Robiąc ryzykowne założenie, że mamy do czynienia z profesjonalnym pośrednikiem, większość zapomina o czymś takim jak koszt alternatywny. Ile czasu trzeba poświęcić, żeby dokładnie rozpoznać oferty, przygotować transakcję, sprawdzić otoczenie, warunki (szkoła, apteka, dojazd do szpitala, sklepy etc)? Ile można w tym czasie zarobić wykonując swoją pracę?
Niestety 90% pracowników najemnych tym wszystkim zajmuje się w czasie pracy. W końcu mam komputer to mogę latać po stronach, poradnikach, portalach i sam sobie wszystko znajdę. Z ciekawości (bez konsekwencji) zrobiłem sobie analizę serwera w miesiącu, kiedy jeden z pracowników kupował mieszkanie (od dewelopera). Pracował średnio godzinę dziennie.
Ten czas poświęcony na przygotowanie transakcji to właśnie wynagrodzenie pośrednika.
Założenie początkowe jest ryzykowne, bo szukając 3 lata domu dla siebie przerobiłem chyba większość biur nieruchomości, odwiedziłem ok. 50 lokalizacji i miałem do czynienia z najróżniejszymi agentami. 2 biura były nawet znajome. Więc żeby zupełnie nie odbiegać od tematu, wnioski z pracy agentów:
1. oferty są przygotowane niechlujnie. Zdjęcia powielane, zrobione maszynką do mięsa, kompletnie nie oddające wyglądu domu
2. bezsensowne szukanie okazji do ściągnięcia prowizji od kupującego. Z psychologicznego punktu widzenia to sprzedający ma/będzie miał kasę.
3. większość obiektów jest w ofercie kilku biur. Nikt nie zadaje sobie trudu przygotowania indywidualnej prezentacji, jedna osoba to zrobiła, reszta kopiuje.
4. błędy w lokalizacjach, celowe maskowanie położenia nieruchomości kreujące awanturniczą atmosferę na samym początku. "Dom Wrocław" najczęściej oznacza miejscowość w promieniu 20km dookoła miasta.
5. zerowe rozpoznanie potrzeb klienta. Nieważne, że chcę wolnostojący z podwójnym garażem, agent wiezie mnie do szeregówki. Po co - wiadomo.
6. brak kontaktu, wiecznie zajęte persony nie mające czasu dla klienta.
Jeśli chodzi o prowizję od pośrednictwa - nie oczekuję cudów. Chciałbym jednak, żeby były to uczciwie zarobione pieniądze. Żeby biuro zagwarantowało mi bezpieczeństwo prawne, obsługę transakcji itd.
Na usprawiedliwienie agentów mam tylko 2 rzeczy - w normalnym kraju klient (w tym przypadku sprzedający) podpisując umowę jej przestrzega. U nas niestety kombinuje jak ją obejść.
Druga - to jest biznes który rozmnaża się przez pączkowanie. Dobry pracownik zwolniony ze smyczy otwiera swoją działalność stając się konkurentem dotychczasowego pracodawcy.
Nie ma własnej bazy klientów, jest ona własnością biura. Ale najczęściej to nie jest powód do refleksji, sorry, taki mamy klimat.