z Tobą to było prawdziwa przyjemność, bo fajnie się uzupełnialiśmy. Pewna gra z głębi kortu skutkowała tym, że miałem duże pole do popisu na siatce. W efekcie wygrana 6:2 z parą
Roger-Lechu67.
Z Karjarem również udało mi się zagrać parę gemów singla. Skończyliśmy przy stanie 2:2 ze względu na kończący się czas kortowy. Ciężko mi powiedzieć, jak potoczyłby się ten mecz dalej, tym bardziej gdybyśmy mieli zasiatkowany kort oraz nowe piłki (i oczywiście bez 4,5h gry w nogach). W singlu, poza potwierdzeniem, że forhend to Jego przepotężna broń, Karol pokazał również kilkukrotnie, że potrafi grać doskonałego slajsa.
5 mecz z
TomPL: Tom to bardzo nietypowy zawodnik. Forhend grany zarówno z prawej, jak i lewej strony. Niby niezbyt mocny, ale cholernie precyzyjnie umieszczany. U Toma nie ma czegoś takiego, jak przypadek. Serwis również teor. niezbyt mocny, ale płaski i plasowany dokładnie tam, gdzie Tomek chce trafić. Tom ma ogromny ciąg na siatkę, ale również coś, czego nie da się wyuczyć na treningach - spryt, wynikający (jak mniemam) z ogromnego doświadczenia deblowego. Przy stanie 5:0 trochę stanęliśmy w miejscu, a przeciwnicy byli bezbłędni w decydujących momentach, czego efektem była ostateczna wygrana 6:3 przeciwko parze
Lechu67-Karjar.
Nie udało mi się zagrać tylko z
Robertosem, czego bardzo żałuję. Z Robertem widziałem się po raz ostatni na 2-gim singlowym TF'ie w 2016 roku. Od tamtego czasu jednak sporo się zmieniło i Robert zdecydowanie poprawił swoją grę. Bekhendem może krzywdy nie robił, ale nie robił też błędów. Jednak jak już dojdziemy do forhendu to tutaj zdecydowanie wielki plus. Wymusić błąd forhendowy u Roberta to nie lada sztuka. Celowo unikałem długich wymian, bo wiedziałem, że nic dobrego przeciwko Niemu mi to nie przeniesie, tylko skracałem grę idąc, w miarę możliwości, od razu po returnie do siatki. A, zapomniałbym o najważniejszym. Robert posiada niesamowicie upierdliwe i dokładne loby. Gra po przeciwnej stronie siatki naprawdę nie była prosta.
Tyle ode mnie. Jeszcze raz wielkie dzięki za spotkanie oraz grę i do zobaczenia na następnym TF'ie.
P.S. Żeby sobie nie psuć humoru, nie będę szerzej komentował wycofania się z turnieju i niepoinformowania o tym w tym wątku co najmniej dzień wcześniej. Jestem w stanie zrozumieć wszystko, ale gdybyśmy dowiedzieli się o tym nawet o wczoraj o godz. 10:00, ktoś z nas zabrałby ze sobą kolegę, który uzupełniłby skład. Zachowanie, delikatnie mówiąc - bardzo brzydkie i niekoleżeńskie. A zdrowia oczywiście koledze życzę i mam nadzieję, że przy następnym deblowym TF'ie pojawi się i zrekompensuje wczorajszą absencję.
P.P.S. Zapomniałbym o
Vividzie. Dzięki wielkie, że przyjechałeś i dostarczyłeś Rogera na miejsce - i to bez spóźnienia, bo mówił, ku swemu zdumieniu, że nawet nie proponowałeś zatrzymania się na Maczka po drodze. Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się już stricte na korcie.