Mnie się wydaje, że po pewnej walce wygra Fed i dla odmiany nie chciałbym sie mylic.
Po prostu nie mam ochoty na sparing Nadala w finale, a z cały szacunkim dla Marata i jego życiowego wyniku na trawie, ale więcej jak 3-4 gemy w secie (i to tylko przy dobrej celności pierwszego podania), to on by z Rafą nie ugrał.
Choć muszę szczerze przyznać, że jeśli dojdzie do klasycznego finału, to na Feda bym grosza nie postawiał. Nie dlatego, że mu czegoś brakuje w grze, mimo postępów i życiowej formy Nadala, na trawie tenis Rogera jest ciągle lepszy, ale obawiam się, że po ostatnim może przegrać ten mecz w głowie. Może niekoniecznie przed wyjściem na kort, bo to nie ten typ, ale przy pierwszym niepowodzeniu ( strata podania, zmarnowane szanse na przełamanie, przegrany tajbrek) może stracić wiarę w pokonanie Rafy.
Non est beatus, esse se qui non putat...