RatRace pisze:Agnieszki fotki oczywiście bardzo fajne. Chociaż mogłyby być lepsze.
(...)
Bo dobro jako takie, nie musi mieć asocjacji religijnej. Dobro, to po prostu dobro, to coś co robisz dla drugiego człowieka, coś z czego on korzysta a nie wyrządza mu to krzywdy, nic nie oczekując w zamian.
Mogę ja drobne refleksje na ten temat?
Foty Agnieszki w ESPN zostały przez odbiorców na świecie odebrane bardzo różnie (tak, ona JEST tenisistką o marce globalnej, choć czasem nie chcemy tego przyjąć do wiadomości - gdyby tak nie było, do sesji zaproszono by pewnie Urszulę
. Figura równie zgrabna, a buzia jednak chyba ciut ładniejsza, choć to oczywiście kwestia gustu).
W mojej, subiektywnej, rzecz jasna, ocenie, ta sesja pozbawiona jest wszelkiej zmysłowości. Ot, po prostu bardzo zgrabna, wysportowana dziewczyna przy basenie. Dużo bardziej zmysłowe foty miała w polskich wydaniach Gali i innych babskich pism, choć tam była W UBRANIU, a nie naga.
Po co jej była ta Gala?? - nie miało to na celu promocji nagości jako takiej, a zwłaszcza wyuzdania, rozpasania czy promocji seksualności, a jedynie chęć podniesienia nakładu, jak przypuszczam, z udziałem AR nie tylko jako spoconej, rozkudłanej sportsmenki na korcie, ale też po prostu kobiety. Młodej, zgrabnej, niegłupiej, niezależnej.
A Adze to też nie zaszkodziło, a może nawet wizerunkowo pomogło w tamtym okresie i lekko zmieniło jej image.
Dziś mało kto czyta cokolwiek, większość patrzy na foty. Nikt w naszym polskim zaścianku (bez urazy) nie wgłębia się w to, czemu miał służyć ten tekst w ESPN i co miał promować.
Nagość sama w sobie nie jest zła, był okres w sztuce, gdy była wielką wartością i natchnieniem dla artystów, choćby w antyku. A zwłaszcza piękne ciała sportowców. O Michale Aniele nie wspomnę. Aż przyszedł czas, gdy te wszystkie cudne przedstawienia należało zakryć. Szmatką, listkiem, czymkolwiek...
..................................................................................................................................
Nie interesują mnie powody, dla których Aga zdecydowała się na udział w tej sesji. Czy jakaś nagła metamorfoza mentalna, czy wysokość czeku, czy naciski PR-owe? Czy przekonanie, że bierze udział w jakiejś fajnej misji?
Nie wiem i nigdy się nie dowiem. I nie muszę tego wiedzieć. I mogę bez tego żyć i spokojnie spać.
Wydaje mi się jednakże, że jedno nie wyklucza drugiego. Tzn. prywatna wiara (w jakiegokolwiek Boga), a promocja innych szlachetnych celów, np. sportu, zdrowego stylu życia, etc, etc.
I odsądzanie jej teraz od czci i wiary jest dla mnie przejawem powierzchowności i zwykłą hipokryzją.
Nie oszukujmy się, żyjemy w społeczeństwie hipokrytów. Gdyby było inaczej, więzienia byłyby puste, a zupa nigdy nie byłaby za słona...