Jak już w swoim wątku pisał JCz, dzisiejszy turniej GPW forumowiczami stał. W czasie, gdy Jacek grał półfinał, my postanowiliśmy zagrać debla. Znaczy reszta postanowiła zagrać debla, a ja nie chcąc im psuć zabawy dałem się namówić, bo brakowało czwartego.
W sumie jak za deblem nie przepadam, tak dzisiejsze granie wspominam bardzo przyjemnie. Duża w tym zasługa partnerów i rywali, w takiej atmosferze to aż miło pograć.
Zagraliśmy 2 sety w różnych składach:
Gary/IATW 6-1 ESP/Szuma
Szuma/IATW 6-2 ESP/Gary
Teraz napiszę najważniejszą rzecz (czytaj: pochwalę się), w sumie po to założyłem ten temat: udało mi się zagrać winnera ze smecza! Na siatce też zagrałem kilka fajnych piłek, aż byłem zdziwiony swoją postawą. Do tego standard, czyli gra w defensywie, Szuma czasem się dziwił, że jego wolej nie był winnerem.
Na przebieg pierwszego meczu rzutowało na pewno zmęczenie ESP-a i rozregulowany serwis Szumy (chyba z 6 podwójnych). Konrad pod koniec seta ledwo stał, o odbijaniu nie mówiąc. Ale jak dostał banana, to zdecydował się na jeszcze jednego seta i choć go przegraliśmy, to gra nie wyglądała jakoś bardzo źle, a mnie się wręcz podobała. Brakowało nam z Konradem dogadania się, kto bierze niektóre piłki. Czasem zagranie w środek było winnerem, bo oglądaliśmy się na siebie, czasem Konrad grał wolejem z trudnej pozycji zapominając, że dla mnie bieganie po całej szerokości kortu to normalka i bym wybronił.
Liczę, że jeszcze kiedyś turniej będzie tak bardzo pełen forumowiczów (i nie będzie to dopiero TF ) i uda się powtórzyć takiego debelka.
Dzięki chłopaki.