Dla porządku, bo nie każdy zna mój przypadek tak jak Wyczes , poniżej skrócona historia kontuzji (tylko dla zainteresowanych, bo trochę długie):
SPOILER:
Mięśnie barkowe są mocno eksploatowane przy serwisie, pływając jeszcze je dodatkowo obciążasz. Można oczywiście popływać, ale robienie dłuższych dystansów w mocnym tempie niewskazane - sam sprawdziłem.Jacek iREM pisze: ps. a pływanie - z jakiego powodu?
Nie zgadzam się. Po pierwsze dlatego, że nie stało się to wcześniej, jeszcze przed badmintonem, po drugie dlatego, że moja technika wcześniej była dużo gorsza niż obecnie, po trzecie charakterystyczny ruch nadgarstka przy wykonywaniu kick serwisu (a także często smecza) - podczas którego kontuzja się "objawiła" sugeruje wyraźnie szkodliwy element/moment. I jestem przekonany, gdyby nie już "przyzwyczajenia" z badmintona do NIEZWYKLE ŁATWEGO manewrowania nadgarstkiem z ULTRA LEKKĄ RAKIETKĄ oraz uderzenie lekkiej lotki - przełożone na ciężkie warunki tenisowe (a w głowie już siedzi przyjeb... smecza jak w badmintonie) jest przyczyną STOPNIOWEGO, REGULARNEGO PRZECIĄŻANIA słabszego miejsca.Lechu67 pisze:Dalej podkreślę, nadgarstek załatwiłeś sobie tenisem, badminton praktycznie nie miał na to wpływu, tym bardziej że grałeś w niego techniką tenisową. Mógłbyś ewentualnie przeciążyć nadgarstek jakbyś grał właśnie nadgarstkiem i sztywną rakietą z balansem na główkę, ale i tak wcześniej poleciał by ci łokieć.
Co do uprawiania równoległych sportów rakietowych to Vidziu z moich doświadczeń wynika odwrotnie. Ja równolegle systematycznie grałem w badmintona i tenisa to nie było problemu z przestawianiem się. A właśnie najgorzej było kiedy do tenisa czy badmintona podchodziło się wyrywkowo jako drugiego sportu.